Gdańscy policjanci sami nagrali groźby przemocy i poniżanie. Rozpoczął się proces

Jacek Wierciński
Jacek Wierciński
Gdańscy policjanci sami nagrali groźby przemocy i poniżanie. Rozpoczął się proces
Gdańscy policjanci sami nagrali groźby przemocy i poniżanie. Rozpoczął się proces Przemysław Świderski
Nagrane przez policjantów z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku filmiki z poniżaniem, groźbami przemocy, a wręcz jej stosowaniem - to część materiału dowodowego dołączonego do aktu oskarżenia. Dziś byli już funkcjonariusze przez 3 lata, jako „prawdziwe psy gdańskie" rejestrować mieli swoje interwencje. W czwartek 26 sierpnia 2021 roku rozpoczął się proces m.in. za przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków służbowych, ale też nielegalne posiadanie broni. Jeden z oskarżonych, którym grozi nawet 10 lat więzienia, twierdzi, że nie ma go na filmikach, drugi też nie przyznaje się do winy i przekonuje, że wyrwane z kontekstu fragmenty, w zemście, upubliczniła koleżanka z policji, z którą wcześniej łączyła go „intymna znajomość”.

- Spadł k..., no niestety. Głową w dół spadł. Trzeba szybko zapier... (...). Nogi w górze, k..., łeb na dole. Nie żyje – komentował jeden z funkcjonariuszy policji, zsunięcie się z siedzenia zatrzymanej osoby na nagraniach, które wkrótce po zatrzymaniu dwóch gdańskich policjantów z 3- i 6-letnim stażem w 2019 roku wyemitowała telewizja TVN. Śledztwo w bulwersującej sprawie, dotyczącej podobnych nagrań dokonanych przez, wkrótce potem wyrzuconych ze służby, funkcjonariuszy trwało ok. 1,5 roku. Więcej o tym i zarzutach, pisaliśmy tutaj.

Długa lista zarzutów

- Kierowali słowa poniżające i znieważające, grozili zastosowaniem przemocy fizycznej – wymieniał zarzuty sformułowane wobec ex-policjantów prokurator Mariusz Skwierawski. Wśród przypisywanych mężczyznom przestępstw znalazło się także niezapobiegnięcie zachowaniu stanowiącemu zagrożenie dla jednego z zatrzymanych osób, a wobec innej kobiety - stosowanie słów poniżających „dotyczących sfery seksualnej”. - W stosunku do nieustalonej osoby kierowali groźby bezprawne, zmuszając tę osobę do określonego zachowania w postaci złożenia przysięgi, przeżegnania się i opuszczenia mieszkania – mówił dalej oskarżyciel.

Wszystkich przestępstw byli funkcjonariusze dopuścić się mieli w okresie od czerwca 2016 do października 2019 r. Główny materiał dowodowy stanowią nagrania wideo, jakie – zdaniem prokuratury – na interwencjach realizowali sami oskarżeni. Śledztwo zostało wszczęte jesienią 2019 r. właśnie po ujawnieniu pierwszych filmików.

Dwóm oskarżonym grozi teraz nawet do 10 lat więzienia, a na liście rzekomych przewin „prawdziwych psów gdańskich” (tak tytułować się mieli autorzy filmików) znalazło się także wprowadzenie w błąd dyżurnego komisariatu w kontekście czasu i przebiegu jednej z interwencji, wiezienie „nieustalonej osoby” radiowozem bez znajomości jej stanu zdrowia - nie zapewniając bezpieczeństwa, zachęcanie nieustalonego, nietrzeźwego mężczyzny do szybkiego spożycia 0,5 litra nieznanego alkoholu (narażenie zdrowia i życia). Rafał G. ponadto, według śledczych, miał jedną z osób kopnąć, by uzyskać od niej informację, a obaj oskarżeni posiadać mieli bez zezwolenia po 1 sztuce amunicji do broni palnej.

Wersja Macieja S.

Jedyny obecny na sądowej sali oskarżony – Maciej S. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Jak powiedział, dziś, po wyrzuceniu z policji, pracuje fizycznie i zarabia 2,3 tys. netto. Leczy się też psychiatrycznie od stycznia 2020 r. Przed sądem zdecydował się zaś odpowiadać jedynie na pytania obrońcy - adwokata Dawida Szachty.

- Nie pełniłem w tym czasie służby – mówił Maciej S. o pierwszym wymienionym przez mecenasa zarzucie. - Nie byłem wówczas na interwencji. Nie kierowałem słów znieważających i poniżających odnośnie kogokolwiek. Nie groziłem nikomu użyciem przemocy. Nie nagrywałem zdarzenia i nie udostępniałem nagrania – zaznaczył.

Analogicznych odpowiedzi oskarżony udzielił odnośnie zarzutów 2, 3, 4, 5,... które przez adwokata wymieniane były, jako kolejne cyfry porządkowe.

S. nie przyznał się także do posiadania amunicji. Jak tłumaczył, znaleziony nabój kalibru 9 milimetrów należał do jego ojca, co ten zeznać miał już w protokole przeszukania mieszkania [w domu ojca znaleziono kulę]. Ex-policjant powiedział, że uczestnicząc w patrolach, podczas pracy w policji, był głównie kierowcą.

Sędzia Aleksandra Siniecka-Kotula z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe odczytała z protokołów zeznania, jakie S. złożył w śledztwie, na różnych jego etapach.

„Nie przyznaję się do zarzucanych czynów” mówił już jesienią 2019 roku, przekonując, że „nie kojarzy większości zdarzeń”. Tłumaczył wówczas, że nie nagrywał interwencji i nie wiedział, czy robił to Rafał. W postępowaniu mówił jednak śledczym: „Mamy pracę stresową i kolega dla żartów kręcił takie filmy”. W dniu rozpoczęcia procesu, dopytywany przez obrońcę, ponownie stwierdził, że dowiedział się o nagraniach już po zatrzymaniu. W 2019 r. S. miał z kolei powiedzieć, że rozpoznał na nagraniach siebie obok Rafała G., ale dziś zaznaczył, że chodziło mu tylko o jeden materiał.

- To nie był alkohol, a wszystko było wyreżyserowane – zeznał podczas innego przesłuchania w śledztwie [najpewniej odnosząc się do wspomnianego wcześniej, zachęcania osoby bezdomnej pod wpływem alkoholu do wypicia 0,5 l nieznanej cieczy]. Dziś S. twierdzi, że w ogóle nie był przy tej sytuacji i wielokrotnie zastrzega, że o nagraniach dowiedział się dopiero po ich obejrzeniu w prokuraturze.

Zeznania Rafała G.

Wobec nie pojawienia się na sali sądowej drugiego z oskarżonych i jego obrońcy, choć zostali oni poprawnie zawiadomieni o czwartkowym terminie, sędzia odczytała również zeznania Rafała G.

- Upubliczniła je moja koleżanka, policjantka – miał mówić o nagraniach w śledztwie, tłumacząc, że funkcjonariuszka postąpiła tak po wspólnej kłótni, jaką mieli, w kontekście „intymnej znajomości”. Według jego słów z protokołów, filmiki nie byłyby upublicznione, gdyby nie kobieta, która w akcie zemsty zapowiedziała, że: „dołoży wszelkich starań, aby zniszczyć moją karierę”. W innym miejscu w aktach stwierdził: - Naszą intencją nigdy nie było poniżenie kogokolwiek.

Przekonywał, że filmiki zawierają wyłącznie fragmenty podejmowanych interwencji. Później kolejno odnosił się do sytuacji, w których patrol, w którym uczestniczył, miał dopuścić się złamania prawa. W jego interpretacji do nieprawidłowości nie doszło, a policjanci przykładowo: powtórzyli prośbę matki, która zwracała się do osoby wobec której prowadzona była interwencja, by opuściła jej mieszkanie lub użyli kajdanek w sytuacji agresywnego zachowania osoby.

W prokuratorskim postępowaniu G. miał mówić też o „egzotycznych zachowaniach”, które nagrywał – np. w przypadku osoby pod wpływem narkotyków zatrzymanej w jednym z supermarketów na gdańskim Przymorzu oraz o osobach „pijanych w sztok”, których nie należy budzić, „bowiem robią się agresywne”.

Także on twierdził, że na nagraniu z wypiciem 0,5 litra cieczy nie było alkoholu.

- Nikt nigdy się nie skarżył na moją interwencję podczas mojej służby – zaznaczył w innym miejscu protokołu, choć skorygował, że była jedna tego typu sytuacja, ale nie dotyczyła jego zachowania, a rozstrzygnięcia(?). Rafał G. w śledztwie przyznać miał, że „szturchał” osobę położoną na ziemi na zapleczu jednej z drogerii, gdzie miała dopuścić się kradzieży. - Osoba ta nie miała żadnych zastrzeżeń do tej interwencji – zaznaczył.

Oskarżony przyznał też, że jest mu wstyd i bardzo przykro ze względu na słowa jakie padały podczas interwencji, bo stawiają one w złym świetle nie tylko ich uczestników, ale „całą formację”.

- Zdaję sobie sprawę, że ta cała sytuacja, która już kosztowała mnie całe życie zawodowe; zdaję sobie sprawę, że ta cała sprawa jest głośna medialnie, że już został wydany na nas wyrok, chciałbym tylko zwrócić się do sądu, prosząc, żeby sąd pochylił się nade mną w ten sposób i pozwolił mi zachować resztki życia rodzinnego – apelował do prokuratorskiego protokołu Rafał G., który podczas późniejszych przesłuchań konsekwentnie, nie przyznał się do zarzucanych czynów i odmawiał składania wyjaśnień.

Kolejny termin procesu zapowiedziano na 9 listopada 2021 r. Ma wówczas zeznawać 6 świadków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gdańscy policjanci sami nagrali groźby przemocy i poniżanie. Rozpoczął się proces - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl