Ekstremalna Droga Krzyżowa Prądnik Korzkiewski. Ta trasa zbliża do Boga, uczy pokory

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Prądnik Korzkiewski. Na trasie Ekstremalnej Drogi Krzyżowej jedni upadają, drudzy błądzą, gubią się, szukają innych ludzi, ale częściej Boga i siebie samych. Przemierzenie nocą kilkudziesięciu kilometrów to czas na przemyślenia, nawrócenia, pokonania słabości. Czas na modlitwę.

Cały dzień padał deszcz. Spoglądasz za okno z niepokojem. Iść, czy zrezygnować? Będzie ciężko. Ekstremalna Droga Krzyżowa zaczynała się w piątek wieczorem, po mszy o godz. 20 w kaplicy Zstąpienia Chrystusa do Otchłani w Prądniku Korzkiewskim. Zapisało się około 100 osób. Gdy pierwsi uczestnicy zaczęli rezygnować, na portalu społecznościowym pojawił się post z prostym pytaniem: Pogoda decyduje o Twoim spotkaniu z Bogiem?

80 osób decyduje, że pogoda nie ma znaczenia. Podejmują trud. W deszczu, śniegu, błocie, w ciemnościach, przez doliny, las, po skałach, stromych zboczach, niewidocznych ścieżkach. Idą 38 kilometrów dolinkami podkrakowskimi, by wrócić rano do kaplicy w Prądniku.

Zmartwychwstaniec, ks. dr Artur Kardaś zachęca do wyruszenia w drogę w dosyć dziwny sposób - przypomina, że tam można upaść trzy razy, cztery, a może siedem... Cytuje poetę Romana Brandstaettera:

Urodziłem się dwa tysiące lat później
Gdybym żył za Twoich czasów, w Jerozolimie,
Na pewno bym wołał:
„Krew Jego na nas i na syny nasze!”
I krzyczał:
„Zstąp z krzyża!”

Wielu mówi, że ekstremalna droga krzyżowa to spotkanie z Bogiem. - To szukanie siebie, swoich wartości. To chęć zmierzenia się ze swoimi słabościami - mówi pan Adam. Sześć razy próbował przejść trasy EDK. - Tylko jedną skończyłem - mówi. Teraz pomaga w koordynowaniu tras, zachęca innych do przejścia tymi szlakami.

Gdy w kaplicy mieszkańcy zaczynają całonocne czuwanie w intencji uczestników ekstremalnej drogi, wiesz, że możesz wyruszać, bo masz wsparcie. Bierzesz krzyż. Idziesz w milczeniu. Ciszę przerywa szept pani Marii, która kurczowo trzyma rękę męża. - Nie wiadomo, czy dotrwamy do końca. Jest gorzej niż myśleliśmy. Jesteśmy przemoknięci. Będzie coraz zimniej - wzdycha. To jeszcze nie kryzys, to trudny początek.

Modlitwa o to, żeby deszcz przestał padać poskutkowała. Przed oczami w świetle lamp umieszczonych na głowach już nie pojawiają się strugi wody. Są za to białe smugi coraz gęściejsze, bo zaczął padać śnieg. Co jest lepsze, deszcz, czy śnieg? Już nie ważne. Zatrzymujesz się na kolejnych stacjach drogi krzyżowej. Czytasz przemoknięte rozważania, rozmyślasz.

Trasa prowadzi z Prądnika Korzkiewskiego przez Ojców, Czajowice, Jerzmanowice, Dolinę Będkowską, Kobylany, Dolinę Kbylańską, Las Karniowski, Wąwóz Bolechowicki, Bolechowice, Zelków, Dolinę Kluczwody, Wielką Wieś.

Ten nowy rejon ekstremalnej drogi krzyżowej tworzył Tomasz Goraj. Młody człowiek ze Wspólnoty Indywidualności Otwartych, której duszpasterzem jest ks. Jacek Stryczek, pomysłodawca idei EDK. Nim pan Tomasz trafił do tej wspólnoty przemierzył jedną z tras. Przemieniła go, a wydawała się pasmem nieszczęść. Mówi o nawróceniu.

- To było w 2014 roku. Brat namówi mnie żebym z nim poszedł. Byłem pewien, że trasę 41 kilometrów z Krakowa do Kalwarii Zebrzydowskiej pokonam bez problemu i bez przygotowania. Ćwiczyłem wtedy amatorsko kulturystykę. Nie obawiałem się takiego wysiłku - opowiada Tomasz Goraj. - Dostałem wtedy w kość. Ubrałem się za słabo, więc szedłem energicznie. Spociłem się, a potem coraz bardziej wilgotne powietrze było nie do zniesienia. Pod koniec trasy byłem głodny, spocony, zmarznięty, a do tego nogi mi zdrętwiały i kulałem - wspomina.

Dostrzegł swoje słabości. Zrezygnował z uprawiania kulturystyki, a wstąpił do Wspólnoty Indywidualności Otwartych. Twierdzi teraz, że tworzy rejon, żeby inni mogli iść na EDK i zmieniać swoje życie, tak jak on kiedyś, bo ktoś wytyczył dla niego trasę, napisał rozważania.

W drodze wielu przechodzi kryzys. Zwalniasz tępo, tracisz z oczu innych uczestników EDK. Pod nogami błoto, mokre, śliskie liście, a na nich warstwa śniegu. Gubisz się. Dookoła cisza, wszyscy poszli. GPS nie działa, z wydrukowanych opisów nic nie rozumiesz. Dolina Będkowska staje się coraz bardziej nieprzyjazna. Gdzie iść, co robić? Las. Ciemno. Kompletna cisza. Pada śnieg z deszczem. Powrotu już nie ma. Zostaje modlitwa. Na kolejnych stacjach, spotykasz ludzi: Weronikę, Szymona, jakieś niewiasty. Są i grupy uczestników EDK. Idą z różnych rejonów w różne strony. Jedni do Prądnika Korzkiewskiego inni do Czernej.

Kolejne lasy, strome zejścia. Czas na upadek w błotniste kałuże Doliny Kobylańskiej. Trochę bólu, żalu i pokory. To dla równowagi i pokonania wygody, i pychy dnia codziennego. A potem jeszcze błądzenie po Lesie Karniowskim. Sprawdzasz każdą ścieżkę, jedne z nich wydeptały zwierzęta, inne wytyczyli ludzie, jak je odróżnić w deszczu, śniegu i ciemnościach? Jak wybrać tę, która wyprowadzi z lasu?

Strome podejścia w Zelkowie byłyby już nie do zniesienia, ale zaczynają śpiewać ptaki. Powoli świta. Będzie można dostrzec kres wędrówki. - Ta droga, to czas na zastanowienie się, przemyślenie rodzinnych problemów pokonując własne słabości - mówi Andrzej Jabłoński z Maszyc. - Chciałem podjąć ten trud na chwałę Zmartwychwstałego Pana. Być może następnym razem zachęcę też syna i pójdziemy obaj, bo chcę wrócić na te trasy.

WIDEO: Barometr Bartusia. Czy coś grozi firmom z Małopolski?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ekstremalna Droga Krzyżowa Prądnik Korzkiewski. Ta trasa zbliża do Boga, uczy pokory - Dziennik Polski

Komentarze 2

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
, antos:

buuuahahahah opis jakby sie przedzierali przez puszcze amazońską w XIX wieku a tu siusmajtki spaceruja przez dolinki podkrakowskie. I jeszcze ten tekst - " nie pozostaje nic innego tylko modlitwa" o kurw.....a mocne. To cud że im się udało tego dokonać , Bóg tak chciał ........chwalmy pana

38 km ciągłej wyprawy niemal bez przerwy przez noc (słyszałem, że sypał śnieg). Kolejny kozak i hejter w necie

a
antos
buuuahahahah opis jakby sie przedzierali przez puszcze amazońską w XIX wieku a tu siusmajtki spaceruja przez dolinki podkrakowskie. I jeszcze ten tekst - " nie pozostaje nic innego tylko modlitwa" o kurw.....a mocne. To cud że im się udało tego dokonać , Bóg tak chciał ........chwalmy pana
Wróć na i.pl Portal i.pl