W swojej homilii do ludzi pracy duchowny, odnosząc się do ostatnich manifestacji związkowców w Warszawie, podkreślił: "W sporze między władzą a ludem, rację ma zawsze lud".
Jednak, jak mówią mieszkańcy gdańskiej dzielnicy Nowy Port, słowom arcybiskupa zaprzeczają jego czyny. I pokazują przykład: zakończona porażką walka o pozostawienie w dzielnicy proboszcza parafii, którego metropolita, wbrew woli protestujących ludzi, odwołał z dnia na dzień i przeniósł do parafii w Trutnowach na Żuławach.
- Skoro głos ludu jest dla księdza arcybiskupa najważniejszy, dziwię się, że nie wysłuchał go, kiedy wierni przyszli prosić o pozostawienie proboszcza parafii św. Jadwigi Śląskiej w Nowym Porcie, ks. Wiesława Phillipa - mówi miejska radna Beata Dunajewska, która uczestniczyła w zbiórce podpisów pod apelem w sprawie proboszcza. - W niezbyt przychylnym mieszkańcom tonie, metropolita wypowiadał się podczas pierwszej po powołaniu nowego proboszcza wizyty w Nowym Porcie. Kazanie w skrócie można streścić jako wystąpienie pt. "Nikt mi się tu wtrącać nie będzie".
Jej słowa potwierdzają ci, którzy próbowali spotkać się z arcybiskupem i przekazać mu kilkaset podpisów w obronie proboszcza. Poza mieszkańcami petycję poparli przedstawiciele środowisk katolickich - m.in. siostry zakonne i pracownicy Caritasu. Wszystko na nic.
- Stawiliśmy się w kancelarii arcybiskupa, mieliśmy pismo, ale arcybiskup nawet nas nie przyjął. Kazano nam czekać, potem zeszło kilku księży i przesłuchiwało prawie jak na policji. Szydzono, że w ogóle śmiemy prosić o spotkanie z arcybiskupem, próbowano oczernić proboszcza, w obronie którego stanęliśmy. Usłyszeliśmy, że od decyzji o jego odwołaniu nie ma odwrotu - opowiada Ewa Popławska, mieszkanka Nowego Portu. - Tak ta "racja ludu" w starciu z arcybiskupem wygląda w praktyce.
Poprosiliśmy o komentarz arcybiskupa Głódzia. - Jestem w Rzymie. Nie komentuję swoich kazań, więc do widzenia. Co powiedziałem, to powiedziałem. Wszystko jest jasne - rzucił tylko abp Głódź i zakończył rozmowę.
Sprawa z Nowego Portu to nie jedyny przypadek, kiedy metropolita nie wziął pod uwagę "głosu ludu". W toku trwającej dyskusji nad budową kościoła pod wezwaniem bł. Jana Pawła II na gdańskich Łostowicach arcybiskup krytycznie odnosił się do protestów mieszkańców w tej sprawie, którzy bulwersowali się, że decyzja o przekazaniu ziemi archidiecezji została podjęta bez ich wiedzy i opinii.
- To, co towarzyszy tej budowie, to folklor i spłynie jak wiosenny śnieg do rynsztoka - komentował wówczas abp Głódź.
Zakwestionował też wyniki konsultacji społecznych ws. dozwolonej wysokości świątyni, jakie przeprowadziły władze miasta.
- To jest proces dokuczliwy, który idzie w moją stronę i w stronę Kościoła - stwierdził wtedy metropolita i dodał, że wzbudzająca kontrowersje wysokość wieży nie podlega ograniczeniom zapisanym w planie zagospodarowania.
- Jeśli ten proces będzie trwał, to ja zrobię własne konsultacje. Stanie 3-4 tys. ludzi z chorągwiami przed Urzędem Miejskim, a ja będę w pierwszym szeregu i nie będę miał oporów - ostrzegał niedawno abp Głódź.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?