Fala zaginięć podlaskich nastolatków. Znikasz z domu na dwie doby i... zbierasz punkty

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Gra polega ona na ucieczce z domu na dwie doby. W tym czasie uczestnik ma zakaz kontaktu z rodziną i znajomymi.
Gra polega ona na ucieczce z domu na dwie doby. W tym czasie uczestnik ma zakaz kontaktu z rodziną i znajomymi. 123rf.com
„Wyzwanie - 48 godzin“ to nowa, niebezpieczna gra, która pojawiła się w internecie. Tymczasem w ostatnich tygodniach podlaska policja notuje liczne zaginięcia nastolatków...Przypadek, czy kolejna groźna moda?

Czternastoletni Michał z Białegostoku zaginął w poprzedni piątek. Chłopiec wyszedł ze szkoły około godziny 14.30. Szczupły, wysoki nastolatek uśmiecha się ze zdjęć towarzyszących policyjnym komunikatom o zaginięciu i apelom o pomoc. Akcja miała szczęśliwy finał. Michał odnalazł się dokładnie dwie doby później - 5 listopada.

Dokładnie po dwóch dniach od zgłoszenia zaginięcia kontakt z rodziną nawiązała również 14-letnia Sylwia z wsi koło Goniądza. Dziewczyna 18 września w nocy wymknęła się ze swojego pokoju przez okno.

Z domu uciekła też 12-letnia Nika z Białegostoku. Dziewczynka zaginęła 27 października. Została odnaleziona 48 godzin później - 29 października.

Komunikaty o zaginięciach tych dzieci trafiały z policyjnych portali do internetu. Użytkownicy udostępniali je w mediach społecznościowych i - prócz dawania wyrazu zatroskania - dywagowali: czy to efekt nowej zabawy krążącą w sieci grą pod nazwą „wyzwanie 48 h”?

Zakaz kontaktu z rodziną!

Polega ona na ucieczce z domu na dwie doby. W tym czasie uczestnik ma zakaz kontaktu z rodziną i znajomymi. Musi po prostu „zniknąć”. Ale to nie wystarczy. W grze chodzi o zbieranie punktów - wpisów na Facebook’u odnośnie zaginięcia. Jeden szukający to jeden punkt. Im więcej, tym lepiej.

Rzecznik FB poinformował o ścisłym monitoringu serwisu pod tym względem. Zaapelował również o natychmiastowe zgłaszanie podejrzanych wiadomości czy komentarzy zachęcających młodzież do brania „udziału“ w tej zabawie.

Nie ma danych, czy za zniknięciami podlaskich nastolatków kryje się właśnie kontrowersyjna gra. To, że dzieciaki odnalazły się całe i zdrowe dokładnie po dwóch dobach, może być przypadkiem. Poza tym, jak tłumaczą policjanci, aktualnie opiekunowie zaginionych dzieci dużo szybciej zwracają się z prośbą o pomoc i zgadzają się na publikację wizerunku i danych osoby zaginionej w środkach masowego przekazu. Stąd może się wydawać, że zaginięć jest więcej. Statystyki tego jednak nie potwierdzają.

- Kiedyś funkcjonowało błędne myślenie, że trzeba odczekać jakiś czas przed zgłoszeniem zaginięcia. Teraz społeczeństwo jest bardziej świadome - jeśli mamy podejrzenia, niezależnie od tego, czy to dziecko, czy dorosły, powinniśmy niezwłocznie zgłosić to na policję. Mając sygnał możemy rozpocząć poszukiwania i sprawdzać wskazane adresy - tłumaczy sierż. Elżbieta Zaborowska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

Niebezpieczne gry

Kilka miesięcy temu głośno było o Blue Whale Challenge (Niebieski Wieloryb). Grający otrzymuje tzw. opiekuna (obcego internautę), który wyznacza mu zadania do realizacji. Wśród zadań jest samookaleczenie, a nawet samobójstwo.

Później w sieci krążyły instrukcje, jak stać się „wróżką ognia“. Tragiczna w skutkach zabawa stworzona została na wzór popularnej wśród dzieci animacji „Winx Club - Szkoła czarownic”. Trzeba włączyć w nocy gaz w kuchence, wypowiedzieć magiczne zaklęcie, a następnie pójść spać. W „grze” znajdziemy instrukcję, jak za pomocą magii stać się postacią z bajki. Czy teraz nadeszła nowa „moda” na ucieczki z domów?

- To nie chodzi stricte o same gry, ale o to, jakie potrzeby zaspokajają - mówi Agata Niemczynowicz, pedagog i terapeutka Ośrodka Profilaktyki i Terapii dla Młodzieży i Dorosłych „Etap” w Białymstoku. - W takie gry uciekają dzieciaki, które mają niezaspokojone potrzeby w realnym świecie: potrzebę uwagi, akceptacji, bliskości, poczucia wartości. Takie gry pozwalają w ich mniemaniu udowodnić, ile są warci. Ktoś da mi „lajka”, to dla nich znaczy: jestem super gość. Tak jest budowane poczucie wartości w wirtualnym świeci. Niestety, żyjemy w tym realnym.

W grze dzieci mogą decydować, kim i jacy chcą być. W normalnym życiu - ktoś zawsze decyduje za nich. Czasem pojawia się bunt i ucieczki z domu - mówi Agata Niemczynowicz, terapeutka poznawczo-behawioralna dzieci i młodzieży, certyfikowana trenerka programu „Fred goes net”.

Wolą wirtualny świat od życia

Jesienią tego roku - tylko we wrześniu i październiku - podlaska policja odnotowała 60 zgłoszeń o zaginięciach osób nieletnich. We wrześniu i październiku 2016 roku było 96 takich przypadków. - Większość to ucieczki z domów. Za tym mogą stać powody rodzinne, przemoc, kłopoty w szkole - wylicza sierż. Elżbieta Zaborowska z KWP w Białymstoku.

Agata Niemczynowicz z białostockiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii dla Młodzieży i Dorosłych „Etap” dodaje, że to niekiedy wyraz buntu przeciwko zakazom rodziców. - Słyszą: „póki tu mieszkasz, musisz dostosować się do moich zasad i robić, co ci każę”. Dziecko w ramach sprzeciwu znika na dzień, dwa... - mówi pedagog.

Czasem to ucieczka w świat wirtualny.

- W realnym świecie każdego młodego człowieka są osoby, które rządzą, decydują. W szkole to nauczyciel, dyrekcja. W domu - rodzice. W grupie rówieśniczej jest lider. Gry wirtualne mają jeden wspólny czynnik: zaspokajają potrzebę uwagi i decyzyjności, poczucia sprawczości dziecka. „To w końcu ja decyduję kim jestem, jaką jestem postacią, w co gram, na jakim poziomie” - podkreśla terapeutka.

Według najnowszych badań („Rodzice i dzieci wobec zagrożeń dzieci w Internecie” zrealizowanych przez TNS), młodzież najczęściej wykorzystuje komunikatory i sieci społecznościowe, gry online. Jedna czwarta rodziców przyznaje, że ich dziecko może korzystać z internetu kiedy chce i gdzie chce, gdyż ich telefon jest wyposażony w pakiet danych internetowych.

75 proc. rodziców rozmawia na temat bezpieczeństwa w sieci ze swoimi dziećmi, głównie poruszają zagadnienia związane z zawieraniem znajomości, niebezpiecznymi treściami oraz udostępnianiem prywatnych danych i zdjęć. Co piąty rodzic nigdy nie rozmawiał ze swoimi dziećmi o bezpieczeństwie w sieci.

Złośliwi internauci komentują, że pisanie w mediach o tej grze to jej popularyzowanie. Mówić więc o grze „48 godzin”, czy nie? Zdaniem pedagoga, Agaty Niemczynowicz, problem jest wart poruszenia. Należy uczulić rodziców i skłonić do profilaktycznej rozmowy z dziećmi, zanim dojdzie do jakiejś tragedii. O „Niebieskim Wielorybie” zrobiło się głośno dopiero, gdy doszło do samookaleczeń, a nawet śmierci. Szacuje się, że tylko do wiosny tego roku gra „Niebieski Wieloryb“ zebrała około 130 ofiar na świecie. Troje uczniów ze Szczecina samookaleczyło się, wykonując śmiertelnie niebezpieczne zadania. Do szpitala z głębokimi ranami ciętymi obu przedramion trafił również 15-latek z Gliwic. O innej grze - „wróżce ognia” - na szerszą skalę usłyszeliśmy, gdy 5-letnia Sofia Jeżowa z Rosji, dokonując „magicznej przemiany“, została poważnie poparzona, a rosyjska policja wszczęła śledztwo, kto jest odpowiedzialny za powstanie gry.

Co mogą zrobić rodzice, by ochronić pociechy przed skutkami desperackiej walki o każdego „lajka” i punkty za zrealizowane wyzwania grożące niekiedy ich życiu lub zdrowiu? Zdaniem ekspertów, to profilaktyczna rozmowa, uczulanie, hipotetyczne „przegadanie sprawy” zanim dojdzie do nieszczęścia.

- Zadajmy dziecku pytanie, czy zagrałby w taką grę. Jeśli tak, to dlaczego. Otwarta dyskusja pozwoli oswoić się z danym tematem. Dziecko będzie wiedziało, jak zareagować. To jak z udzielaniem pierwszej pomocy - kwituje pedagog.

Zdaniem Agaty Niemczynowicz, nie jesteśmy w stanie zabrać dzieciom dostęp do internetu.

- Dzieciaki powinny nauczyć się korzystać z tego narzędzia jako sposobu komunikacji, formy edukacyjnej, czasem rozrywki, relaksu. Ale nie powinien to być sposób na wszystko: nudzę się, więc sięgam po telefon, komputer. Uczę się - znowu telefon i komputer. „Po co się z kimś spotkać, skoro możemy porozmawiać na Facebooku, komunikatorze, messengerze. Tak jest prościej, bo nie chcę wychodzić z domu gdy pada i jest zimno”. Interakcje rówieśnicze schodzą na dalszy plan. One odbywają się raczej w sieci wirtualnej. A nawet jeśli młodzi spotykają się innymi - to są niby razem, ale osobno. Siedzą w galerii handlowej na kanapie i każdy ma wzrok wbity w ekran swojego telefonu.

W internecie można znaleźć różne groźne treści związane z pornografią, czy brutalną przemocą. Zaleca się rodzicom wykonanie pięciu prostych kroków: Ustal z dzieckiem zasady korzystania z internetu. Udostępniaj dziecku jedynie pozytywne i bezpieczne treści. Rozmawiaj z dzieckiem o jego doświadczeniach w sieci. Skonfiguruj ustawienia bezpieczeństwa w urządzeniu. Zainstaluj program do kontroli rodzicielskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kamil
Prawie jak w filmie ,,BELFER,, :p
Wróć na i.pl Portal i.pl