Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fala uchodźców w Europie. "Europo, opamiętaj się! To jest inwazja"

Maria Mazurek
Uchodźcy w macedońskim mieści Gewgelija.
Uchodźcy w macedońskim mieści Gewgelija. fot. Borce Popovski
Mamy do czynienia z inwazją setek tysięcy ludzi z innego kręgu kulturowego i religijnego, bez próby zastanowienia się, kim oni są, skąd przybywają i najważniejsze - co robić z nimi dalej? Europa wcale nie ma na nich pomysłu. Zajmuje się tylko gaszeniem drobnych pożarów - mówi dr Łukasz Kister, były oficer kontrwywiadu, ekspert ds. bezpieczeństwa, biegły sądowy, adiunkt Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Zrównoważonego Rozwoju Collegium Civitas, ekspert Instytutu Jagiellońskiego.

CZYTAJ TEŻ: Fala uchodźców w Europie. "Przyjąć ich to nasz ludzki obowiązek"

WIDEO: Incydenty w obozie Roszke. 50 uchodźców chciało sforsować kordon policji

Źródło: RUPTLY, X-news

Maria Mazurek: Zacznijmy od nazwania tych ponad 320 tys. ludzi, którzy w ostatnim czasie przybyli do Europy. To według Pana uchodźcy czy imigranci ekonomiczni?
Kister: Ja nie nazywam ich ani uchodźcami, ani imigrantami. Z prostego względu: my nie wiemy, kim są ci ludzie. Skąd pochodzą, z jakich rodzin, czym się wcześniej zajmowali, czego szukają w Europie - ucieczki przed wojną, poprawy sytuacji ekonomicznej czy czegoś jeszcze innego? Nie mają z sobą żadnych dokumentów, nie mówią w europejskich językach, nie da się z nimi porozumieć, a w większości - oni nawet nie chcą się z nami porozumiewać.

To jak Pan ich nazywa?
Najeźdźcami. Mamy do czynienia z inwazją setek tysięcy ludzi z innego kręgu kulturowego i religijnego, bez próby zastanowienia się, kim oni są, skąd przybywają i najważniejsze - co robić z nimi dalej? Europa wcale nie ma na nich pomysłu. Zajmuje się tylko gaszeniem drobnych pożarów - stwierdza, że trzeba ich nakarmić, dać zasiłki, porozdzielać po krajach członkowskich, dać im dach nad głową. Ale co, jak już ten dach nad głową im zapewnimy? Co zrobić, żeby ci ludzie do końca życia nie byli imigrantami? Co zrobić, by zażegnać kryzys? By w obliczu tej inwazji zapewnić Europejczykom bezpieczeństwo? Nie słyszałem z ust ani europejskiego, ani polskiego polityka pomysłu, co dalej. Rozważań, do czego nas to przyjmowanie uchodźców, imigrantów czy najeźdźców doprowadzi.

A do czego, według Pana, doprowadzi?
Proszę przyjrzeć się dzisiejszej Europie - targana kryzysem ekonomicznym, społecznym, zmagająca się z bezrobociem. Osłabiona. Do tego przyjmujemy potężną grupę obcych społecznie, kulturowo i religijnie ludzi, bez żadnych racjonalnych przesłanek i pomysłu, jak ich zasymilować. Czy to może się dobrze skończyć? Nie. Najgorszy scenariusz, a zarazem najprawdopodobniejszy, jest taki, że część z tych ludzi zasili szeregi organizacji terrorystycznych. Europa sama sobie zgotuje ten los. I opamięta się, gdy będzie już za późno.

Według Pana, wśród tych uchodźców mogą być członkowie Państwa Islamskiego?
Państwa Islamskiego, Al-Kaidy, ruchu dżihadystów. Jeśli z krajów, które są matecznikami islamskich organizacji terrorystycznych, przybywają do nas setki tysięcy ludzi, o których nic nie wiemy, to trudno się nie bać, że są wśród nich terroryści. Lub przynajmniej ludzie podatni na radykalizację, którzy mogą być przez takie organizacje w przyszłości werbowani. Oprócz tego mogą być wśród nich ludzie budujący grupy przestępcze lub po prostu - drobni przestępcy, zajmujący się rabunkami i kradzieżami. To nie oskarżenia. Tego po prostu nie wiemy, a brak wiedzy tylko napędza nasz strach i najczarniejsze scenariusze.

Mogą też być świetnie wykształceni i pracowici ludzie, którzy znajdą swoje miejsce na rynku pracy i świetnie się zasymilują.
Mogą być. Tylko ja nie wierzę w to, że stanowią dużą grupę wśród tych przybyszów. Bo gdyby to byli świetnie wykształceni specjaliści, to najpewniej by już z tej Syrii, Libii, Iraku i Afganistanu dawno uciekli, znajdując pracę i godne życie w sąsiednich krajach. Znów to powiem: problem tkwi w tym, że w żaden sposób nie weryfikujemy ich tożsamości, nic o nich nie wiemy. Rozumiałbym argumenty, że oni mogą przydać się na rynku pracy, gdybyśmy mieli wiedzę, kim są. To powinien być kluczowy warunek. Na razie wiemy tyle - od wysokiego komisarza Organizacji Narodów Zjednoczonych - że ponad dwie trzecie z nich to mężczyźni w sile wieku. Podnosi się argument, że powinniśmy przyjmować uchodźców, bo i nas, w czasie II wojny światowej, przyjmowano na całym świecie. Zgadza się, ale przed wojną uciekały głównie kobiety, dzieci, starcy. Mężczyźni walczyli. Pytam więc: czemu dziś większość "uchodźców" to młodzi, zdrowi, mężczyźni? Czemu zostawili swoje żony, dzieci, rodziców, skazując na tragedie? Nie chcę wołać na alarm i siać paniki, ale to powinno nam dać do myślenia.

Większość osób, które wypowiadają się w mediach na temat uchodźców, wskazują, że przyjęcie ich to nasz ludzki obowiązek. Pan ma poglądy, które dla wielu są pewnie kontrowersyjne.
Obserwuję modę na afirmację przyjmowania uchodźców z otwartymi ramionami. Mamy do czynienia z jakąś medialno-polityczną nagonką na tych, którzy są przeciwni. Gdyby jeszcze władza rozmawiała z nami poważnie, komunikowała: "sytuacja jest taka i musimy ją tolerować", to nie czułbym, że ktoś z nas kpi. Tymczasem na nas wręcz wymusza się miłość do najeźdźców, jesteśmy zmuszani, by afirmować: tak, jesteśmy otwarci. A wymuszanie budzi mój głęboki sprzeciw.

Nie dlatego, że jestem przeciwnikiem pomagania słabszym, ale dlatego, że nie zgadzam się na zmuszanie do działań, które nie są podyktowane żadnymi racjonalnymi argumentami. Europejska krótkowzroczność i rozdawanie naszych pieniędzy za jakiś czas zwielokrotni jeszcze skalę tej inwazji.

Z 320 tysięcy uchodźców zrobią się trzy miliony?
W świat idzie taki przekaz: Unia Europejska chce przyjmować wszystkich, nie wymagając niczego. A ludzie mają taką konstrukcję psychiczną, że lubią dostawać coś za nic. Pani by nie chciała jechać gdzieś, gdzie przyjmą panią z otwartymi ramionami, dadzą pieniądze i dach nad głową, a jednocześnie nie będą wymagali, żeby pani pracowała? To jasne, że w taki sposób nie powstrzymamy tej fali.

Proszę zresztą pamiętać o tym, że w byłych republikach radzieckich, na Ukrainie, w Kazachstanie, żyją tysiące potomków Polaków, tak zwanych Polonusów. W skrajnej nędzy. To ludzie bardzo bliscy nam kulturowo, którzy znają naszą historię, zwyczaje, a często - też język. Bardzo chcieliby przybyć do Polski i wspólnie z nami budować ojczyznę. Ale im takiej możliwości się nie daje. O nich się zapomina. Nasz rząd przerosło sprowadzeniu kilkuset Polaków z Donbasu we wschodniej Ukrainie, regionu objętego wojną. Pani premier powiedziała, że to zbyt trudne logistycznie. A nagle możemy przyjąć tysiące ludzi z arabskich krajów, z którymi nie możemy się porozumieć, o których nic nie wiemy i co do których nie mamy żadnej gwarancji, że ten "eksperyment" nie zakończy się katastrofą?

Bo o to prosi Unia. A my jesteśmy częścią Unii Europejskiej.
Celem Unii Europejskiej, od samego początku, było budowanie wspólnoty państw europejskich i relacji gospodarczych pomiędzy państwami członkowskimi. Nie rozumiem, gdzie w idei Unii Europejskiej jest mowa o przyjmowaniu uchodźców i rozdzielaniu ich.

W ostatnich latach dzięki unijnym pieniądzom pobudowaliśmy drogi, teatry, kanalizacje, zmieniliśmy Polskę. A teraz, kiedy Unia o coś prosi, mamy powiedzieć: nie? Czy to nie byłoby nielojalnością?
Nasze unijne pieniądze (tak, nasze, bo my też płacimy do wspólnej kasy) są dystrybuowane między kraje członkowskie według kryterium, kto w danej chwili ich bardziej potrzebuje. Nie rozumiem, dlaczego przyjęcie uchodźców miałoby być warunkiem otrzymania przez polskich rolników dotacji. Rozumiałbym, gdyby syryjscy i afgańscy uchodźcy mieli być siłą dla naszych rolników, ale skoro tak nie jest - to w ogóle nie przyjmuję tego argumentu. To Unia Europejska, a nie stowarzyszenie Europa - Islam.

A islamu chrześcijanie się boją.
Chrześcijaństwo jest elementem naszej tożsamości, naszym korzeniem, który nas spaja. To nie tylko kwestia religijnych dogmatów i samej wiary. Nasza odmienność od muzułmanów nie polega na tym, że wierzymy w innego Boga (a może to ten sam Bóg, tylko drogi są różne?), ale na tym, że mamy inne spojrzenie na kwestie kulturowe i społeczne. Pochodzimy z innej cywilizacji.

Dlaczego inne państwa islamskie nie kwapią się do tego, żeby uchodźców przyjmować?
A przecież Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Arabia Saudyjska to są najbogatsze kraje na świecie. Zdawałoby się, że powinni przyjąć swoich braci w wierze - przecież to też muzułmanie, Arabowie, poza tym - przecież ich na to stać. Odpowiedź na tę wątpliwość przyszła z rządu kuwejckiego - że "uchodźców" nie przyjmą, bo oni pochodzą z innego kręgu kulturowego, więc Kuwejt boi się destabilizacji. Świat islamu jest niezwykle złożony. W naszej głowie - jeżeli w ogóle - to jest to prosty podział na szyitów i sunnitów, ale naprawdę tych podziałów i rozłamów jest znacznie więcej. I teraz proszę spojrzeć: współbracia w wierze, wyznawcy Mahometa, są przewidujący i ostrożni, nie chcąc przyjmować "uchodźców", którzy zbyt się od nich różnią. A my, Europejczycy, z chrześcijańskiej cywilizacji, mamy się tych różnic nie bać? Ja się bardzo boję!

CZYTAJ TEŻ: Fala uchodźców w Europie. "Przyjąć ich to nasz ludzki obowiązek"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska