Filharmonia Narodowa w Warszawie. Hity muzyki klasycznej XX wieku w wykonaniu światowej klasy artystów.

Wojciech Rogacin
Wojciech Rogacin
Przed Filharmonią, na pierwszym planie plakat koncertu z Simone Lamsmą
Przed Filharmonią, na pierwszym planie plakat koncertu z Simone Lamsmą Wojciech Rogacin
Dwa wieczory i dawka wspaniałej muzyki klasycznej XX wieku - tym kusi nie tylko zagorzałych melomanów warszawska Filharmonia Narodowa 10 i 11 maja. W programie m.in. Koncert skrzypcowy D-dur Ericha Wolfganga Korngolda i świetni artyści: światowej klasy skrzypaczka Simone Lamsma w asyście świetnej Orkiestry Filharmonii Narodowej pod batutą Fabiena Gabela, jednej z młodych gwiazd światowych scen muzycznych.

Taki zestaw artystów musi być gwarancją przedstawienia muzyki na światowym poziomie. Piątkowy koncert (gdy publikujemy ten artykuł, sobotni dopiero się odbędzie) mógł zatem wprawić miłośników muzyki klasycznej w wyśmienity nastrój. Jeśli zatem ktoś po całym dniu czy tygodniu pracy, przerównych stresów i codziennych znalazł dwie godziny na wyjście do filharmonii, zdecydowanie mógł zapomnieć o tych przyziemnych sprawach i przenieść się w świat wielkich hitów muzyki klasycznej XX wieku. A były to: Suita taneczna Béli Bartóka, wspomniany Koncert skrzypcowy D-dur Ericha Wolfganga Korngolda oraz Muzyka do Opery "Pietruszka" Igora Strawińskiego.

W piątek widownia była niemal pełna - trochę miejsc wolnych zostało na balkonach. Ci wszyscy słuchacze otrzymali dość wymagający repertuar, ale jednocześnie gwaratnujący niesamowite bogactwo dźwięków i kunszt artystyczny. Prawdziwą przyjemnością było słuchanie holenderskiej skrzypaczki Simone Lamsmy, która przedstawiła brawurową interpretację partii solowej w Koncercie skrzypcowym D-dur Ericha Wolfganga Korngolda. Nie przesadzone były recenzje amerykańskich krytyków, którzy młodą holenderską skrzypaczkę nazwali jedną z najbardziej fascynujących osobowości muzycznych, a jej interpretacje "olśniewającymi".

Liryczne dźwieki i wielka wirtuozeria jej piątkowego występu - grała na instrumencie Stradivariego „Młynarski” z roku 1718, wypożyczonym jej przez anonimowego mecenasa - zachwyciły publiczność. Świetny był akompaniament orkiestry, z którego wyłaniały się dźwięki skrzypiec solistki. Gdyby porównać to do obrazu filmowego, to tak, jakby w rzeszy ludzi gdzieś na ulicy kamera wyłapała główną bohaterkę. Wszystko jednak się uzupełniało.

- Muszę powiedzieć, że bardzo dobrze mi się współpracuje z tą orkiestrą - mówiła mi Simone Lamsma tuż po koncercie. - Grałam już z Orkiestrą Filharmonii Narodowej w 2013 roku - Wieniawskiego - i cenię sobie komunikację z tą orkiestrą - dodała. Podobnie, jak z dyrygentem Fabiebem Gabelem, z którym wielokrotnie występowała.

Jak mówił mi po piątkowym koncercie jeszcze zdyszany dyrygent Fabien Gabel, każdy z wykonanych utworów jest wymagający dla każdej sekcji orkiestry oraz dla solistki. Muzycy muszą być doskonale zgrani, a także świetni technicznie. - Muszą być cały czas skupieni, szybko reagujący. Wydaje mi się, że przez to trudniejsza nawet od Strawińskiego była do wykonania Suita taneczna Bartóka - dodał.

Ale może dzieki temu nawet laik mógłby docenić maestrię wykonania utworów i samej kompozycji. - Cóż, wystąpiła wspaniała solistka, którą znam, a także świetna orkiestra. Po raz pierwszy grałem z Orkiestrą Filharmonii Narodowej - przyznał Gabel. Na pytanie, jakie charakterystyczne cechy Orkiestry Filharmonii Narodowej dostrzega - dyrygował przecież wieloma orkiestrami w Europie i na świecie, a obecnie jest dyrektorem Orchestre Symphonique de Québec - dyrygent odparł: - To najwyższej klasy orkiestra, mająca charakter typowy dla Europy Środkowej. Na pewno nie ustępuje orkiestrze na przykład nowojorskiej, a dodaje jeszcze własny koloryt, brawurę.

Słuchacze, melomani, którzy piątkowy wieczór spędzili w warszawskiej Filharmonii otrzymali zatem rewelacyjną porcję wspaniałej muzyki w wykonaniu wybitnych artystów. Z drugiej strony, artyści mogli mieć poczucie, że grają dla świetnej widowni. Kiedy zapytałem Simone Lamsmę, jak odbierała warszawską publiczność, artystka chwilę się zastanowiła, by nie dać odpowiedzi zbywającej, kurtuazyjnej, np. że to świetna publiczność itp. Lamsma po chwili zastanowienia odpowiedziała: - Czuję tę publiczność, bo też czuję, że ona zna się na muzyce, potrafi ją odbierać. Dlatego i ja gram tutaj tak, jakbym grała w domu, u siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl