Gawłowski już wie, że doprowadzą go na przesłuchanie w Kajdankach

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Andrzej Szkocki/Polska Press
- Musiałoby dojść do cudu, aby za trzy tygodnie Sejm obronił posła Stanisława Gawłowskiego przed tym, co chce mu zrobić prokuratura. - Spodziewam się aresztowania - przyznał we wtorek po posiedzeniu komisji regulaminowej.

Szczecińska prokuratura tryumfuje, choć pojawiają się głosy, że sama złamała prawo szykując zarzuty dla Gawłowskiego. We wtorek komisja regulaminowa Sejmu poparła wniosek prokuratury o zgodę na zatrzymanie i aresztowanie posła. Ostateczna decyzja należy do całego Sejmu, który nie musi brać po uwagę rekomendacji komisji. Ale po słynnym liście Jarosława Kaczyńskiego do senatorów po tzw. sprawie Koguta (nie zgodzili się na zatrzymanie i areszt senatora PiS, Stanisława Koguta, co Kaczyński ostro skrytykował), nikt już nie ma wątpliwości, że posłowie PiS zagłosują tak, jak chce tego prokuratura. Dlatego wtorkowy wynik głosowania na komisji też nikogo nie zdziwił, choć głosowanie było tajne. Za zgodą na zatrzymanie i aresztowanie było dziesięciu z siedemnastu członków komisji. Siedmiu było przeciw. PiS ma w komisji 9 członków. To oznacza, że za wnioskiem prokuratury był jeszcze któryś z posłów Kukiz’15, Nowoczesnej, PSL lub PO.

Decyzja w marcu

Po decyzji komisji poseł Platformy Obywatelskiej, Stanisław Gawłowski nie miał już złudzeń.

- Po posiedzeniu komisji regulaminowej nie mamy już wątpliwości, że ta sprawa ma charakter polityczny, że jest dyspozycja polityczna, żeby mnie aresztować i tego się spodziewam w najbliższych dniach - mówił.

Ale będzie musiał poczekać dłużej niż kilka dni. Sejm zajmie się jego sprawą dopiero na następnym posiedzeniu, które odbędzie się w drugiej połowie marca.

Poseł zaapelował jeszcze do prokuratury, że stawi się na przesłuchanie dobrowolnie, jak to próbował zrobić dwa tygodnie temu.

- Chcę złożyć jasną deklarację. Jeżeli jest w prokuraturze wola wyjaśnienia sprawy, wystarczy wezwanie, ja się stawię do prokuratury w Szczecinie, tak jak już to raz zrobiłem. Niepotrzebny jest medialny spektakl pt. „Oto rozprawiamy się z opozycją” - zaapelował.

Prok. Lema w natarciu

Posłów z komisji regulaminowej do wyrażenia zgody na areszt i zatrzymanie posła Gawłowskiego przekonywała osobiście m.in. prokurator Aldona Lema. To naczelnik wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Szczecinie. Towarzyszył jej zastępca, prok. Witold Grdeń. To właśnie ta prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie Gawłowskiego. Prokuratorzy ujawnili nieznany do tej pory fakt niekorzystny dla posła. Podczas przeszukania mieszkania Gawłowskiego znaleziono dokumenty ze śledztwa, w których posiadanie Gawłowski miał wejść nielegalnie. Dokumenty mają jakiś związek ze sprawą Gawłowskiego. Dla prokuratury to dowód na to, że poseł może mataczyć. Obawa matactwa to jedna z przesłanek do zastosowania tymczasowego aresztowania.

- W mojej ocenie te argumenty w sposób wystarczający pozwalają wykazać, że prokurator ma prawo mieć podejrzenie, że pan poseł był i nadal jest zainteresowany tym, co się dzieje w śledztwie i w sposób nieuprawniony wszedł w posiadanie dokumentów, a prokurator wyciągnął wnioski, że są to dokumenty związane z zarzutami, które zamierza mu postawić - mówiła prok. Lema.

Kolejnym dowodem za aresztowaniem posła ma być zagrożenie wysoką karą. Faktycznie za korupcję grozi do 10 lat więzienia.

Prok. Lema zapewniała posłów, że nikt specjalnie nie uwziął się na szefa zachodniopomorskiej PO i sekretarza generalnego partii w jednej osobie. Przypomniała, że śledztwo w tzw. aferze melioracyjnej toczy się od pięciu lat. Gawłowski był wtedy wiceministrem ochrony środowiska i był członkiem rady nadzorczej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

- Pełniąc tę funkcję, miał bardzo duży wpływ na sposób, w jaki fundusz ochrony środowiska wydatkował pieniądze w województwie zachodniopomorskim. Stanisław Gawłowski miał również wpływ na to, w jakim składzie pracował urząd Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie. To jest również instytucja, która przekazała środki w ramach udziału krajowego na inwestycje, które zostały przeprowadzone w zarządzie zachodniopomorskiej melioracji - mówiła prok. Lema.

Zarzuty

Według prokuratury w sierpniu 2011 roku ówczesny poseł i wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski przyjął w swoim domu ok. 170 tys. zł łapówki od Krzysztofa B., przedsiębiorcy z Darłowa. W zamian, wykorzystując swoją pozycję wiceministra, oferował przedsiębiorcy pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów od Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. Wiceminister miał też nakłaniać B. do wręczenia 200 tys. zł łapówki Tomaszowi P., ówczesnemu dyrektorowi Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji.

- Gawłowski argumentował, że to warunek, aby firma przedsiębiorcy funkcjonowała i utrzymała się na rynku. Pieniądze zostały przekazane - twierdzi prokuratura.

Tomasz P. oraz Krzysztof B. to główni podejrzani w aferze melioracyjnej. B. został zatrzymany już w 2014 roku, ale o łapówce dla Gawłowskiego powiedział dopiero dwa lata temu. Czemu tak późno? Bo liczy na niższy wyrok za aferę melioracyjną. Dla Gawłowskiego to argument, że B. jest niewiarygodny.

Ale prokuratura nie odpuszcza i zarzuca posłowi, że radził B., aby wręczał osobom decydującym o wynikach przetargów łapówki w wysokości 2-3 proc. wartości kontraktów. Jeden z nich, dotyczący modernizacji i odbudowy brzegów morskich oraz ochrony Mierzei Jamneńskiej, opiewał na prawie 21 milionów złotych. Kwoty łapówek sięgały kilkuset tysięcy złotych.

Zegarki za stanowisko

Prokuratura twierdzi też, że poseł przyjął od podległych urzędników dwa drogie zegarki marki Tag Heuer o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych. Otrzymał je w czerwcu 2011 roku od zastępcy dyrektora do spraw administracji, informatyki, marketingu i współpracy z zagranicą w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, Łukasza L.

- W zamian deklarował utrzymanie przez Łukasza L. stanowiska zastępcy dyrektora w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad którym to instytutem Stanisław Gawłowski sprawował nadzór jako sekretarz stanu w ministerstwie środowiska - twierdzi prokuratura. Zabezpieczyła w mieszkaniu posła zegarek tej marki, ale inny niż te, które miały być łapówką. Gawłowski twierdzi też, że zegarek, który miał być łapówką był na ręce jednego z urzędników jeszcze w 2013 r., a więc kilka lat po rzekomej korupcji.

Co z tym plagiatem

Według prokuratury, oprócz łapówek poseł musi odpowiedzieć też za plagiat swojej pracy doktorskiej oraz za ujawnienie tajemnicy urzędowej. Tymczasem pojawiły się wątpliwości, czy to prokuratura nie dopuściła się plagiatu. Uzasadniając zarzut dla Gawłowskiego w sprawie pracy doktorskiej, zacytowała obszernie komentarz profesora prawa, nie powołując się na źródło.

- Użycie we wniosku o uchylenie immunitetu parlamentarnego skierowanym do marszałka Sejmu twórczych fragmentów komentarza do Kodeksu karnego - bez oznaczenia tych fragmentów jako cytatów oraz wskazania ich autora - jest naruszeniem Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, w zakresie zarówno autorskich prawa osobistych, jak i autorskich praw majątkowych, o ile te nie wygasły - napisali w opinii prof. dr hab. Ryszard Markiewicz oraz dr Sybilla Stanisławska-Kloc z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Prokuratura zaprzecza.

- Pojęcie „plagiatu” odnosi się przede wszystkim do prac naukowych - doktorskich, doktorów habilitowanych, w których wymaga się samodzielnego przeprowadzenia badań, samodzielnego wnioskowania, nie opierania się wyłącznie na cudzych badaniach i cudzych poglądach - tłumaczyła prok. Beata Marczak z Prokuratury Krajowej.

Posłowie Platformy Obywatelskiej chcą, aby sprawę wyjaśniała inna prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gawłowski już wie, że doprowadzą go na przesłuchanie w Kajdankach - Plus Głos Szczeciński

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl