Wejścia zimą wymagają niezwykle silnej psychiki
W historii polskiego himalaizmu nie brakuje spektakularnych wejść i sukcesów. Wielu z tych, którzy je odnieśli, już jednak nie żyje. Tragediami bowiem zakończyły się ich kolejne wyprawy wysokogórskie, by wspomnieć Jerzego Kukuczkę czy Wandę Rutkiewicz. Tym, co może zaskakiwać, jest fakt, że podczas polskich zimowych wypraw na ośmiotysięczniki do tej pory nie było wielu wypadków śmiertelnych. To pewien paradoks, bo przecież wejścia zimowe są zdecydowanie najtrudniejsze.
Tymczasem Kukuczka spadł ze ściany w październiku 1989 r., Rutkiewicz zaginęła w maju 1992 roku na stokach Kanczendzongi w Himalajach. Także w maju, ale trzy lata wcześniej, pod Everestem zginęli Eugeniusz Chrobak, Zygmunt Heinrich, Wacław Otręba, Mirosław Dąsal oraz Mirosław Gardzielewski.
Jednak Ryszard Pawłowski, himalaista z 40-letnim stażem, wyjaśnia: - Nie jest też tak, że śmiertelnych wypadków podczas zimowych wypraw wysokogórskich nie było wcale. Takie zdarzały się przecież zagranicznym ekipom - przypomina Pawłowski.
Zimą na wspinanie decyduje się niewielu. - Ci, którzy w takich wyprawach biorą udział, mają niezwykle silną psychikę, są świetnie przygotowani kondycyjnie. Ponadto ekipy są lepiej przygotowane technicznie, adekwatnie do zimowych warunków w górach i na dużych wysokościach - dodaje Ryszard Pawłowski.
Choroba wysokogórska i strefa śmierci
Dlatego też wypraw zimowych jest niewiele w porównaniu do tych organizowanych od wiosny do jesieni. - Latem jest mnóstwo wypraw, w tym także komercyjnych (zwanych też przewodnickimi - przyp. red.) - zauważa Jerzy Natkański, dyrektor zarządu Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki. Wielu z ich uczestników nie jest optymalnie przygotowanych do wysokogórskich wypraw. Tymczasem choroba górska, a więc m.in. ból głowy, wymioty, zmęczenie, brak apetytu, zaburzenia snu, grożą wspinaczom już na wysokości 3000 metrów.
Z kolei powyżej 7500 metrów n.p.m. zaczyna się tzw. strefa śmierci. Skrajnie niebezpieczna nawet dla najlepszych. Po trzech krokach należy zrobić 20 oddechów. - Do tego dochodzi wychłodzenie ciała. Tam działa się już w stanie półświadomości. Niestety, dlatego nie ma właściwie szans, by dwaj zaginieni na Broad Peak się odnaleźli - podsumowuje Natkański.
fot. B. Janowski, E. Chrobak, A. Hajzer, J. Kukuczka
*Ranking szkół nauki jazdy 2013
*Restauracja Rączka gotuje otwarta ZOBACZ ZDJĘCIA
*Granica polsko-niemiecka 1922 na Górnym Śląsku [SENSACYJNE ZDJĘCIA]
*Podziemny dworzec autobusowy w Katowicach działa! [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?