Emerytura wielkiego rewolucjonisty. Walter Hofer rozpoczyna w Wiśle ostatni sezon

Michał Skiba
Michał Skiba
Pawel Relikowski / Polska Press
Walter Hofer, po prawie trzech dekadach wpływania na światowe skoki narciarskie, w 2019 roku przejdzie na emeryturę. Żaden sport nie przeżył takiej metamorfozy, jak skoki w czasach austriackiego dyrektora Pucharu Świata.

Gdy zapyta się wybitnych niemieckich skoczków Svena Hannawalda i Martina Schmitta o Adama Małysza, to obaj Niemcy są zgodni: Polak przeniósł skoki na inny poziom. Razem z każdym etapem kariery skoczka z Wisły - skoki narciarskie „popychał do przodu” Johann Hofer, austriacki szef zawodów, którego kibice prawdopodobnie nie rozpoznaliby bez charakterystycznej opaski na uszy.

Johann, który jest światu znany bardziej jako Walter Hofer, bowiem urodzony w Salzburgu doktor fizykoterapii woli używać drugiego imienia. Jako fizykoterapeuta pracował z austriacką i niemiecką kadrą skoczków, ale wszystkim znany jest jako dyrektor Pucharu Świata z prawdziwego zdarzenia. Jest nim nieprzerwanie od 1992 roku i po sezonie 2019/2020 postanowił przejść na emeryturę.

- Sezon 2019/2020 będzie moim ostatnim w roli dyrektora Pucharu Świata - przyznaje. - Nie jest to jednak moja decyzja, lecz znak czasu. Sytuacja uwarunkowana moim wiekiem. Ostatni sezon mojej przygody może być niesamowity, więc nie zamierzam się poddawać - mówi austriacki koordynator konkursów Pucharu Świata, które w ostatnim sezonie pracy zawędrują nawet do tureckiego Erzurum.

Skoki narciarskie nad Bosforem to tylko przykład pracy Hofera, który zrobił wiele, by ta dyscyplina stała się sportem globalnym, najpopularniejszym z zimowych. - Jeśli chodzi o przepisy, technologię czy formułę turniejów, wielkie rzeczy się już wydarzyły. Teraz skoki muszą docierać do nowych miejsc. Nadal mamy kraje, w których jest to niszowy sport. W samej Europie Wschodniej mamy 20 państw. Od Estonii po Kazachstan - mówił w rozmowie z dziennikiem „Badische Zeitung”.

Od lat w światku biegów narciarskich na Hofera wszyscy patrzą z zazdrością. Dzięki niemu skakanie na nartach przeszło prawdziwą rewolucję. W Pucharze Świata pojawiły się kwalifikacje, w Turnieju Czterech Skoczni - pierwsza seria rozgrywana atrakcyjnym systemem KO (od 1996 r.). Takie narciarskie „prawdziwki”, jak Eddie „Orzeł” Edwards już nie miały dużych szans zaprezentować się telewizyjnej widowni, która - dzięki Hoferowi - dostawała coraz lepszy produkt.

Austriak zarządził nowe (surowe) dyrektywy dotyczące obsługi telewizyjnej konkursów skoków narciarskich. I tak z siedmiu kamer wokół skoczni zrobiło się nawet trzydzieści. Co nie zmienia faktu, że Hofer robił wszystko, by zachęcić kibiców do przyjścia na skocznie, robiąc z konkursów Pucharu Świata regularną imprezę lub wysokich lotów festyn.

„Walter Hofer zrobił fantastyczną robotę przy przemianie nowoczesnego skakania na nartach w znakomitą rozrywkę, a przy tym nie odbyło się to kosztem samego sportu. Gdyby nie znalazł się człowiek, który kierowałby taką modernizacją, to obawiam się, że skoki mogłyby trafić na tę samą półkę co łyżwiarstwo i biegi narciarskie, którym niestety bardzo brakuje takiej odnowy. Obecnie skoki narciarskie są najpopularniejszą zimową dyscypliną sportową na świecie” - opisywał Austriaka w swojej biografii Mika Kojonkowski, wybitny trener skoków narciarskich. To Fin wiele lat temu wymyślił, by konkurs miał nawet trzy serie, ale Hofer nigdy nie wziął tego pomysłu na poważnie.

Wszyscy chcieli, by skoki nie były sportem marginalnym, a o sukcesie decydował talent i równe szanse. Hofer ukrócał więc kreatywność ludzi odpowiedzialnych za sprzęt skoczków i wprowadzał wytyczne dotyczące długości nart, grubości strojów itd. Cała misja trwała aż pięć sezonów.

Od 2006 r. każdy musiał już mieć się na baczności, skończyło się robienie latawców w kroku kombinezonu (najlepszym przykładem takiego zabiegu był Florian Liegl, który miał obniżony krok w stroju, dzięki czemu odlatywał rywalom, po zmianie przepisów już nigdy nie liczył się w stawce). Potem była walka z anoreksją skoczków, którzy na potęgę zaczęli tracić na wadze. Hofer wprowadził współczynnik BMI, który łączył wagę sportowca z jego wzrostem. Jeśli wskaźnik spada poniżej określonej wartości, skoczek musi użyć krótszych nart, przez co maleją szanse na długi skok. Gdy świat obiegły zdjęcia nienaturalnie szczupłego Svena Hannawalda, wszyscy zdali sobie sprawę, że Hofer bardzo dobrze zrobił.

Kolejnym rewolucyjnym posunięciem było wprowadzenie dodatkowych punktów za niekorzystny wiatr lub krótszy rozbieg. Dzięki temu nie trzeba było rozpoczynać serii konkursowych od nowa.

Walter Hofer nie był dla wszystkich tak przezroczysty. Zarzucano mu faworyzowanie rodaków. Wydarzeń, w których można dopatrywać się teorii spiskowych, było co najmniej kilka, ale to nie zmienia wizerunku człowieka, który uratował skoki narciarskie przed zatraceniem, na czym do dziś korzystają i polscy kibice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl