Frank Sinatra zaśpiewał po polsku

Maciej Roik
Miał cztery żony i uwielbiał Violettę Villas. W czasie stanu wojennego zaśpiewał dla nas w amerykańskiej telewizji piosenkę "Powrót" z refrenem po polsku. O bogatym życiu Franka Sinatry pisze Maciej Roik

Potrafił wdać się w bijatykę z dziennikarzem, bo ten napisał o nim o kilka słów za dużo. Równocześnie podczas wojny wysłał na front kilkaset złotych medalików. "Dla dzielnych żołnierzy". Dlaczego? Bo czuł, że tak trzeba.

Wychowany we włoskiej rodzinie przez pielęgniarkę i właściciela tawerny Frank Sinatra przez dziesięciolecia był jednym z najważniejszych punktów na rozrywkowej mapie Ameryki. Oszałamiająca kariera, bogactwo i pojawiające się u jego boku najpiękniejsze kobiety w Hollywood. Ale także nadużywanie alkoholu, pijackie awantury, kontakty z mafią i próby samobójcze.

Przepustka do kariery

Jaki rzeczywiście był ten uwielbiany przez Amerykę "wieczny dzieciak"? - Cięższy niż Empire State, bardziej powiązany niż bliźniacze wierze w Nowym Jorku, rozpoznawalny jak Statua Wolności i żywy dowód, że Bóg jest katolikiem - tak zapowiedział Franka Sinatrę lider U2 podczas gali nagród Grammy w 1994 roku. Dostał on wówczas statuetkę dla Legendy Muzyki. To był już schyłek jego życia.

12 grudnia obchodziłby urodziny. Zmarł w maju 1998 roku na atak serca. Burzliwe życie zakończył w wieku 83 lat. Pochowano go z piersiówką Jacka Danielsa, paczką papierosów i rulonem drobnych. Żeby mógł zadzwonić do rodziny. Na nagrobku wyryto: "The best is yet to come" (Najlepsze jeszcze nadejdzie). Dokładnie tak, jak śpiewał.

Współpracował z mafią, znał ludzi z "ferajny" czy może jako Amerykanin włoskiego pochodzenia był skazany na obie te rzeczy naraz? Dziadek Sinatry wychował się w sycylijskim Lercara Friddi, mieście określanym jako Piccolo Palermo. To z niego pochodzi Lucky Luciano, twórca nowoczesnej mafii.

Prawdopodobnie rodziny się znały. Urodzony już w Stanach Zjednoczonych Frank wiedział o tym. Bo Włosi w Nowym Świecie trzymali się razem. Gangsterski tryb życia z jednej strony mu imponował. Z drugiej - w show-biznesie na kontakty z mafią był skazany. Na przełomie lat 30. i 40. nie dało się robić kariery w New Jersey bez wiedzy "ferajny".

Nocne kluby, hazard i alkohol były opanowane przez grupy przestępcze. W centrum tego życia znalazł się Frank Sinatra. Poważnie na scenę wkroczył u schyłku lat 30. Śpiewał w klubach należących do członków mafii i mógł liczyć na ich pomoc. Układ niebezpieczny, ale przydatny.

Wsparcia potrzebował już w 1942 roku. Podpisując umowę z orkiestrą Tommiego Dorseya, przeoczył w niej kilka klauzul, które de facto uniemożliwiały mu odejście. Mafia załatwiła mu zmianę zapisu. To był moment przełomowy. Potem były spotkania, telefony i "towarzyskie" wyjazdy. To po nich pojawiły się zarzuty, że piosenkarz był kurierem rodziny. Podobno przemycił dla niej na Kubę 3,5 mln dol. Tego nigdy nie potwierdzono.
Tak samo jak wydanego na niego wyroku za współpracę z policją. Jego katem miał się stać płatny zabójca Joe Sullivan. Ostatecznie egzekucję odwołano. "Na znak Salerno podszedłem do niego i przyłożyłem mu do głowy pistolet - wspominał w więzieniu Sullivan. - Biedak zupełnie się rozkleił i upadł na podłogę. To był bardzo przykry widok".

Prawdopodobnie dzięki mafijnym pieniądzom został tym, kim był. Wielką gwiazdą. Stał się inspiracją także dla pisarzy. John Fontane z powieści Maria Puzo "Ojciec chrzestny" to nikt inny jak właśnie Sinatra. Jego życie to odbicie losów Włocha z Hoboken. Niewiele brakowało, a Sinatra zagrałby w 1990 roku w trzeciej części "Ojca chrzestnego". Rolę jednak odrzucił.

Polski "Powrót"
"Ja nie jestem Doris Day, ja nie jestem Philippe Clay, ja nie jestem także Frank Sinatra" - śpiewał niegdyś Bohdan Łazuka. Utrzymany w satyrycznej konwencji utwór przez lata był znakiem rozpoznawczym polskiego aktora. Franka Sinatrę łączyła jednak z Polską nie tylko jego obecność w śpiewanych półżartem piosenkach. Miał na swoim koncie także polskie wykonanie.

Był nim nagrany w 1948 roku "Ever Homeward", czyli angielska wersja napisanej przez Kazimierza Lubomirskiego piosenki "Powrót". Do zaśpiewanej wspólnie z imigrantką Olgą Treskovą piosenki Sinatra wrócił w 1982 roku. W Polsce trwał wówczas stan wojenny. W amerykańskiej telewizji wyemitowano program "Let Poland Be Poland" (Niech Polska będzie Polską).

Udział wziął w nim m.in. Frank Sinatra, który - nawiązując do masowej emigracji - powiedział: "Nie jestem politykiem, ale gdy widzę ludzi zmuszonych do opuszczania ojczyzny i do poszukiwania wolności gdzie indziej, zdaję sobie sprawę, jak wdzięczny jestem za swoją wolność (…). Gdy tej zimy zaczęły się w Polsce kłopoty, przypomniałem sobie o piosence nagranej jakiś czas temu. Opiera się ona na polskim folklorze. Gdybym był politykiem, prawdopodobnie teraz bym przemawiał. Ograniczę się jednak do włączenia tej piosenki. Nazywa się "Powrót".

Frank Sinatra inspirował cały świat muzyki. Ukłony w stronę jego twórczości padały także ze strony polskich wykonawców. - W muzyce Sinatry można cenić wszystko - twierdzi Michał Bajor, który śpiewa "My Way". - Jego poczucie swingu, feelingu, muzykalność i niewątpliwy czar.

Najlepszy aktor wśród piosenkarzy
- Sinatra był piosenkarzem, który idealnie połączył wykonywanie utworu z grą aktorską - twierdzi wokalista jazzowy Janusz Szrom. - Do dziś pozostaje niedoścignionym wzorem. Wszyscy chcą śpiewać jak Sinatra, ale nikt tego nie potrafi.

W sumie Sinatra sprzedał około 250 mln płyt. Nagrał setki utworów własnych, ale także wypromował innych wykonawców, jak choćby poprzez legendarne już wykonanie piosenki "New York, New York" śpiewanej przez Lizę Minelli. To jednak on wciągnął je na szczyty list przebojów. Przez lata na stadionie Yankees w Nowym Jorku jego wersję włączano przez głośniki po każdym zwycięstwie. Mrowie kibiców wspólnie z Sinatrą śpiewało o mieście, "które nigdy nie śpi".

Występy na scenie go nie męczyły. Siadał na stołku barowym, zapalał papierosa i zaczynał. Z pozoru w zwykły sposób. - On śpiewał z ogromną nonszalancją - podkreśla Janusz Szrom. - To ona sprawiała, że całość była tak prawdziwa, a jednocześnie tak doskonała.

Jego głos, naznaczony ogromną liczbą wypalanych dziennie papierosów i wypijanym morzem whisky, działał kojąco na kilka pokoleń Amerykanów. Przez lata stał się "rozpoznawalny jak Statua Wolności". Występował z Luciano Pavarottim, Louisem Armstrongiem, Elvisem Presleyem, a nawet z liderem rockowej kapeli U2. Nie przerażały go wyzwania. Na scenie występował do 1995 roku. W sumie przez ponad 60 lat.
Miło panią poznać
"Prowadził bardzo bogate życie erotyczne, miał romans praktycznie z każdą kobietą, która usłyszała od niego: Miło mi panią poznać" - wspominała po latach aktorka Peggy Maley. Miał cztery żony, ale kochanek nikt nie jest w stanie zliczyć. Było wśród nich wiele sezonowych hollywoodzkich gwiazdeczek, ale także postaci takiego kalibru jak Marlena Dietrich czy Marilyn Monroe.

Sposobem na znajdowanie nowych kobiet było przeglądanie czasopism rozrywkowych. Dziewczyny z pierwszych stron gazet ulegały Frankowi pod wpływem jego charyzmatycznego głosu i uroku osobistego. Jego największą miłością była jednak Ava Gardner. Wspólnie spędzili sześć lat.

Od 1951 do 1957 roku. "Całe życie szukałem idealnej kobiety. Kiedy już ją znalazłem, okazało się, że ona szuka idealnego mężczyzny" - powiedział po rozwodzie. Podobnie zakończyło się jego małżeństwo z Mia Farrow. Młodsza od niego o 29 lat aktorka spędziła z nim tylko dwa lata. Rozwiedli się po tym, jak zażądał, by zrezygnowała z roli w "Dziecku Rosemary". Wśród "kobiet Franka" prawdopodobnie była także Polka. W Las Vegas, w końcówce lat 60., mówiło się o jego romansie z Violettą Villas.

Do ziemi obiecanej hazardzistów artystka wkroczyła w 1966 roku. Przewinęła się przez sceny kilku tamtejszych music-halli. Przez trzy sezony była gospodynią dla takich gwiazd jak Dean Martin czy Sammy Davies jr. To oni wspólnie z Frankiem tworzyli jeden z najbardziej znanych kabaretów tamtego czasu - Rat Pack. W mieście, "gdzie noc jest dniem", niepodzielnie rządził Frank Sinatra. Miał udziały w hotelach i równocześnie w nich występował. Także w duecie z Violettą Villas w Casino de Paris. Wspólnie zaśpiewali piosenkę "Strangers in the Night".

Przy pisaniu tekstu korzystałem m.in. z książki: "Sinatra. Miłość, muzyka, mafia", Anthony Summers, Robbyn Swan.
Maciej Roik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl