Gaz, turyści i wojna. Dlaczego Turcja lawiruje między Rosją a Ukrainą?

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Recep Tayyip Erdogan ma dobre osobiste relacje z Putinem
Recep Tayyip Erdogan ma dobre osobiste relacje z Putinem kremlin.ru
Turcja pod rządami prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana potępiła Rosję za agresję na Ukrainę, ale nie przyłączyła się do sankcji. Dla jej gospodarki – już i tak pogrążonej w kryzysie – byłby to poważny cios. Ankara stara się więc podążać inną drogą, widząc w konflikcie po drugiej stronie Morza Czarnego szansę na realizację własnych celów i umocnienie pozycji zarówno w regionie, jak też w NATO i wobec Rosji. Bez strat gospodarczych przy tym wszystkim.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan poinformował 28 kwietnia, że rozmawiał telefonicznie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Erdogan zapewnił, że jest gotowy patronować pokojowym negocjacjom Kijowa i Moskwy w celu jak najszybszego ustanowienia pokoju w regionie. Erdogan powiedział Putinowi, że jest "gotowy do podjęcia inicjatywy na rzecz zakończenia wojny między Rosją a Ukrainą", oraz "wyraził chęć jak najszybszego ustanowienia trwałego pokoju w regionie poprzez zwiększenie tempa rozmów w Stambule". W tym mieście zresztą odbyła się ostatnia runda oficjalnych negocjacji Rosji i Ukrainy.

Czynnik rosyjski

Turcja stawia się w roli mediatora, oferując pośrednictwo w negocjacjach między Rosją a Ukrainą. Jednocześnie krytykuje nie nazwanych z imienia sojuszników z NATO za to, że jej zdaniem nie tylko nie robią nic, by „złagodzić napięcia”, ale nawet podsycają konflikt. - Aby osłabić Rosję, niektóre kraje NATO nie chcą pokoju, a Ukraina tak naprawdę ich nie obchodzi. Przytoczę jeden z fragmentów naszej mapy drogowej dotyczącej Ukrainy: stopniowe wycofywanie wojsk rosyjskich powinno odbywać się równolegle ze złagodzeniem sankcji – powiedział niedawno minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu.

Turcja nie należy do forpoczty NATO jeśli mowa o reakcjach na agresję Rosji na Ukrainę. Nie chodzi tylko o sankcje. Mimo nacisków ze strony Sojuszu, Turcja odmówiła wsparcia Ukrainy zakupionymi od Rosjan systemami rakietowej obrony przeciwlotniczej S-400. W zamian do Turcji trafiłyby systemy Patriot (czyli podobny manewr, jaki zastosowano w przypadku Słowacji). Władze Turcji odmawiają też poparcia dla amerykańskiego planu budowy bazy NATO w regionie Morza Czarnego. Ogłoszona w 2021 r. propozycja Waszyngtonu stworzenia takiego obiektu w Bułgarii lub Rumunii w celu powstrzymania Rosji miała zostać przedstawiona również rządowi Turcji, ale ten odrzucił ten projekt. Co więcej, minister obrony Turcji Hulusi Akar ujawnił, że jego rząd przestrzegł również Rumunię i Bułgarię przed angażowaniem się w uruchomienie bazy NATO - pisał niedawno turecki dziennik "Hurriyet".

Niewątpliwie na politykę Ankary wpływają mocno kalkulacje gospodarcze. Rosjanie to największe źródło dochodów dla tureckiej branży turystycznej, jednej z najważniejszych gałęzi gospodarki Turcji. W 2021 roku Turcję odwiedziło około 4,5 miliona Rosjan. Niedawno rząd turecki i kilka prywatnych firm stworzyło nawet specjalną nową linię lotniczą Southwind, która będzie przewozić wyłącznie Rosjan do tureckich kurortów plażowych. Nowy przewoźnik będzie miał siedzibę w tureckiej Antalyi, a pierwsze loty zaplanowano na koniec maja. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski skrytykował za to Turcję w wywiadzie dla greckich mediów. „Z jednej strony Turcja działa jako pośrednik i wspiera Ukrainę, ale z drugiej widzimy jednoczesne przygotowywanie szlaków turystycznych specjalnie dla Rosjan. Jeśli chcemy zachować przyjazne relacje, to jako prezydent, muszę o tym mówić. Nie powinno tak być" - mówił Zełenski. Zdaniem ukraińskiego przywódcy Turcja stosuje podwójne standardy, ale w sytuacji rosyjskiej inwazji na Ukrainę musi wybrać "czy opowiada się za prawdą".

Rosja jest również ogromnym rynkiem zbytu dla tureckich warzyw i owoców. W ubiegłym roku Turcja wyeksportowała do Rosji rekordową ilość prawie 1,5 mln ton świeżych owoców i warzyw. Nie mniej ważne dla tureckiej gospodarki są rosyjskie nośniki energii. Aż do rozpoczęcia ataku Rosja dostarczała Turcji ponad 50 procent importowanego gazu, 17 procent ropy naftowej i około 40 procent benzyny. Rosja zaspokaja ponad połowę zapotrzebowania Turcji na gaz ziemny, co daje jej przewagę nad rządem w Ankarze.

W ostatnich latach Moskwa i Ankara podpisały wiele umów handlowych i gospodarczych. Najważniejsza z nich dotyczy tureckiej elektrowni atomowej Akkuyu, budowanej z pomocą rosyjskiego państwowego koncernu Rosatom, która ma pokryć 10 procent zapotrzebowania Turcji na energię. Erdogan wielokrotnie powtarzał, że za wszelką cenę chce ukończyć ten projekt, którego wartość szacuje się na 20 mld USD.

Czynnik ukraiński

Z drugiej strony, tylko w 2021 roku Turcja zainwestowała na Ukrainie około 4,5 miliarda dolarów, co czyni ją największym inwestorem zagranicznym w tym kraju. Trzy tygodnie przed inwazją Rosji, Erdogan i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisali w Kijowie porozumienie, którego celem jest zwiększenie rocznej wymiany handlowej do 10 mld dolarów. Chociaż Ankara nie chce dostarczać Ukrainie broni z czasów sowieckich, to jednak sprzedaje jej inne rodzaje uzbrojenia, w szczególności bardzo cenione drony Bayraktar. 3 lutego minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow ogłosił, że kraje uzgodniły, że będą wspólnie produkować drony Bayraktar na Ukrainie. Rosjan to nie ucieszyło. Już na jesieni 2020 r. te tureckie drony w służbie armii azerbejdżańskiej siały spustoszenie w wyposażonej w sowiecki i rosyjski sprzęt armii sojusznika Moskwy, Armenii. A wojna na Ukrainie definitywnie potwierdza, że Bayraktary to najgorszy nocny koszmar Rosjan. W stoczni w Stambule budowane są też korwety dla ukraińskiej floty wojennej.

Pod koniec kwietnia Ankara – po raz pierwszy od początku wojskowej interwencji Rosji w Syrii (jesień 2015) – zablokowała loty z Rosji do jej baz wojskowych w Syrii przez turecką przestrzeń powietrzną. Oba kraje są uwikłane w wojnę domową w Syrii. Tysiące tureckich żołnierzy rozmieszczonych jest wokół opanowanej przez rebeliantów prowincji Idlib, narażonej na ataki sił rządowych wspieranych przez Rosję. Wcześniej Ankara ograniczyła dostęp rosyjskich okrętów z Morza Śródziemnego na Morze Czarne poprzez skorzystanie z praw wynikających z Konwencji z Montreux z 1936 roku.

Turcja chce być prawdziwym liderem regionalnym i stara się balansować między Rosją a Ukrainą. Im więcej konfliktów na całym obszarze postsowieckim, tym większe będą wpływy tureckie. Dotyczy to nie tylko Rosji i Ukrainy, ale całego Kaukazu oraz Azji Środkowej (warto w tym kontekście zwrócić uwagę na wtorkową wizytę w Turcji prezydenta Kazachstanu). Z drugiej jednak strony, im dłużej będzie trwała rosyjska inwazja na Ukrainę, tym mocniej uderzy ona w gospodarkę światową, w tym w gospodarkę Turcji. Wiele państw islamskich już wyraziło obawy, że wojna rosyjsko-ukraińska może doprowadzić do masowych niepokojów i przewrotów społecznych z powodu gwałtownie rosnących cen żywności. Bliski Wschód i północną Afrykę może wręcz czekać powtórka Arabskiej Wiosny z 2011. Sama Turcja stała się ostatnio zależna od dostaw zboża z Rosji i Ukrainy. W 2021 roku importowała 65 proc. pszenicy z Rosji, a ponad 13 proc. z Ukrainy. Ostatni gwałtowny wzrost cen pszenicy - w dużej mierze spowodowany rosyjską inwazją na Ukrainę - zmusił Ankarę do zmniejszenia zakupów za granicą o jedną trzecią.

Badania opinii publicznej wskazują, że około trzech czwartych Turków chce utrzymania neutralności ich kraju wobec toczonej przez Rosję wojny przeciwko Ukrainie. Co piąty oczekuje opowiedzenia się po stronie Kijowa, a zaledwie 3 proc. - po stronie Moskwy. Niezależnie od tego, ponad 80 proc. Turków potępiło inwazję Rosji na Ukrainę. W obecnej sytuacji wydaje się, że to jednak czynnik gospodarczy przeważa nad geopolitycznym w planach Ankary. Pieniądze zarabiane na Rosjanach są bardzo potrzebne, gdyż turecka gospodarka, już wcześniej ciężko doświadczona przez pandemię COVID-19, przeżywa jeszcze trudniejsze chwile – inflacja bije rekordy (w kwietniu 2022 była wyższa w stosunku do kwietnia 2021 aż o 69%!), a stopa bezrobocia osiągnęła niemal 20%. W 2023 r. w Turcji odbędą się wybory parlamentarne. Perspektywy rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) rysują się słabo. Erdogan musi szybko osiągnąć sukces polityczny (udana mediacja między Moskwą i Kijowem) lub przynajmniej poprawić wyniki gospodarcze – do czego z kolei niezbędna jest Rosja, jej gaz i turyści.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl