Elżbieta Grot: Polacy z Gdańska i Pomorza mieli zniknąć. Dlatego Niemcy stworzyli Stutthof, Victoriaschule, Grenzdorf i Neufahrwasser

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Polacy aresztowani w Gdańsku 1 września 1939 r.
Polacy aresztowani w Gdańsku 1 września 1939 r. Archiwum Muzeum Stutthof
Niemcy nie mogli znieść obecności Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku - mówi historyk Elżbieta Grot, autorka książek, artykułów publikacji, niegdyś kierownik działu naukowego Muzeum Stutthof.

2 września 1939 r. do obozu koncentracyjnego Stutthof trafili pierwsi więźniowie, przedstawiciele Polonii Wolnego Miasta Gdańska. Od kiedy Niemcy planowali tę operację?
Ten plan powstał niemal dekadę przed wybuchem II wojny światowej, a bardzo ważnym momentem było przybycie do Gdańska Alberta Forstera w roku 1930. Jego głównym zadaniem było przygotowanie obszaru Wolnego Miasta Gdańska do przyłączenia do III Rzeszy. Można powiedzieć, że wtedy rozpoczęła się celowa inwigilacja polskiej społeczności w Gdańsku, m.in. śledzenie najbardziej aktywnych jej przedstawicieli i wpisywanie Polaków na specjalne listy. Niemcy posługiwali się także donosicielami, którzy dostarczali nazwiska czołowych przedstawicieli polskich gdańszczan.

Przyłączając Wolne Miasto Gdańsk do Rzeszy Niemcy planowali pozbyć się wszystkich, potencjalnych przeciwników, w tym polskich mieszkańców. Dlatego powstały miejsca koncentracji Polaków w Victoriaschule, Grenzdorfie, Nowym Porcie i obóz w Stutthofie.

Aresztowania, katowanie Polaków z Gdańska, m.in. w Victoriaschule rozpoczęło się już od pierwszych godzin II wojny światowej.
Była to akcja zaplanowana, przygotowana w najdrobniejszych szczegółach. Ona nasilała się wraz z niemieckimi przygotowaniami do agresji na Polskę, m.in. w kwietniu 1939 r., gdy Hitler zażądał od Polski eksterytorialnego korytarza przez polskie Pomorze. Pierwsze aresztowania nastąpiły już 25 sierpnia. Aresztowani zostali kmdr Tadeusz Ziółkowski i kmdr Jan Karol Zdeb (przedstawiciele Rady Portu i Dróg Wodnych w Wolnym Mieście Gdańsku i aktywni działacze polonijni). Postawiono im zarzut wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu państwa. Po interwencji zostali zwolnieni, ale 1 września zostali ponownie aresztowani. Obaj zginęli w egzekucjach działaczy polskich w Stutthofie w 1940 r.

Kmdr Ziółkowski nie chciał się zgodzić na wejście niemieckiego pancernika Schlezwig-Holstein do gdańskiego portu.
Niemcy nie mogli się pogodzić z tym, że Polska ma w Wolnym Mieście Gdańsku swoje prerogatywy - m.in. prowadzenie polityki zagranicznej. Pamiętajmy, że wszystkie urzędy w Gdańsku były obsadzone przez urzędników pruskich i dostęp do nich dla polskich mieszkańców był utrudniony. M.in. dlatego Polakom było tak trudno mieszkać w Wolnym Mieście Gdańsku i kultywować narodową tożsamość, utrzymywać polskość. Moim zdaniem ich wielkim wyczynem było to, że mieli swoje kluby sportowe z Gedanią na czele, swoje szkoły średnie, wyższe, życie religijne. Możemy ich podziwiać ich trud, zapał, bo nie poddawali się opresji.

Czy w przypadku Polaków z przedwojennego polskiego terytorium na Pomorzu Niemcy zastosowali podobne działania? Wielu przedstawicieli inteligencji polskiej zginęło m.in. w Piaśnicy i Stutthofie.
Ten mechanizm był podobny. Wykorzystywano m.in. mieszkańców narodowości niemieckiej - obywateli polskich, którzy zostali po traktacie wersalskim na terenach przyłączonych do Rzeczpospolitej. Oni byli odpowiednio zindoktrynowani, większość z nich wstąpiła do narodowosocjalistycznej Młodoniemieckiej Partii w Polsce, skupiającej mniejszość niemiecką w naszym kraju. Ci ludzie bardzo chętnie wskazywali władzom kogo wpisać na listę proskrypcyjną - w pierwszej kolejności księży, nauczycieli, ludzi przedsiębiorczych - bardzo często swoich sąsiadów. Wiedzieli, że będą się oni sprzeciwiać działaniom niemieckim, że są polskimi patriotami. Często motywy działań były przyziemne - zazdrość, zawiść czy chęć przejęcia polskich majątków. Spotkałam się z przypadkami, że Polacy trafiali na listy osób do aresztowania nawet za to, że po I wojnie światowej zakupili majątek, należący wcześniej do niemieckiego właściciela.

Mimo zagłady polskich elit w Stutthofie czy Piaśnicy polskość przetrwała na Pomorzu...
Kaszubi powtarzali często, że "to co kaszubskie, to i polskie" i myślę, że dzięki nim w znacznej mierze polskość przetrwała.

Polacy, Pomorzanie, Kaszubi mieli przekonanie, myślę, że bardzo głębokie, że nazistowski system władzy, powstały jako napastliwy, morderczy, upadnie. Wierzyli, że Polska przetrwa, odrodzi się i wróci nad Bałtyk.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Elżbieta Grot: Polacy z Gdańska i Pomorza mieli zniknąć. Dlatego Niemcy stworzyli Stutthof, Victoriaschule, Grenzdorf i Neufahrwasser - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl