Happeningowi mają przyglądać się gdańscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości.
- To kpina z muzealnictwa. Jeżeli chcielibyśmy wyciągać analogię, to przy wjeździe do Katowic powinniśmy umieścić równie historyczną tabliczkę [z dawną nazwą miasta "Stalinogród" - dop. red.], a przecież nie chcemy wracać do tamtych czasów - Anna Fotyga, poseł PiS, komentowała sprawę napisu podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.
Stwierdziła też, że autorzy pomysłu wykazali się brakiem zrozumienia dla wrażliwości gdańszczan, którzy walczyli z reżimem komunistycznym.
- Żyje jeszcze zbyt wielu ludzi, dla których była to historia bolesna. Zbyt wielu ludzi, którzy w czasach dużo gorszych niż obecne stali pod tą bramą i marzyli, żeby raz na zawsze ten napis z niej zniknął - podkreślała Fotyga podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. - Obawiam się, że Europejskim Centrum Solidarności kierują osoby, które nie rozumieją wrażliwości mieszkańców tego miasta.
Czytaj także: Nad bramę Stoczni Gdańsk wrócił napis "imienia Lenina"
Zdaniem posła Andrzeja Jaworskiego (PiS) sprawa napisu na gdańskiej stoczni pokazuje dwie postawy obywatelskie.
- Z jednej strony Paweł Adamowicz, mający za sobą straż miejską, policję, zleca działania pod osłoną nocy. A druga strona, społeczna oficjalnie informuje o swoim sprzeciwie i zaprasza na otwarty happening, który może zakończyć się zdjęciem tego napisu. Zostaliśmy na niego zaproszeni. Oczywiście będziemy obserwować wydarzenie, by nikomu nie stała się krzywda - mówi Jaworski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?