Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Pożar św. Katarzyny. Winny jest dekarz?

Tomasz Słomczyński
Kościół św. Katarzyny płonął cztery lata temu.
Kościół św. Katarzyny płonął cztery lata temu. fot. Grzegorz Mehring
Już we wtorek sąd rozstrzygnie, czy pożar kościoła św. Katarzyny został wywołany przez dekarza Marka Mielewczika.

W lipcu 2009 roku usłyszał on wyrok sądu pierwszej instancji, który uznał go winnym pożaru: dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, 10 tys. zł grzywny i tyle samo na odbudowę kościoła.

Obrońca Mielewczika złożył apelację od tego wyroku. Jutro zostanie ona rozpatrzona.
Zdaniem prokuratora, pożar spowodowała szlifierka, a dokładnie - niefabrycznie reperowany przewód elektryczny. O tym że to właśnie urządzenie miało spowodować wybuch ognia, ma świadczyć tzw. ślad łuku elektrycznego.

W ubiegły czwartek odbyła się już rozprawa apelacyjna - mowy końcowe wygłosili prokurator i obrońca Mielewczika.

- Ślad łuku elektrycznego wcale nie musi rozstrzygać o przyczynie pożaru - przekonywał obrońca mec. Bartłomiej Wodyński. - Poza tym trzeba zwrócić uwagę na fakt, że kiedy wybuchał pożar, Marka Mielewczika nie było na miejscu już od 1,5 godziny. Ostatnimi osobami, które przebywały w tym miejscu, byli pracownicy Muzeum Zegarów.

Obrona zarzuca błędy w procesie w pierwszej instancji, m.in. to że wątpliwości biegłych były rozstrzygane na niekorzyść oskarżonego. Obrońcy wnoszą o uniewinnienie Mielewczika.
Zabrał głos również sam oskarżony.

- Czuję się pokrzywdzony. Nikt mi nic nie udowodnił. Przecież żeby skazać człowieka, trzeba mieć dowody! Tutaj cały czas mówimy o hipotezach - mówił Marek Mielewczik.

Prokurator Krzysztof Prochowski przekonywał, że proces przed sądem pierwszej instancji został przeprowadzony prawidłowo. Zwracał uwagę, że w przypadkach pożaru trudno o bezpośrednie dowody - często ulegają one zniszczeniu.

- Nawet jeśli brak jest dowodu bezpośredniego, to ilość poszlak wskazuje na oczywistą winę oskarżonego - twierdzi prokurator.

Na rozprawie obecny był też pełnomocnik PZU, który chce, żeby Marek Mielewczik zapłacił 694 tys. zł odszkodowania. W lipcu 2009 roku sąd oddalił powództwo ubezpieczyciela.

Przypomnijmy - kościół św. Katarzyny płonął na oczach gdańszczan 22 maja 2006 roku. Spłonął wówczas dach XIII--wiecznej świątyni.

Do tej pory odbudowa kościoła po pożarze pochłonęła ok. 10 mln zł.

10 mln zł - tyle pochłonęła odbudowa kościoła św. Katarzyny po pożarze z maja 2006 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki