Gdyby miał kontakty z Beatą Kempą, żona wygoniłaby go z domu…

Beata Samulska
Posłanka Beata Kempa chce ukarania posła PO Borysa Budki za to, że sugerował jej związek z awansami oficerów policji
Posłanka Beata Kempa chce ukarania posła PO Borysa Budki za to, że sugerował jej związek z awansami oficerów policji brak
- Nie nurkuję z politykami, nie bawiłem się na weselu córki minister Beaty Kempy, nie spotykam się z nią, moja żona nie jest jej fryzjerką - mówi odwołany ze stanowiska mł. insp. Jerzy Kokot z Sycowa.

- Pojawiające się od tygodnia informacje medialne dotyczące mojego rzekomego wpływu na awanse zawodowe Jerzego Kokota i Dariusza Kokornaczyka są niezgodne z prawdą. To spekulacje i pomówienia - mówi minister Beata Kempa. - Jerzy Kokot i Dariusz Kokornaczyk nie są w kręgu moich znajomych. Dotychczas miałam tylko pobieżne informacje, że osoby o wskazanych nazwiskach są funkcjonariuszami policji w moich rodzinnych stronach. Nie śledziłam ich dalszej kariery zawodowej w strukturach dolnośląskiej policji – dodaje.

Szefowa Kancelarii Premiera chce ukarania posła PO Borysa Budki za to, że publicznie sugerował jej związek z awansami dwóch oficerów wrocławskiej policji pochodzących z Sycowa. Złożyła też wniosek, by Komisja Etyki Poselskiej zajęła się wypowiedzią posła Budki.

Co o tym sądzą Dariusz Kokornaczyk i Jerzy Kokot? Pierwszy z nich, do niedawna zastępca komendanta miejskiego policji we Wrocławiu, odesłał nas do rzecznika prasowego. Porozmawialiśmy natomiast z Jerzym Kokotem, byłym szefem komisariatu na Trzemeskiej. Zastrzegł jednak, że nie będzie się wypowiadać na temat postępowania w sprawie śmierci Igora Stachowiaka.

- Bulwersujące i nieprawdziwe są sugestie, że mój awans zawodowy wynika z powiązań z posłanką Beatą Kempą - mówi Kokot. - Pracę w policji zacząłem w wieku 25 lat, skończyłem szkołę oficerską w Szczytnie, studiowałem na uniwersytecie politologię, ukończyłem studia menedżerskie. Nigdy nie pracowałem w sycowskim komisariacie.

Zaczynał w Twardogórze, w zespole operacyjno-dochodzeniowym. W 1998 r. został komendantem komisariatu w Twardogórze. Rok później komendant powiatowy w Oleśnicy Janusz Patykowski zaproponował mu stanowisko swojego zastępcy. Kiedy komendantem został Dionizy Dyjak, pojawiły się wobec Jerzego Kokota niepotwierdzone w końcu zarzuty, jednak Oleśnica pożegnała się z nim.

Po odwołaniu ze stanowiska zastępcy komendanta w Oleśnicy komendant wojewódzki Jarosław Soliński skierował Kokota do wydziału kontroli przy komendzie wojewódzkiej we Wrocławiu na stanowisko eksperta. Tam przepracował dwa lata.

Wystartował w konkursie na stanowisko komendanta komisariatu w Wieruszowie. W efekcie dobrej prezentacji znalazł się w rezerwie, co dawało możliwość powołania go na stanowisko. Kolejnym krokiem było przystąpienie Kokota pod koniec 2009 r. do konkursu na stanowisko komendanta na Krzykach. I tam znalazł się w rezerwie Komendy Miejskiej Policji. Dzięki temu mógł zostać powołany na stanowisko komendanta komisariatu Wrocław Stare Miasto przy ul. Trzemeskiej. Uczynił to w 2010 r. ówczesny komendant miejski we Wrocławiu Robert Wodejko.

Kokot podkreśla, że we wrocławskiej policji non stop następowały rotacje na stanowiskach. - Uważam, że kierowałem jedną z najlepszych, wręcz gwardyjską, spośród jednostek na Dolnym Śląsku - ocenia pracę ponad 180 policjantów, z którymi przez 6 lat współpracował.

Przed dramatycznym zdarzeniem na Trzemeskiej, w grudniu 2015 r., Kokot dostał od Jacka Kaczmarka propozycję objęcia stanowiska zastępcy komendanta miejskiego do spraw kryminalnych. Przyjął ją, jednak oddelegowany do Oławy Dariusz Kokornaczyk wrócił na stanowisko zajmowane przez Kokota, a Kokot na swoje na Starym Mieście.

W dniu, kiedy na komisariacie przy Trzemeskiej zmarł Igor Stachowiak, Kokot miał wolne. Kiedy dowiedział się o tragicznym zdarzeniu, natychmiast pojechał do pracy.

Jego małżonka Renata podkreśla, że był oddanym policjantem, bardzo pracowitym, lubił mieć wszystko pod kontrolą, często bywał z policjantami w dyżurce, bo chciał wszystko wiedzieć, wszystkiego przypilnować osobiście. Gdy była jakaś interwencja, to zawsze szedł zobaczyć, co się dzieje. - Ciężko pracował, czasem od wczesnego świtu do późnej nocy - podkreśla i nie przestaje płakać. - Oczywiście, jako zwierzchnik policjantów musi wziąć na siebie odpowiedzialność. To nie ulega wątpliwości. Nie mogę się jednak pogodzić z wikłaniem go w nieczyste układy. Do stanowisk doszedł własną pracą. Jest świetnie wykształcony. Na zastępcę miejskiego się nie pchał. Był taki czas, że komenda wojewódzka miała problem z obsadzeniem stanowisk.

- Przez ostatni rok zdawałem sobie sprawę, że w każdej chwili mogę odpowiedzieć za to nieszczęście - dodaje policjant. - Przez ostatnie sześć lat ciężko pracowałem. Nikt nigdy nie kojarzył mnie z Sycowem. We wrocławskiej policji pracuje bardzo wielu mieszkańców Sycowa. Kiedy nastały rządy PiS, nagle wszyscy zaczęli sobie kpić, że pochodzę z miasta Beaty Kempy, nagle sycowianie zaczęli być dostrzegani i kojarzeni z nią. Czy to nasza wina, że mieszkamy w mieście, z którego pochodzi Kempa?

Jerzy Kokot niechętnie odbiera telefony, bo - jak mówi - dziennikarze dzwonią i zadają absurdalne pytania. Nie ma już siły odpowiadać i tłumaczyć, że to, o co pytają, to plotki i pomówienia.

- Z Beatą Kempą nie utrzymuję żadnych kontaktów towarzyskich, nie przyjaźni się z nią moja żona. Gdybym miał jakiekolwiek kontakty z Beatą Kempą, to żona wygoniłaby mnie z domu. Wiązanie mojej osoby z zastępcą komendanta policji w Oleśnicy Arturem Starmachem to też nieporozumienie - podkreśla Kokot. - Moja małżonka co prawda jest klientką salonu fryzjerskiego prowadzonego przez żonę pana Starmacha, ale jakie ma to znaczenie? W Sycowie niemal wszyscy się znają, jeśli nie osobiście, to na „dzień dobry”. Tak właśnie znam się z panią poseł. A czy Beata Kempa jest klientką pani Starmach? Nie wiem. A jeśli nawet, to jakie to ma znaczenie?

- Gdybym wiedziała, że chodzenie do wspólnego z Beatą Kempą fryzjera będzie miało takie paranoiczne skutki, już dawno zmieniłabym fryzjera - podkreśla z goryczą pani Renata, która jest dyrektorem w Gimnazjum Samorządowym w Dziadowej Kłodzie, a nie - jak niosą plotki - fryzjerką minister z Sycowa.

We wtorek w policji zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne wobec Jerzego Kokota.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gdyby miał kontakty z Beatą Kempą, żona wygoniłaby go z domu… - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl