Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emeryt ma spłacać cudze długi. Coraz więcej ludzi ma kłopoty z komornikami przez oszustów

Agnieszka Jasińska
Jan Nowak z Łodzi podkreśla, że nigdy nie miał żadnych długów ani kontaktów z komornikiem. Emeryt jest załamany. Mimo wszystko ma nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Pomaga mu syn.
Jan Nowak z Łodzi podkreśla, że nigdy nie miał żadnych długów ani kontaktów z komornikiem. Emeryt jest załamany. Mimo wszystko ma nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Pomaga mu syn. Krzysztof Szymczak
Emeryt dostał pismo, że komornik potrąci mu zadłużenie z renty. To w sumie ponad 4 tys. zł. Na dokumentach nie zgadzają się wszystkie dane. Pisma trafiały pod nieznany emerytowi adres. To już kolejny podobny przypadek w Łódzkiem. Jak wiele osób wpadnie jeszcze w podobne kłopoty?

- Jak będą zabierać mi pieniądze z emerytury, to z czego będę żył? - zastanawia się Jan Nowak z Łodzi. - Nigdy nie miałem długów. Dlaczego teraz każą mi spłacać cudze?

Kiedy pan Jan otrzymał pismo od komornika, nie rozumiał, o co chodzi. Z pisma wynikało, że jeśli nie spłaci ponad 4 tys. zł długu, to pieniądze będą mu potrącane z emerytury.

- Jakiego długu? - zastanawiał się emeryt. - Przecież wcześniej nie dostałem żadnego wyroku sądu ani żadnego pisma w tej sprawie.

Pan Jan poszedł razem z synem do komornika wyjaśnić sprawę. - Dowiedzieliśmy się tam, że wyrok zapadł zaocznie w sądzie w Lublinie. A wszystkie informacje przysyłano pod adresem, z którym ojciec nie ma nic wspólnego. Od 37 lat mieszkamy w jednym miejscu. Nie znamy nikogo spod tamtego adresu - opowiada syn pana Jana. - Ktoś najwyraźniej się podszył pod ojca. Inaczej tego nie można nazwać. A komornik umywa ręce. Twierdzi, że wykonuje tylko nakaz sądu.

Emeryt złożył w sądzie skargę na czynności, wykonywane przez komornika. Wystąpił z wnioskiem o zawieszenie egzekucji. Czeka na decyzje.

- Ktoś dysponował danymi ojca. Nie wiadomo kto. Na dokumentach nie zgadza się adres. Ale jest prawdziwy PESEL ojca i jego data urodzenia - mówi syn pana Jana. - Rodzice to starsi ludzie. Nie mogę pozwolić, by stała im się krzywda. Mama ma 600 zł emerytury, tata trochę więcej. Muszą opłacić mieszkanie, kupić jedzenie i leki. Jeśli komornik będzie im zabierał część emerytury, może im nie wystarczyć pieniędzy - dodaje nasz Czytelnik.

Komornik nie chciał komentować sprawy pana Jana.

Mecenas Piotr Kaszewiak, rzecznik Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi, podkreśla, że takie sprawy to niestety codzienność, o której adwokaci alarmują od dłuższego czasu.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Sprawy o niewielkie długi, zwłaszcza w postępowaniu elektronicznym, z zasady odbywają się w sposób uproszczony. To pozwala na szybsze rozpoznanie sprawy. W postępowaniu tym jednak nagminnie wytaczane są "nieuczciwe" powództwa o długi przedawnione, dawno zapłacone, a nawet w ogóle niedotyczące pozwanego - mówi mecenas Kaszewiak. - Zdarza się, że wnoszą je firmy, które skupują wierzytelności i wiedząc, że jest ona "wadliwa", pozywają do sądu i liczą, że pozwany nie odbierze przesyłki. Często winę za sytuację ponoszą listonosze. Jeśli listonosz nie może doręczyć pisma z powodów niezależnych od pozwanego, powinien odnotować na kopercie, że adresat nie mieszka pod danym adresem. Z takiej adnotacji sąd dowie się, że powód podał nieprawidłowy adres pozwanego i wezwie go do naprawienia błędu pod rygorem zwrotu pozwu. Jeśli jednak listonosz nie odnotuje powodów niedoręczenia, wydany nakaz zapłaty uprawomocni się, bo sąd uzna, że zignorowaliśmy przesyłkę.

Mecenas Kaszewiak zaznacza, że oszuści doskonale zdają sobie sprawę, że nieistniejący dług da się egzekwować, jeśli poda się niewłaściwy adres pozwanego, a następnie skoryguje go w postępowaniu egzekucyjnym.

- Zdarza się, że celowo podają sądowi nieaktualny adres albo pozywają osobę przebywającą za granicą - mówi adwokat. - Zwyczajny Kowalski, nieposiadający wiedzy prawnej, wpada w pułapkę i jest zmuszany do zapłaty. Kiedy dowie się o sprawie, z reguły komornik już zajmuje mu majątek.

Problem z długami ma m.in. pan Andrzej z Bełchatowa. Uczciwie spłacał dług przez 21 miesięcy. Jednak bank wierzytelność sprzedał i chce drugi raz przeprowadzić działania egzekucyjne.

W dramatycznej sytuacji znalazła się Edyta Staniewska z Łodzi. Kobieta nie odrzuciła na czas spadku po tacie. Nie wiedziała, że musi. Nie miała kontaktu z tatą. Ojciec zadłużył się, bo... nie płacił jej alimentów. Pieniądze dostawała z funduszu alimentacyjnego. Uzbierało się prawie 200 tys. zł. Edyta miała spłacać własne alimenty.

Kłopoty ma też mieszkanka Zduńskiej Woli. Schorowana emerytka miała zapłacić 900 zł za dług kogoś innego. Kobieta ma za sobą bolesną i wyczerpującą walkę z rakiem, jej syn jest w śpiączce po wypadku. Komornik obciąża ją długiem innej osoby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki