- Wszystko jest super, poza pogodą - narzekała piękna blondynka ubrana w żółtą koszulkę reprezentacji Ukrainy, której padający z przerwami przez całe popołudnie deszcz rozmazał wymalowane na policzkach żółto niebieskie- serduszka. Pogoda faktycznie nie rozpieszczała w niedzielę kibiców obu zespołów, ale jej męska część nie narzekała.
Nie narzekali również właściciele położonych na Grand-Place de Lille pubów i restauracji, bo zarówno Niemcy, jak i Ukraińcy nie żałowali sobie piwa. Gardeł również nie żałowali, zwłaszcza jedna dobrze zorganizowana grupka, ubrana w koszulki reprezentacji mistrzów świata, śpiewająca i tańcząca przed kamerami lokalnej telewizji. Nie zgadzał się tylko drobny szczegół, bo... nie śpiewali po niemiecku. - Skąd jesteście? - zapytałem jednego.
- Nieważne skąd jesteśmy, ważne komu kibicujemy - odparował z szerokim uśmiechem. - Z Belgii - dodał, widząc moją lekko zdziwioną minę. - Nudziło nam się, to przyjechaliśmy tu zrobić mały happening. Niemcom się podoba - zapewniał.
Happening, niestety w złym tego słowa znaczeniu, urządziła sobie również grupka kibiców zespołu Joachima Löwa, o ile tak można nazwać idiotów pozujących do zdjęć z nazistowskimi emblematami na flagach. Trudno powiedzieć czy poczuli się sprowokowani kojarzonym z UPA hasłem „Sława Ukrainie! - Herojam Sława!” [pol. Chwała Ukrainie, Chwała bohaterom], wykrzykiwanym ze schodów „Theatre du Nord”. Faktem jest, że ok 17.30 piknik zmienił się w bijatykę, gdy ok. trzydziestoosobowa grupa Niemców rzuciła się na Ukraińców z okrzykiem „Deutschland fans hooligans”.
- Zaczęli od darcia naszych flag, później oberwałem butelką - relacjonował na gorąco ukraiński kibic z zabandażowaną głową. - Zdumiewający był dla mnie fakt, że nigdzie nie było policji - dodał.