Co najmniej 108 policjantów z całej Francji zostało rannych w starciach z demonstrantami, którzy z okazji obchodów święta 1 maja protestowali przeciwko reformom emerytalnym prezydenta Macrona - potwierdził francuski minister spraw wewnętrznych, Gérald Darmanin.
Protesty we Francji. Bilans zamieszek oczami polityków
Darmanin stwierdził, że tak duża liczba policjantów rannych w starciach z protestującymi zdarza się niezwykle rzadko. - W Paryżu jeden z policjantów doznał poważnych poparzeń dłoni i twarzy, gdy został trafiony koktajlem Mołotowa - powiedział Darmanin. Minister spraw wewnętrznych nadmienił, że w trakcie zamieszek aresztowanych zostało 291 osób.
Zarządzany przez niego resort oszacował całkowitą liczbę demonstrantów na 782 000, w tym 112 000 w Paryżu. Związek CGT twierdzi jednak, że liczba ta jest trzykrotnie wyższa.
Większość zgromadzeń przebiegła pokojowo, ale grupy radykalnych aktywistów odpalały fajerwerki oraz rzucały koktajlami Mołotowa.
Policja odpowiedziała użyciem armatek wodnych oraz gazu. Nie jest jasne, ilu z demonstrantów odniosło obrażenia w wyniku działań policji.
O przemoc podczas demonstracji Darmanin oskarżył skrajnie lewicowe grupy znane jako czarne bloki i liczące kilka tysięcy osób.
Minister spraw wewnętrznych wezwał do surowego ukarania tych, którzy zaatakowali policję i własność publiczną.
Premier Élisabeth Borne skomentowała te wydarzenia na Twitterze pisząc, że przemoc jest nie do przyjęcia, lecz jednocześnie pochwaliła „odpowiedzialną mobilizację i zaangażowanie” demonstrantów w wielu miastach.
- W wielu miastach Francji 1 maja był momentem odpowiedzialnej mobilizacji i zaangażowania. Sceny przemocy na uboczu pochodów są tym bardziej niedopuszczalne. Wspieraj nasze organy ścigania
- napisała Borne.
Zamieszki wybuchły także w Lyonie, Tuluzie i Nantes, gdzie podpalono pojazdy i zaatakowano firmy. Pojawiły się również doniesienia, że protestujący na krótko zajęli luksusowy hotel w południowej części Marsylii.
Dlaczego Francuzi protestują?
Agencja AFP podała, że poniedziałek był pierwszym momentem od 2009 roku, kiedy osiem czołowych francuskich związków zawodowych poparło wezwania do protestu. Był to ostatni dzień zmasowanych działań przeciwko zmianom podnoszącym wiek emerytalny z 62 do 64 lat.
Związkowcy domagają się ich wycofania. Stanowisko przywódców związkowych nie zmieniło się od miesięcy. Ciągle sprzeciwiają się proponowanym zmianom.
- Nasza postawa się nie zmieni, dopóki reforma emerytalna nie zostanie wycofana. Nasza determinacja, by wygrać, jest niepodważalna
– powiedziała liderka CGT Sophie Binet, cytowana przez AFP.
Protesty przeciwko reformie, która ma wejść w życie we wrześniu, nabrały gwałtownego charakteru w marcu. Wówczas rząd postanowił przeforsować ustawę bez głosowania w niższej izbie parlamentu, gdzie nie ma większości bezwzględnej. Prezydent Macron utrzymuje, że reforma jest koniecznością. Podpisał ustawę 15 kwietnia, w kilka godzin po tym, gdy francuska Rada Konstytucyjna poparła zmiany w całej rozciągłości. Sondaże pokazują jednak, że zdecydowana większość Francuzów sprzeciwia się podniesieniu wieku emerytalnego.
Rząd francuski chce podjąć dalsze negocjacje ze związkowcami, ale ci pozostają nieugięci i domagają się wycofania kontrowersyjnych zmian. Na tę chwilę nie zanosi się na kompromis pomiędzy dwoma stronami.
Źródło: bbc.com
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
dś
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?