18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Gdybyśmy w 1939 roku poszli z Hitlerem na Moskwę...

Piotr Brzózka
Piotr Zychowicz, autor książki "Pakt Ribbentrop-Beck", zastępca red. naczelnego "Uważam, Rze Historia"
Piotr Zychowicz, autor książki "Pakt Ribbentrop-Beck", zastępca red. naczelnego "Uważam, Rze Historia" archiwum
Istniejemy po to, by co dwa pokolenia dać się wyrżnąć, żeby spalili nasze domy i zgwałcili nasze kobiety, zabrali ziemię. Wtedy mamy poczucie, że jesteśmy Polakami. A można było sprzymierzyć się z Hitlerem, pokonać Stalina i żyć bogato i szczęśliwie. Żyć być może z piętnem sojuszników zbrodniarza, ale żyć. Z Piotrem Zychowiczem, autorem książki "Pakt Ribbentrop-Beck", zastępcą red. naczelnego "Uważam, Rze Historia", rozmawia Piotr Brzózka.

A gdybyśmy tak w 1939 roku pomaszerowali z Hitlerem na Moskwę...

Mielibyśmy przykry sojusz z paskudną III Rzeszą, zgniły kompromis, stracilibyśmy honor i prestiż, za to mielibyśmy dużą szansę wygrać drugą wojnę.

Jak? I jakim kosztem?

Druga wojna światowa to nie był dla Polski konflikt zbrojny. To była apokalipsa. Trudno znaleźć w historii świata inne państwo, które poniosłoby równie wielką klęskę. Straciliśmy połowę terytorium, kilka milionów mieszkańców i dużą część elit, które zostały brutalnie wyrżnięte. Straciliśmy stolicę, która została zburzona i straciliśmy na 50 lat niepodległość. To wszystko było skutkiem błędu ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, który w roku 1939 odrzucił ofertę niemieckiego sojuszu i związał się z mocarstwami Zachodu. A te od początku nie miały zamiaru nas bronić. Odrzucając ofertę Hitlera, Beck sprowokował pakt Ribbentrop-Mołotow. Oczywiście, byłoby wtedy najlepiej, gdyby wojna nie wybuchła, ale to było niemożliwe. Jeden z niemieckich historyków twierdzi, że w naszej części Europy są możliwe tylko trzy scenariusze: albo Polska z Rosją przeciw Niemcom, albo Polska z Niemcami przeciw Rosji, albo Niemcy z Rosją przeciw Polsce. Marszałek Piłsudski mówił, że ten ostatni oznacza koniec Polski i miał rację.

Do kiedy Polska mogła zawrzeć ten zgniły sojusz?

Niemcy proponowali nam to od roku 1933. W roku 1934 podpisaliśmy deklarację o niestosowaniu przemocy. Od tego czasu nasi przywódcy byli celem umizgów ze strony Niemców. Beck robił uniki, nie dawał odpowiedzi. Jedno jest pewne. Do kwietnia 1939 r. Hitler planował rozpocząć wojnę od ataku na Francję. Polska w ogóle nie znajdowała się w planach operacyjnych jako przeciwnik. Jeszcze wiosną 1939 roku można było podpisać pakt. Beck zdecydował inaczej, 6 kwietnia podpisał sojusz z Anglią. W tym momencie nastąpiło całkowite załamanie stosunków z Niemcami. Hitler dostał szału, bił pięścią w stół. Zrozumiał, że Polacy przekreślili jego plan. Wiedział, że nie może zaatakować Francji, bo Polska dotrzyma zobowiązań sojuszniczych i zaatakuje go od tyłu. Postanowił uderzyć w nas.

To, co Pan w tej chwili mówi, jest dla większości Polaków herezją. A jak Niemcy byli u nas postrzegani przed wojną? Wiadomo, że z racji kontaktów naszych elit z Niemcami, nie byliśmy pupilem Zachodu.

Beck od roku 1934 aż do kwietnia 1939 r. prowadził politykę niepopularną, zbieżną z niemiecką. I tak to było odbierane na Zachodzie: Polska pozwoliła Niemcom na dokonanie Anschlussu Austrii, wzięła udział w rozbiorze Czechosłowacji, wykorzystała działania niemieckie, by zmusić Litwę do ustępstw. Nasze kontakty w latach 1934-1939 były ożywione, Goring często przyjeżdżał do nas na polowania... Tyle że ta polityka była prowadzona wbrew nastrojom społecznym. Dusza Polaków w przededniu wojny znajdowała się w rękach endecji, formacji nieprawdopodobnie wrogo nastawionej do Niemców. Endecy wierzyli naiwnie, że wszelkie kombinacje powinniśmy opierać na naszej wiernej siostrze Francji. Prowadząc inną politykę do kwietnia 1939 roku, Beck był niepopularny. Kiedy jednak doszło do zerwania z Niemcami, stał się ulubieńcem Polaków. Kiedy wygłaszał 5 maja słynną mowę o honorze, rozstawiono głośniki w szkołach, a dziatwa wpadała w patriotyczną ekstazę. Ale jego sekretarz powiedział mu wtedy: zaczynasz prowadzić politykę popularną. Taka polityka jest zazwyczaj głupia. Miał rację.

No dobrze, być może byśmy wygrali. I co dalej? Hitler usadowiłby się w Moskwie, a gdzie na mapie miejsce dla Polski?

Nie być może, a na pewno byśmy wygrali. Udział naszych 40 dywizji przesądziłby o upadku Stalina, prawdopodobnie jesienią 1941 roku. Goring, Ribbentrop proponowali nam Ukrainę, jako miejsce zaspokojenia naszych roszczeń terytorialnych względem Sowietów. Ale tu dochodzimy do sedna. Wojna po pokonaniu ZSRR by się nie skończyła, wręcz przeciwnie. Hitler walczyłby wciąż na wielu frontach - z Anglią i USA, w Afryce, na morzach, a także w Azji - miał plany przez Kaukaz przedrzeć się do krajów arabskich, a stamtąd uderzyć w perłę Imperium Brytyjskiego - Indie. Prawdopodobnie sprowokowaliby też na okupowanych terytoriach byłego ZSRR duży ruch partyzancki. Miałby więc coraz więcej kłopotów. W momencie wejścia do wojny USA, los Rzeszy byłby przypieczętowany, musieliby przegrać.

A my razem z nimi

Nie. Wszyscy sojusznicy Niemiec, gdy ci zaczęli przegrywać wojnę, odcięli się od Hitlera. Zrobili to Rumuni, w pewnym sensie Włosi, Węgrzy. Trudno podejrzewać, że nasz rząd nie wykorzystałby tego, że Niemcy robią bokami i nie wysupłał się z obrzydliwego sojuszu z Hitlerem. Zadalibyśmy Niemcom cios w plecy i II wojna skończyłaby się tak jak pierwsza.

I jak dziś żylibyśmy z piętnem sojuszników zbrodniarza? Teraz występujemy w ulubionej roli - przegranych, ale moralnie zwycięskich.

Ja tego nie wiem, ale proszę zapytać przedstawicieli następujących nacji: Słowaków, Węgrów, Włochów, Japończyków, Finów, Bułgarów, Chorwatów czy przychylnie neutralnych Szwedów i Irlandczyków. Z Hitlerem sprzymierzyło się wiele krajów, chyba nikt oprócz Włoch nie zrobił tego z miłości, tylko z wyrachowania. Sojusz uchroniłby nas przed straszliwą okupacją niemiecko-sowiecką i dał nam szansę zwycięstwa. Wielu Polaków ma poczucie, że istniejemy po to, by co dwa pokolenia dać się wyrżnąć, żeby spalili nasze domy i zgwałcili nasze kobiety, zabrali ziemię. Wtedy mamy poczucie, że jesteśmy Polakami i nasz duch nie umiera. To bzdura, mitologia nie do przyjęcia. Wiele osób post factum, z perspektywy lat, z dużą lekkością mówi takie rzeczy, nie biorąc pod uwagę ogromu cierpienia, jakie spadło wtedy na Polaków.
Rozmawiał Piotr Brzózka

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdybyśmy w 1939 roku poszli z Hitlerem na Moskwę... - Dziennik Łódzki

Wróć na i.pl Portal i.pl