Ewa Kasprzyk wymyka się wszelkim stereotypom

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
8.01.2020 warszawa sadyba best film premiera filmu komedia mayday ewa kasprzykfot. sylwia dabrowa /polska press
8.01.2020 warszawa sadyba best film premiera filmu komedia mayday ewa kasprzykfot. sylwia dabrowa /polska press brak
Mama powiedziała jej, że jest za mało ładna jak na aktorkę. Nie zniechęciło jej to jednak do zawalczenia o swe marzenia. Dziś jest chyba najpopularniejszą aktorką starszego pokolenia, która świadomie wymyka się obowiązującym w show-biznesie stereotypom.

Ma teraz dobry czas. Dopiero co oglądaliśmy ją w zeszłym roku w trzeciej części „Kogla-mogla”, a już teraz pojawiły się informacje, że właśnie weszła na plan czwartego odcinka tej kinowej serii. Nic dziwnego: to właśnie w tej komedii objawia swe największe atuty: dojrzały seksapil i poczucie humoru. Dzięki temu nadal uwodzi nie tylko reżyserów i producentów, ale również widownię.

- Nie znam kobiety, która byłaby z siebie w pełni zadowolona. Coraz więcej dwudziestolatek wstrzykuje sobie botoks, uważają, że to nie głowa, ale ciało jest najważniejsze. Ja zaakceptowałam siebie, żartuję, że są kobiety ode mnie ładniejsze i mądrzejsze, ale też brzydsze i głupsze. To bardzo pomaga – śmieje się w „Gali”.

Pochodzi ze Stargardu Szczecińskiego. Wychowała się w wielopokoleniowym domu, w którym kultywowano rodzinne tradycje. Mama była kierowniczką restauracji, a tata – dyrektorem szkoły. Domem zajmowała się babcia, której ukochaną wnuczką była właśnie Ewa. Mama starała się dyscyplinować swoje dzieci, pilnowała, aby się dobrze uczyły, trzymała je w pionie. Tata był bardziej otwarty, sam dużo podróżował i uwielbiał chodzić na dansingi.

- Ojciec zaszczepił we mnie ciekawość świata, chęć ciągłego rozwijania się, poznawania nowych ludzi. Powtarzał, że wszystko, co jest w zasięgu naszej wyobraźni, może się urzeczywistnić. Że to my tworzymy w głowie sztuczne ograniczenia, które uniemożliwiają nam realizację celu – podkreśla aktorka.

Ewa najpierw chciała być... kelnerką. Kiedy przychodziła do mamy po szkole, siadała przy stoliku, piła różową oranżadę i podziwiała panią Jadzię, która wyglądała jak Brigitte Bardot. Nic dziwnego, że już jako mała dziewczynka wyklejała ściany plakatami ówczesnych gwiazd, marząc, by iść w ich ślady. Kiedy powiedziała o tym mamie, usłyszała: „Jesteś za mało ładna na aktorkę”. Z pomocą przyszła jednak babcia, która przygotowała wnuczce sukienkę w grochy i pobłogosławiła przed egzaminem. Niestety: nie udało się.

- Po pierwszym niezdanym egzaminie zwołaliśmy rodzinne zebranie, trzeba było uradzić, co ze mną dalej robić. Tata wymyślił studia pedagogiczne. Dostałam się. Ale każdego roku zdawałam do szkoły teatralnej. Zdałam za czwartym razem. Kiedy zaczęłam studiować, byłam już magistrem i koledzy mówili do mnie Megi. Ale pojawił się kłopot. Bo jako absolwentkę czekał mnie przydział pracy. Z pomocą przyszedł tata - pojechał do ministra, żeby mnie z tego obowiązku zwolnił – opowiada w „Twoim Stylu”.

W artystycznym Krakowie Ewa snobowała się na egzystencjalną modę. Nosiła luźne stroje i płaskie buty, czytała Stachurę i wielbiła Jamesa Deana. Na pierwszym roku nie szło jej najlepiej i musiała zdawać egzamin komisyjny. Potem jednak nabrała wiatru w żagle i stałą się jedną z najlepszych studentek na uczelni. Po akademii nie chciała zostać w Krakowie – i zdecydowała się wyjechać na drugi kraniec Polski do Teatru Wybrzeże w Gdańsku.

Tam zobaczyła, że kobiety ubierają się inaczej: zmysłowo i zwiewnie, nosząc ciuchy przywożone z zagranicy przez marynarzy. Ewa też zmieniła styl – schudła i odkryła w sobie kobiecość. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Pewnego dnia, kiedy opalała się na basenie, podszedł do niej przystojny mężczyzna i zaczął flirtować. Ponieważ jej się spodobał, umówiła się na randkę. Dopiero po kilku spotkaniach dowiedziała się, że... jest już pod czterdziestkę, ma żonę i prawie dorosłego syna.

- Różnica osiemnastu lat, jaka jest między nami, nie była problemem. Starszy mężczyzna daje poczucie bezpieczeństwa. Może szukałam w nim ojca? Ja - artystka, a on - poważny inżynier od budowy okrętów. Czułam, że się mną zaopiekuje. Zresztą miałam już dwadzieścia sześć lat i babcia powtarzała, że zostanę starą panną – wspomina w „Twoim Stylu”.

Kiedy ukochany Ewy rozwiązał swój poprzedni związek, para wzięła ślub i wyjechała do Bułgarii, gdzie on podpisał kontrakt z tamtejszą stocznią. To oznaczało dla młodej aktorki rezygnację z życia zawodowego. Ponieważ na świat przyszła córka małżonków – Gosia – Ewa skupiła się na macierzyństwie. Ale pewnego dnia zadzwonił do niej reżyser Roman Załuski i zaproponował rolę w komedii „Kogel-mogel”. Namówiła więc męża na powrót do Polski. Dzięki temu zagrała swoje najważniejsze role – we wspomnianym „Koglu-moglu” i „Komedii małżeńskiej”.

- Wolańska z „Kogla-mogla” jest nie do zastąpienia i nie do podrobienia. Do dzisiaj otwiera mi wszystkie drzwi, przez które nie mogę wejść. I jest ulubienicą wszystkich: kobiet, mężczyzn i dzieci. „Komedia małżeńska” jest z kolei ważnym filmem dla kobiet, które są przytłoczone nadmiarem domowych obowiązków, by nie powiedzieć kur domowych. Jedna pani kiedyś mi powiedziała: „Ten film to dla mnie instrukcja co robić, jak już nie wytrzymam w domu z mężem i rodziną” – mówi w „Gazecie Krakowskiej”.

Obowiązki zawodowe sprawiły, że nie mogła dalej zajmować się córką. Mąż też dużo pracował. Dlatego małą Gosią musieli zająć się dziadkowie. Dziewczynka najczęściej oglądała mamę na... kasetach wideo z nagranymi filmami z jej udziałem. Ewa zawsze jednak pamiętała o córce i przywoziła jej z wyjazdów liczne prezenty. Kiedy aktorka dostała propozycję etatu w Teatrze Kwadrat, postanowiła się przeprowadzić z córką na stałe do stolicy. Mąż miał obowiązki zawodowe i został na Wybrzeżu.

- Córka, która ze mną przeniosła się do Warszawy, nie potrafiła odnaleźć się w nowym miejscu. Małgosia miała wtedy czternaście lat. Została wyrwana z korzeniami z poukładanego świata. Źle to zniosła. Ja też. W nowym miejscu czułam się samotna i bezradna. Musiałam rozpoznać teren, znaleźć przychodnię, pocztę, szpital – podkreśla w „Twoim Stylu”.

Z czasem Ewa zadomowiła się w Warszawie na dobre. Z mężem utrzymuje dziś związek na odległość, co jakiś czas odwiedzając go w willi w Gdyni. Wywołuje to liczne plotki – szczególnie, kiedy aktorka pokaże się gdzieś publicznie z jakimś młodszym mężczyzną. Córka początkowo miała problem z zaakceptowaniem takiego stylu życia mamy. Być może stąd jej kłopoty z nadwagą i depresja. Z czasem relacje między nimi się jednak poprawiły. Dziś często razem podróżują po świecie, aby nadrobić dawne zaległości.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ewa Kasprzyk wymyka się wszelkim stereotypom - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl