Esbecy dostaną mocno po kieszeni [WIDEO]

- Przywracamy sprawiedliwość dziejową. Normalność polega przede wszystkim na tym, że polskie państwo musi być sprawiedliwe i musi doceniać tych, którzy ponosili za nie wielką ofiarę swojego życia. A ci, którzy byli prześladowcami, powinni być potraktowani tak jak na to zasłużyli - mówiła wczoraj premier Beata Szydło. Razem z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Mariuszem Błaszczakiem szefowa rządu zaprezentowała projekt ustawy obniżającej wysokość emerytur i rent wypłacanych byłym funkcjonariuszom PRL.

WIDEO: B. Szydło o ustawie dezubekizacyjnej: Dzisiaj przywracamy sprawiedliwość społeczną

Źródło: TVN24

Wczoraj projektem zmian zajmował się rząd, nie powinno być kłopotów z przeprowadzeniem go przez Sejm i Senat. Nowe rozwiązania weszłyby więc w życie już w 2017 r.

Zmiany obejmą ponad 32 tys. byłych funkcjonariuszy PRL i członków ich rodzin pobierających obecnie renty rodzinne.

Maksymalna emerytura ma teraz wynieść 2053 zł, zaś renta inwalidzka nie będzie mogła przekroczyć 1543 zł. Tyle bowiem wynoszą obecnie przeciętne świadczenia wypłacane przez ZUS. Średnia wysokość renty rodzinnej to z kolei 1725 zł.

Nowe regulacje obejmą m.in. byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, pracowników komórek wywiadowczych i kontrwywiadowczych w MSW, wykonujących czynności operacyjno-techniczne na rzecz SB, a także jednostek Zwiadu Wojsk Ochrony Pogranicza i podległych MON, m.in. Wojskowej Służby Węwnętrznej. Stracą też m.in. byli komendanci wojewódzcy, powiatowi i miejscy Milicji Obywatelskiej oraz ich zastępcy ds. SB. W projekcie ustawy zapisano, że za służbę na rzecz totalitarnego systemu uznaje się tę pełnioną pomiędzy 22 lipca 1944 r. (ogłoszenie manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego) a 31 lipca 1990 r. (rozwiązanie Służby Bezpieczeństwa).

Informacje o osobach, którym mają być zabrane wysokie świadczenia, będzie weryfikować Instytut Pamięci Narodowej.

Były krakowski opozycjonista, działacz Konfederacji Polski Niepodległej Maciej Gawlikowski nie ukrywa, że rozliczenie funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL powinno nastąpić już dawno. Przyznaje jednak, że takie ustawy mają zasadniczą ułomność - trudno dokładnie ustalić katalog osób, które powinny zostać pozbawione przywilejów w związku ze służbą w organach bezpieczeństwa PRL.

- Przecież w latach osiemdziesiątych do walki z opozycją rzucano wszystkie siły - milicjantów z wydziałów kryminalnych, drogówki, o prowadzenie obserwacji proszono nawet sekretarki. A co z takimi, którzy pracowali w resorcie na etacie niezwiązanym z SB, ale znali sztuki walki i wysyłano ich do rozpędzania manifestacji? Albo z milicyjnymi laborantami, którzy wywoływali zdjęcia zrobione podczas protestów? - zastanawia się Maciej Gawlikowski.

Pierwszą ustawę tzw. dezubekizacyjną uchwalono w 2009 r., za rządów PO. Objęła 25 tys. osób, obniżyła emerytury średnio do 2,5 tys. zł. Jednak wielu byłym funkcjonariuszom udało się uniknąć obniżenia świadczeń, bo przeszli na renty inwalidzkie, a tych tamto prawo nie obejmowało.

Po zmianach ponad 1,5 tys. byłych esbeków (sami wolą nazywać siebie byłymi funkcjonariuszami służb ochrony państwa) próbowało walczyć o emerytury przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Ale ten odrzucił ich skargi.

Z wyliczeń MSWiA wynika, że najwyższe emerytury mundurowe sięgają obecnie 19 tys. złotych. Świadczenia powyżej 12 tys. zł otrzymują 32 osoby, natomiast emerytury w przedziale od 6 tys. do 12 tys. zł - 1,3 tys. osób.

Dzięki planowanym zmianom w prawie w budżecie państwa ma zostawać 546 milionów złotych rocznie.