Ostatnio wpadłem na perkozka. Pierwsze słowo jakie przyszło mi do głowy na jego widok brzmiało kiwi. Nie owoc, ale biegający po tropikalnych lasach Nowej Gwinei ptaszek. Mały, kulisty, szary, o długim dziobie. Czas było wrócić do twardej rzeczywistości. Niestety nie byłem, choć bardzo bym tego pragnął w cieplutkich tropikach, lecz na stawach blisko Dunajca. W wiklinach hulał wiatr, ale ptak był jak najbardziej realny. Prawie go przydeptałem i dopiero uciekając ujawnił swoją obecność. Wyobraźcie sobie ptaka wielkości gołębia. Z kulistego ciałka sterczy krótka szyja z malutką głową i długawym dziobem.
Całość w szarych, brunatnych barwach. Na mój widok perkozek zrobił to, co potrafi najlepiej: przepadł bez śladu. Zanurkował w płytkiej wodzie i tyle go widziałem. Po kilku minutach na tle suchego zielska dostrzegłem zanurzonego po same oczy ptaka. Kulisty tułów zniknął pod wodą, widać było jedynie górną część głowy z dziobem. Rzadki skuteczny sposób maskowania. Jeszcze tu wrócę. Z aparatem oczywiście.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?