Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Liliany Sonik: Unia i reszta świata

Liliana Sonik
Inteligent uwielbia się bać i o tych lękach rozmawiać. Urozmaicenie wnoszą w życie akcje z cyklu: „ocalę świat siedząc w fotelu”. Nie mówię, że to są strachy bezpodstawne. Czasem, a nawet często, jest czym się martwić. Odkąd jednak pojawił się internet strachów się namnożyło i w zasadzie nie ma dnia bez alarmu - co problemom odbiera powagę, a inteligenta wpycha jeszcze głębiej w fotel.

Nasz - niewątpliwie uprzywilejowany - kawałek świata gwałtownie mutuje. Zmienia się układ sił w Europie i w świecie.

Wszystko, co do tej pory wydarzyło się wokół brexitu wygląda żałośnie. Każdego dnia modelowa brytyjska demokracja się kompromitowała. Ci którzy winę za to posępne widowisko zrzucają na premier Teresę May, są w błędzie. Może nie jest postacią charyzmatyczną, ale od początku miała słabsze karty, niż świetny Michel Barnier, którego zadaniem było utrudnić Wielkiej Brytanii opuszczenie Unii. Za karę i dla przykładu. Żeby już żadnemu krajowi podobny pomysł nie przyszedł do głowy. A brytyjscy parlamentarzyści obficie korzystali z okazji by, pogrążając premier May, zabłysnąć. Czasy, kiedy wobec trudności cała klasa polityczna wspierała przywódcę, minęły. To ciekawa lekcja.

Sytuacja Francji też nie napawa optymizmem. Prezydent Emmanuel Macron wygłosił dwugodzinną mowę do rodaków. Słuchało go 8 milionów. Wiele obiecał, niewielu przekonał. Francja jest krajem poważnie zadłużonym, a obietnice będą kosztować dodatkowe 5 miliardów euro. Traktatowe 3 proc. deficytu budżetowego, niezbędne do prawidłowego funkcjonowania strefy euro, zostanie znacznie przekroczone. Macron jest inteligentnym politykiem, ale jest też „produktem” i zakładnikiem własnych ambicji.

Usiłował stosować manewr Putina zakładając, że aktywność międzynarodowa wyzwoli francuską dumę i da popularność. Ale Francuzi nie są Rosjanami. Kompletnie ich nie kręci to, że ich prezydent udziela połajanek innym i ma zamiar rządzić Unią. Szumne hasła, choć formułowane pięknym językiem, nie robią wrażenia. Ludzie chcą konkretów, a nie manifestów woli „Jupitera” - zakochanego w sobie z wzajemnością. Jakby niedoli Macrona było mało, Berlin odrzuca jego racjonalizatorskie pomysły.

Na Annegret Kramp-Karrenbauer czar Macrona nie działa. Mówi „niet”, nie tracąc czasu na miękkie formułki, jak robiła stateczna ciotka Angela.

Zresztą Niemcy zajmują się teraz sobą. Odkąd prezydent Trump uznał Unię (zwłaszcza Niemcy) za konkurenta w interesach, Berlin musi przygotować strategię na nowe czasy. Nie bardzo wiemy, jak będzie wyglądał świat za 10 lat, bo ekspansji Chin Unia nie powstrzyma. Trump też nie.

Jeśli pominiemy didaskalia, zobaczymy, że amerykański prezydent stosuje w tej rozgrywce metody zaczerpnięte z turbo-kapitalizmu, gdzie cele wyznacza się na rok lub dwa do przodu - wedle zasady „robimy szybki zysk i w nogi”… Pekin nie musi przejmować się wyborami i powolutku przesuwa pionki przewidując ruchy na dekady. Jest więc czym się martwić. I to jest dodatkowa motywacja by głosować w wyborach europejskich.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski