Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdański program dofinansowania in vitro bez PiS

Ewelina Oleksy
Mechanizm in vitro budzi sprzeciw radnych Prawa i Sprawiedliwości. - To nie jest leczenie, tylko produkcja dzieci w sposób fabryczny - stwierdza zdecydowanie Kazimierz Koralewski
Mechanizm in vitro budzi sprzeciw radnych Prawa i Sprawiedliwości. - To nie jest leczenie, tylko produkcja dzieci w sposób fabryczny - stwierdza zdecydowanie Kazimierz Koralewski 123rf
Żaden z przedstawicieli PiS nie będzie pracował nad gdańskim programem dofinansowania in vitro. „To sprzeczne z nauką Kościoła!” - argumentują członkowie tej partii.

W piątek, 28.10.2016 r. prezydent Paweł Adamowicz powołał zespół, który do końca tego roku ma opracować zasady, na jakich już od początku 2017 r. miasto będzie dokładało od 2 do 5 tys. zł parom starającym się o dziecko metodą in vitro.

Czytaj więcej na ten temat: Gdańsk dofinansuje zabiegi in vitro

Na czele zespołu stanęła Aleksandra Dulkiewicz, szefowa klubu PO w Radzie Miasta. Do niej dołączyli już urzędnicy Wydziału Rozwoju Społecznego oraz dwoje radnych PO: Piotr Borawski i Beata Dunajewska.

Zaproszenia wystosowano też do ekspertów: lekarzy, psychologów oraz klubu PiS. Jego władze odmówiły jednak prezydentowi wskazania swojego reprezentanta, podkreślając, że jest to dla nich propozycja nie do przyjęcia. A sam zespół radni PiS nazywają „zespołem pseudoleczniczym”.

- Nie wyobrażam sobie, by ktoś z mojego klubu skorzystał z zaproszenia pana prezydenta, by być w tym zespole. Ma on ustalać, komu i ile przyznać dofinansowania na in vitro, a in vitro jest sprzeczne z nauką Kościoła. To nie jest leczenie, tylko produkcja dzieci w sposób fabryczny. I ja miałbym zasiadać w zespole, który daje na to pieniądze? Przecież to byłoby rozdwojenie jaźni. To by oznaczało, że popieram tego rodzaju procedury, a nigdy ich nie popierałem, bo zgadzam się w pełni z nauką Kościoła - mówi Kazimierz Koralewski, szef klubu PiS. - Przekazałem zaproszenie wszystkim radnym PiS, ale żaden z nich nie aspiruje do zasiadania w tym zespole.

Członkowie zespołu ds. programu „In vitro dla gdańszczan” przyznają, że spodziewali się takiej reakcji ze strony PiS.

Bo to właśnie rząd PiS zdecydował o zakończeniu ogólnopolskiego programu in vitro, którym objętych było 20 tysięcy par. - Szkoda tylko, że PiS nie zauważa dramatu coraz większej liczby osób, które chcą mieć dzieci, a nie mogą - komentuje radna Aleksandra Dulkiewicz. I zapowiada, że ostateczny skład zespołu ma zostać ogłoszony w przyszłym tygodniu. - Na razie mogę powiedzieć, że odzew jest ogromny i do pracy garnie się mnóstwo osób.

Władze Gdyni i Sopotu nie planują brać przykładu z Gdańska ws. in vitro. - Uważamy, że może być to rola dla NFZ. Warto zaznaczyć, że dofinansowanie jest jedynie częściowe, zatem taka oferta jest skierowana do osób, które mniej więcej drugie tyle są w stanie pokryć samodzielnie - mówi Sebastian Drausal, rzecznik gdyńskiego magistratu.

Magdalena Jachim, rzecznik sopockiego magistratu, wskazuje z kolei, że w czasie kiedy uchwalany był budżet na 2016 r., z powodzeniem funkcjonował rządowy program. - W budżecie na 2017 r. zapisana zostanie ogólna kwota przeznaczona na pogramy profilaktyczne i prozdrowotne. To, jakie konkretnie programy będą zrealizowane, zależy od analizy potrzeb mieszkańców i jest decyzją Komisji Zdrowia, Pomocy Społecznej i Uzdrowiska Rady Miasta Sopotu - zaznacza Jachim.

Koniec programu in vitro w Polsce

Wideo: Fakty TVN/ x-news

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki