Frakcje w PiS. Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki... jakie są grupy interesu w PiS?

Witold Głowacki
Witold Głowacki
Zjednoczona Prawica zdecydowanie nie jest monolitem. Nie dość, że koalicję tworzą oprócz PiS dwie oddzielne partie z bardzo ambitnymi liderami, to jeszcze w samym PiS można wyróżnić co najmniej osiem silnych grup walczących o wpływy i władzę. Nadal cały obóz władzy spaja tylko autorytet Jarosława Kaczyńskiego.

Tuż po wyborach parlamentarnych naliczyliśmy w Zjednoczonej Prawicy łącznie 14 frakcji i grup walczących o wpływy w rządzącej koalicji. Po dwóch latach rządów Zjednoczona Prawica, mimo rytualnych zapewnień o pełnej jedności, nadal wcale nie jest monolitem - nie tylko na poziomie koalicji, ale i wewnątrz samego PiS.

Jarosław Kaczyński, za Stanisławem Ehrlichem, Jadwigą Staniszkis czy Andrzejem Zybertowiczem patrzy na politykę i państwo jako na ciągłą grę różnych - jawnych i niejawnych - grup interesów. Doskonale też zdaje sobie sprawę z tego, że podobna gra toczy się i wewnątrz jego własnej formacji. Jego niekłamanym sukcesem jest to, że od 2001 roku stale - choć nie bez wypadków przy pracy, takich jak najpierw odejście Marka Jurka, później powstanie Polski XXI, jeszcze później rozłamy owocujące powstaniem PJN i Solidarnej Polski - nad tą grą panuje, równoważąc wpływy zwalczających się grup, dzieląc i rządząc, czasem arbitralnie przecinając spory, czasem zaś zagrywając va banque.

Frakcje w PiS. Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki... jakie są grupy interesu w PiS?

Dziś wewnętrzny układ sił w Zjednoczonej Prawicy i PiS dość zasadniczo się różni od tego, który rysował się po wyborach parlamentarnych 2015 roku. Do rozgrywających wewnątrz obozu rządzącego dołączył prezydent Andrzej Duda, mimo najlepszych pozycji startowych zajęło mu to zadziwiająco dużo czasu. Sformowała się również pewna grupa wokół byłej już premier Beaty Szydło. Wzrosło znaczenie partii Jarosława Gowina, to samo dotyczy również Zbigniewa Ziobry, natomiast mocno posypało się środowisko złotej poselskiej młodzieży PiS z pozaparlamentarnymi przyległościami, tu cezurą było odwołanie we wrześniu zeszłego roku Dawida Jackiewicza. Zaledwie przed tygodniem Jarosław Kaczyński ogłosił zaś ostatecznie decyzję o namaszczeniu na premiera Mateusza Morawieckiego - co również nieco zmienia kształt relacji i układ sił pomiędzy głównymi graczami w obrębie obozu władzy. Oto ci gracze , ich polityczne armie, sojusze i najważniejsze punkty zapalne.

CZYTAJ TAKŻE: Ryszard Bugaj: Jestem coraz bardziej sceptyczny co do Mateusza Morawieckiego

Mateusz Morawiecki
Nowy premier - nadal bez partyjnego zapleczam jednak z najsilniejszym możliwym w obrębie PiS poparciem. „To niezwykle zdolny człowiek, pewnie najzdolniejszy, jaki pojawił się w polskiej polityce po 1989 roku” - tak rekomendował go już po wygłoszeniu exposé Jarosław Kaczyński. Kaczyński wspiera Morawieckiego od dnia, w którym były szef BZ WBK wszedł do rządu, to jego osobistą decyzją było stworzenie mu pozycji „superwicepremiera” trzymającego dwa i pół (jeśli nie trzy) resortu w ręku, to również prezes PiS przeforsował oddanie mu fotela premiera. Morawiecki jest w tej chwili w Zjednoczonej Prawicy silny wyłącznie siłą Jarosława Kaczyńskiego, jego wewnątrzpartyjna pozycja liczona poselskimi szablami lub miarą wpływów w regionach jest zaś niemal żadna. Pełne poparcie ze strony prezesa w połączeniu z ambicjami i pewną przebojowością Morawieckiego sprawia, że od jesieni 2015 roku coraz mocniej liczą się nim najsilniejsi gracze obozu rządzącego. Ze Zbigniewem Ziobrą grał jak równy z równym już w pierwszym roku rządów, kilkakrotnie starli się (z różnymi wynikami) o kontrolę nad wielkimi państwowymi spółkami. Na korzyść Ziobry działał wtedy nieformalny układ z Beatą Szydło, a jednak Morawieckiemu udawało się parować i oddawać ciosy. Teraz możemy w PiS usłyszeć, że Morawiecki i Ziobro zawarli pakt o nieagresji - jednak naiwny kto sądzi, że ich animozje wygasły w ciągu zaledwie kilku dni. Na Morawieckiego krzywym okiem spoglądają też od czasu do czasu ludzie z „zakonu PC”, posłowie różnych frakcji i działacze średniego szczebla. Pamiętajmy, że wstąpił do partii dopiero w marcu 2016, a do rządu wszedł w listopadzie 2015 roku dosłownie z marszu.

Andrzej Duda
Frakcji prezydenckiej w PiS nadal za bardzo nie ma. Jest za to Pałac Prezydencki z przeformatowaną wiosną przez Andrzeja Dudę ekipą, wyraźnie przedkładającą lojalność wobec głowy państwa nad tę wobec Nowogrodzkiej. Duda najcięższe boje toczy oczywiście z Antonim Macierewiczem. Niekończące się spory o sprawy armii - od reformy systemu dowodzenia po pojedyncze personalia dotyczące generałów zapewniają mediom stałe dostawy barwnych tematów. Na pieńku ma jednak prezydent również ze Zbigniewem Ziobrą. Oczywisty jest kryzys zaufania na linii Duda-Kaczyński. Prezydent ma więc przy tym zasadniczy problem z twardym elektoratem PiS, który chętnie wyraża nim rozczarowanie. Warto natomiast zauważyć, że prezydent właściwie nigdy nie wszedł w otwarcie starcie z Beatą Szydło, z zakonem PC i pozostałymi ośrodkami wewnątrz PiS utrzymuje relacje względnie poprawne, z jednym wyjątkiem - znajduje się pod stałym ostrzałem mediów związanych z Grzegorzem Biereckim, czyli „Sieci prawdy i wPolityce.pl. Naturalnym sojusznikiem Andrzeja Dudy pozostaje Jarosław Gowin (choć wciąż jest to sojusz raczej potencjalny niż realny), od teraz może też nim być Mateusz Morawiecki.

CZYTAJ TAKŻE: Jadwiga Staniszkis: Wymiana premiera miała symbolicznie zamknąć okres upartyjnienia państwa i niszczenia rządu

Joachim Brudziński i zakon PC
Joachim Brudziński to dziś ten zdecydowanie najsilniejszy w PiS polityk z grona Zakonu PC, grupy weteranów bojów u boku Jarosława Kaczyńskiego jeszcze z lat 90. Przez partyjny mainstream jest często uznawany za drugiego po samym Kaczyńskim polityka w hierarchii PiS, choć nie pełni funkcji wiceprezesa partii tylko szefa jej Komitetu Wykonawczego (co z grubsza odpowiada pozycji sekretarza generalnego). Gdy mowa o ewentualnym następcy Kaczyńskiego, na jednym z pierwszych miejsc również pojawia się Brudziński. Pod względem znaczenia w partii w ciągu kilku ostatnich lat niepostrzeżenie wyprzedził Adama Lipińskiego, wiceszefa PiS i równie symboliczną jak Brudziński dla „zakonu” postać. Nie zmienia to jednak faktu, że cały „zakon” i dziś trzyma się razem. Prócz nich „zakon” tworzą m.in. Mariusz Błaszczak, Marek Suski, Marek Kuchciński, Krzysztof Tchórzewski czy Krzysztof Jurgiel . Całą grupę można traktować jako bezpośrednie zaplecze Jarosława Kaczyńskiego, jego oddaną i sprawdzoną w bojach Starą Gwardię.

CZYTAJ TAKŻE: Joachim Brudziński, czyli pierwszy po prezesie

Mariusz Kamiński
Mariusza Kamińskiego jeszcze kilka lat temu wymienilibyśmy jednym tchem z całą resztą „zakonników PC”, nadal zresztą można go spokojnie do tego grona zaliczyć. Jako najpierw szef CBA, a za obecnych rządów PiS minister koordynator służb specjalnych Kamiński budował sobie jednak powoli zupełnie osobną pozycję. Kieruje warszawskimi strukturami Prawa i Sprawiedliwości co daje mu całkiem solidną bazę w partyjnych szeregach. W pierwszym roku rządów Beaty Szydło był uważany za jedną z tych kilku najbardziej kluczowych postaci jej gabinetu. Od kilku miesięcy Kamiński zdaje się być jednak w wyraźnym odwrocie. Jeszcze wiosną szykował sobie superresort, który miał skupiać w jednym ręku kontrolę nad wszystkimi tajnymi służbami - co kosztowałoby sporo zwłaszcza Antoniego Macierewicza, teraz niemal o tym planie nie słychać, a Kamiński rzadko pojawia się w mediach, o wiele cześciej słychać jego zastępcę Macieja Wąskika. Raczej nie należy tego tłumaczyć kłopotami wizerunkowymi związanymi z rozstrzygnięciem przez Sąd Najwyższy kwestii ułaskawienia Kamińskiego przez Andrzeja Dudę. SN w maju uznał, że prezydent nie miał ma do tego prawa, ale PiS już dawno pogodził się z kosztami tej decyzji. O co więc chodzi? Część znaczących polityków PiS ma mu wytykać, że „nie dowiózł” dowodów na wielkie afery z udziałem polityków Platformy, podobno też od jakiegoś czasu opowiadał się przeciw kandydaturze Mateusza Morawieckiego - jedno i drugie raczej nie wydaje się wystarczającym powodem

Beata Szydło
Czego byśmy nie mówili o Beacie Szydło i jej realnym pływie na jej własny rząd, to jednak 2 lata premierowania z dobrymi notowaniami, to nadal jest kapitał, warto o tym pamiętać. Nie tylko kapitał poparcia, ale i politycznego doświadczenia. Wprawdzie odwołanie Beaty Szydło przebiegało tak, jakby Jarosław Kaczyński zamierzał w jak najszybszym tempie pozbawić byłą premier wszelkiego znaczenia. Odwołanie Szydło wzbudziło spory niepokój i irytację wyborców PiS, spora część z nich poczuła się zdezorientowana tą dęcyzją, część nie kryła rozczarowania. Co interesujące, wśród ważniejszych postaci PiS Szydło nie ma wielkich wrogów. Sceptyczni wobec niej bywali członkowie zakonu PC, gdzieś zniknęła kampanijna chemia między nią a prezydentem Andrzejem Dudą, trudno też przypuszczać, żeby jej stosunki z Mateuszem Morawieckim jako nowym szefem od razu ułożyły się całkiem gładko.

AIP/x-news

Zbigniew Ziobro
Wola mocy nigdy w nim nie gaśnie, buławę wyjmuje z tornistra i poleruje każdego ranka. Idzie mu nieźle. Od początku rządów Zjednoczonej Prawicy stale poprawia swą pozycję, za chwilę najpewniej przejmie czasowo kontrolę nad układaniem nowego rozdania w KRS i SN, co zresztą powoduje, że niejeden z polityków PiS budził się zapewne w środku kolejnych batalii o obie ustawy z dziwnym, niedookreślonym niepokojem. Za Ziobrą idzie niezłym tempem Patryk Jaki - jako szef komisji weryfikacyjnej ds. warszawskiej reprywatyzacji i potencjalny kandydat na kandydata na prezydenta Warszawy jest obecnie pod względem rozpoznawalności drugą po Ziobrze postacią Solidarnej Polski. Ziobro ma jednak przy tym wszystkim pewien zasadniczy kłopot z tożsamością własnej partii. O ile drugiemu koalicjantowi PiS, czyli Jarosławowi Gowinowi dość zręcznie udaje się zachować odrębność jego ugrupowania, o tyle Solidarna Polska ma z tym zasadniczy kłopot. To co „solidarne” całkowicie przejęła Beata Szydło będąc przez 2 lata twarzą redystrybucyjnej i socjalnej Polski. A Polska to wiadomo - albo Jarosław Kaczyński, albo Andrzej Duda. Nie chodzi tu bynajmniej o żarciki z nazwy Solidarnej Polski - tyko o jej niemal zupełne programowe i wizerunkowe rozmycie się w PiS. Ziobrze oczywiście pozostała jego spécialité de la maison - czyli wymiar sprawiedliwości, ale to zdecydowanie atrybut osobisty, nie partyjny. Ziobro zawarł sojusz z Beatą Szydło, niewątpliwie istnieje też rodzaj porozumienia między nim a grupą Grzegorza Biereckiego. Od początku rządów PiS stale rywalizował z Mateuszem Morawieckim o wpływy w spółkach skarbu państwa. Przynajmiej od lipca pozostaje natomiast w stałym napięciu z Andrzejem Dudą - tu oczywiście poszło o ustawy o sądownictwie.

CZYTAJ TAKŻE: Ludwik Dorn: Premier Morawiecki jest specyficzną mutacją posła Piotrowicza

Jarosław Gowin
Jako koalicjant PiS prowadzi całkiem skutecznie swój niszowy polityczny interesik. Po przemianie Polski Razem w Porozumienie wszystko wskazuje na to, że Gowin tworzy coś w rodzaju terminalu transferowego do obozu władzy. To tam zameldował się Zbigniew Gryglas z Nowoczesnej, to także do Gowina mogą się zgłaszać inni uciekinierzy z partii opozycji czy klubu Kukiz’15. A także samorządowcy zainteresowani bardziej pogłębioną wspólną grą z „biało-czerwoną drużyną”. Porozumienie Gowina to taka „biało-czerwona drużyna” w wersji soft, idealna dla tych, którzy chcieliby zbliżyć się do obozu władzy, a jednak bez wstępowania do PiS. Gowin - bardzo rozsądnie - trzyma się z dala od największych napięć i konfliktów w Zjednoczonej Prawicy. Wydaje się za to szczególnie dbać o dobre relacje z Andrzejem Dudą i Mateuszem Morawieckim.

Jan Szyszko
A tak naprawdę to oczywiście nie Jan Szyszko, tylko ojciec Tadeusz Rydzyk. Z tym tylko zastrzeżeniem, że redemptorysta z Torunia do PiS jednak nie należy, choć ma w partii swoich całkiem licznych reprezentantów. Szyszko, jako minister środowiska jest w tej chwili tym najwyżej postawionym politykiem frakcji toruńskiej w PiS. Należy zaś do niej nawet do dwadzieściorga posłów. To już jest w realiach obozu władzy niewątpliwa karta przetargowa. Ojciec Rydzyk ma też w ręku drugą taką kartę - czyli swoje media, z bardzo określoną grupą czytelników i widzów, do których często nie ma dotarcia żaden z pozostałych medialnych magnatów prawicy. Oba te atuty czynią z niego poważnego gracza. Linie potencjalnych sojuszy Rydzyka rozciągają się zaś tradycyjnie między Zbigniewem Ziobrą a Antonim Macierewiczem.

Antoni Macierewicz
Jako jeden z niewielu na tej liście nadal ma spory zakres autonomii względem nawet samego Jarosława Kaczyńskiego. Nadal pozostaje też jego potencjalnym konkurentem -o stałym napięciu między nimi mówi w PiS dosłownie każdy. Macierewicz cieszy się silnym poparciem mediów z grupy Tomasza Sakiewicza - Gazety Polskiej, Gazety Polskiej Codziennie, Niezależnej.pl i Telewizji Republika. W każdej kolejnej odsłonie Macierewiczowych batalii z Andrzejem Dudą media z tego obozu stają natychmiast po stronie ministra obrony, ostrzeliwując prezydenta tak mocno, jakby myliły go z Bronisławem Komorowskim. To zaś oznacza również potencjalne wsparcie Klubów Gazety Polskiej - niezwykle użytecznych w kampaniach PiS, doskonale mobilizujących tzw „twardy elektorat”. Jest jasne, że gdyby doszło do jakiegokolwiek pęknięcia między Macierewiczem i Kaczyńskim, jakaś część tego elektoratu opowiedziałaby się po stronie Macierewicza. Dla PiS byłaby to bardzo poważna strata. Bardzo rozbieżne są natomiast szacunki dotyczące ewentualnej liczby posłów, którzy w momencie jakiejś bardziej ostatecznej konfrontacji mogliby stanąć murem za Macierewiczem - możemy tu usłyszeć i o dwóch-trzech osobach i o kilkunastu.

CZYTAJ TAKŻE: Dlaczego Prawo i Sprawiedliwość nie traci w sondażach. Czy Mateusz Morawiecki zaszkodzi notowaniom PiS?

Grzegorz Bierecki
Last but not Least. Prawie zapomnieliśmy o jego istnieniu, nieprawdaż? A przecież to twórca SKOK-ów i współtwórca części najważniejszych prawicowych mediów mógł całkiem niedawno zostać kandydatem PiS na prezydenta zamiast Andrzeja Dudy. W 2014 roku toczyła się o to w PiS całkiem poważne gra. Te marzenia i przymiarki, w których brali zresztą udział naprawdę ważni politycy PiS przecięła dopiero decyzja Jarosława Kaczyńskiego. Postawił tamę rosnącym wpływom najbogatszego polityka obozu prawicy, do którego poczekalni ustawiał się wtedy w kolejce niejeden z posłów PiS. Choć w tej kadencji Bierecki startować musiał do Senatu spoza partyjnych list, już dawno przystąpił do klubu PiS. Związane z nim media wzięły odwet na Andrzeju Dudzie, gdy tylko prezydent zdecydował się na zawetowanie ustaw o sądach. Nie jest też w smak, oj nie jest, obozowi Biereckiego kariera Morawieckiego. Oto przecież na premiera i być może sukcesora prezesa namaszczony został głęboko wierzący prezes dużej instytucji finansowej z zacięciem społecznym. Nie trzeba być Einsteinem, by zauważyć, że powiela się to dość mocno z budowanym pracowicie przez lata wizerunkiem Biereckiego. Dlatego związane z Biereckim media najpierw broniły Beaty Szydło przed odwołaniem, a teraz jeszcze długo będą ją czule wspominać.

polskatimes.pl/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl