"Ekstaza św. Franciszka" w Siedlcach, czyli podlaski El Greco czeka na rozgłos

Karolina Kowalska
"Ekstaza św. Franciszka" przedstawia św. Franciszka z Asyżu w momencie mistycznego uniesienia, gdy otrzymuje stygmaty
"Ekstaza św. Franciszka" przedstawia św. Franciszka z Asyżu w momencie mistycznego uniesienia, gdy otrzymuje stygmaty
Polska narzeka na więcej niż skromne rodzime kolekcje sztuki. Tymczasem jeden z sześciu najcenniejszych obrazów w kraju wisi w małym mieście i niewielu wie o jego istnieniu.

Mówią różnie. Że przywiózł go ze sobą do Polski żołnierz wojsk napoleońskich. Przechodząc przez wieś Tosie, postanowił pozostawić obraz na dworze z myślą, że go zabierze, kiedy będzie wracał z moskiewskiej kampanii cesarza Francuzów. Niestety nie wrócił, oddał życie na froncie. Że obraz mógł należeć do którejś z magnackich kolekcji sztuki - Ossolińskich, Radziwiłłów, Krasińskich - i na parafii został schowany przed wojenną zawieruchą. Że przyjechał z Hiszpanii razem z hrabią Wincentym Krasińskim, wracającym z bitwy pod Somosierrą. - To bardzo barwne historie, ale prawda jest niestety taka, że dziś nikt nie jest w stanie definitywnie powiedzieć, w jaki sposób obraz trafił do Polski - mówi Danuta Pikuła, kustosz Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach, gdzie wisi "Ekstaza św. Franciszka", jedyny obraz pędzla El Greca, znajdujący się w naszym kraju.

Najbardziej prawdopodobna wersja to ta, że obraz trafił do Polski drogą antykwaryczną. Zanim obraz znaleziono w parafii w Kosowie Lackim, wisiał w pobliskim majątku w Tosie, gdzie został zakupiony w prezencie imieninowym dla księdza proboszcza Franciszka Dąbrowskiego. - I to zapewne za niewielkie pieniądze, był bowiem traktowano jako obraz nowoczesny, namalowany w duchu ekspresjonizmu - opisuje historie płótna Pikuła. Ksiądz Dąbrowski umarł, parafia była przejmowana przez kolejnych proboszczów, których mistyczny i dla wielu dość upiorny obraz raczej straszył, niż zachwycał. - W końcu więc trafił na strych, gdzie niszczał i marniał. I o mało nie został spalony ze starymi szmatami - dodaje pani kustosz, w której głosie w głosie nadal słychać niemałe przerażenie.

Greka odkrywa kobieca intuicja

"Ekstazę św. Franciszka" nie uratowali duchowni, tylko kobiety. Nic dziwnego, wymagało to bowiem doskonałej intuicji. Doktor Izabela Galicka i mgr Hanna Sygietyńska w 1964 r. przygotowywały materiały do Katalogu Zabytków dawnego województwa warszawskiego. Podczas inwentaryzacji zabytków sztuki powiatu sokołowskiego na Podlasiu, prowadzonej przez Instytut Sztuki PAN, w którym wówczas pracowały, natknęły się na niszczejący obraz. - Wisiał na ścianie plebanii przy kościele parafialnym w Kosowie Lackim. Pociemniały i brudny, z rozdarciem w lewym, górnym rogu zwrócił jednak naszą uwagę. Było w nim coś intrygującego - wspominają po latach badaczki.

Przez 400 lat El Greco uważany był za szalonego artystę bez talentu. Nawet teraz docenić jego sztukę nie jest łatwo

Zachęcony ich przypuszczeniem ks. bp Jan Mazur oddał obraz do zbadania i konserwacji. Prace badawcze były wykonane pod kierunkiem nestora polskich konserwatorów prof. Bohdana Markoniego, zaś konserwacją zajął się warsztat Marii Blizińskiej-Orthwein. Potwierdzono wtedy autentyczność dzieła i uznano je za jedno z sześciu najcenniejszych w Polsce.

Po raz pierwszy usłyszano o "Ekstazie" w 1966 r., gdy została opublikowana w "Biuletynie Historii Sztuki", praca Galickiej i Sygietyńskiej przypisująca obraz warsztatowi El Greca. - Pamiętam, że gdy ukazał się artykuł o odnalezieniu obrazu, to już następnego dnia przeżywaliśmy prawdziwy najazd historyków i znawców sztuki. Była to wówczas wielka sensacja - wspomina ks. prałat Zdzisław Borkowski, wówczas wikary na parafii w Kosowie Lackim.

Po konserwacji obraz został przewieziony do Siedlec, gdzie był przechowywany wiele lat w zbiorach kurii siedleckiej, ale ze względów bezpieczeństwa nie był udostępniany publicznie. Chodziło o to, aby nie wpadł w łapy peerelowskich notabli.
Dopiero po upadku komunizmu w Polsce i sprostaniu niezwykle surowym wymogom ochrony i bezpieczeństwa dzieł sztuki, po 40 latach od znalezienia, 15 października 2004 r. został po raz pierwszy pokazany publicznie.

Grek czeka na uznanie

Dominikos Theotokopulos, bo tak właściwie nazywał się El Greco, tworzył w okresie kontrreformacji, a jego manierystyczne obrazy są wyrazem żarliwości wiary, wizyjności i mistycyzmu, jakim ogarnięta była Hiszpania końca XVI w. Przybył do Hiszpanii przez Rzym, z Krety, gdzie się urodził. Nazywano go więc Grekiem.

Pozostawił po sobie ogromną ilość płócien wiszących do dzisiaj w hiszpańskich kościołach i w światowych muzeach. Obrazów w odcieniach popiołu i złota, nasiąkniętych przedziwną melancholią, pokazujących postacie nienaturalnie wydłużone, otoczone blaskiem tajemniczego światła, Często malował na zamówienie duchownych . Znany jest z tego, że nie przestrzegał ustalonych kanonów malarskich. Od przestrzegania techniki, wolał na płótna przelewać siebie - swoją gwałtowność, egzaltację i swój mistycyzm. Jego malarstwo z czasem zaczęło niepokoić i wprowadzać w zakłopotanie.
Urok płócien El Greca odkryto dopiero w XX w. Trzeba było 400 lat, by te niegdyś "karykaturalne" obrazy chowane w magazynach zawieszano na honorowych miejscach. Okrzyknięto El Greca, obok Picassa i Velasqueza, symbolem hiszpańskiej duszy i sztuki.

Wśród jego ulubionych postaci malarskich był św. Franciszek. Zachwycił się nim podczas swojego pobytu w Wenecji, a potem Asyżu, dokąd przybył z ojczystej Grecji, aby poszerzyć swoją wiedzę o sztuce i poprawić warsztat malarski. "Ekstaza św. Franciszka" z około 1575 r. jest jednym z wielu dzieł El Greca obrazujących postać świętego.

Grek nie zachwyca łatwo

- To nie jest łatwa sztuka. Z tego obrazu wieje grozą, to nie jest ten rodzaj malarstwa, który błyskawicznie zachwyca - mówi Danuta Pikuła. - El Greco to specyficzny malarz, trzeba już coś wiedzieć i widzieć wcześniej, żeby w pełni docenić jego kunszt, zapłakane spojrzenie Franciszka, jego przegięcia ciała. To sztuka dla koneserów. Nie schlebia prostym gustom - dodaje ekspertka.

Czy dlatego obraz ogląda rocznie ledwo od 10 do 30 tys. zwiedzających? Dla porównania - "Damę z łasiczką" da Vinci - tyle osób widzi w ciągu trzech miesięcy. - Niestety wiele osób, w tym także w Siedlcach, nawet nie ma pojęcia, że mamy taki skarb - wzdycha Pikuła. Jej zdaniem sytuacja przedstawiałaby się lepiej, gdyby muzeum dysponowało większymi środkami na reklamę.

Władze Siedlec jednak z liczby turystów przyciąganych przez obraz są zadowolone. - Ten obraz przybliża nas do Europy. Dzięki jego obecności nawiązujemy nowe kontakty, a jednocześnie mamy bardzo konkretną i wyjątkową ofertę dla turystów. Promocja miasta zawsze jest skuteczna, kiedy posiada się coś wyjątkowego i niepowtarzalnego, a tak jest w przypadku Siedlec - mówi Wojciech Kudelski, prezydent Siedlec. - Dodatkowo, dzięki "Ekstazie św. Franciszka" Siedlce znajdują się w ofercie warszawskich biur podróży, które organizują specjalne wycieczki, których celem jest zwiedzanie muzeum - dodaje. Prezydent podkreśla także, że zainaugurowany pod koniec lutego Rok El Greco także pozytywnie wpływa na wizerunek miasta.

Muzeum Diecezjalne w Siedlcach powstało w 1918 roku dzięki biskupowi nowo powstałej diecezji podlaskiej Henrykowi Przeździeckiemu. Obecnie muzeum w swoich zbiorach posiada liczne starodruki i dzieła sztuki kościelnej: szaty liturgiczne, podobizny świętych, a także zbiory sztuki gotyckiej i unickiej

Które jednak na skojarzenia ze sztuką światową wśród szerszej publiczności musi jeszcze poczekać. - Niestety, wszystkiemu winna jest słaba promocja - mówi Zofia Gołubiew, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, opiekującego się najcenniejszymi polskimi zbiorami sztuki, pytana o to, dlaczego jej zdaniem niewielu zagranicznych znawców sztuki i badaczy przyjechało, aby przyjrzeć się obrazowi. Argument, że El Greco namalował wielu Franciszków i kolejny już po prostu nie wzbudza takich emocji, uznaje za chybiony. - Leonardo da Vinci namalował kilka portretów kobiecych, i to wcale nie umniejsza zainteresowania kolejnymi - wyjaśnia.

Niemniej, zdaniem pani dyrektor fakt obecności obrazu w Siedlcach ma szansę wypłynąć na szerokie wody. - Miasto i muzeum winny działać wspólnie, ustalić wspólną strategię promocyjną. Dodatkowym atutem w tym względzie może być imię obecnego papieża - dodaje Gołubiew i jednocześnie deklaruje, że muzeum w Krakowie nie ma chrapki na cenny obraz (w myśl zbioru wszystkich cennych dzieł, np. na Wawelu): - Zakusy centralizacji dzieł sztuki to specjalność czasów Polski Ludowej. Współczesna Polska winna być w miarę możliwości pokryta siecią dobrych dróg, szpitali, szkół, boisk, a także obiektów czy instytucji kultury. Małe miasta powinny określić swoją "specjalność" - tak jak Słupsk buduje markę w oparciu o zbiory dzieł Witkacego, a Płock - o secesję. I dodaje, że w rozpropagowaniu informacji o obrazie El Greca może pomóc fakt, że w 2015 r. Muzeum Narodowe w Krakowie chciałoby wypożyczyć obraz i wystawić go w nowym oddziale - Europeum, gdzie tej ekspozycji towarzyszyć będą wydarzenia edukacyjne, artystyczne i promocyjne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Ekstaza św. Franciszka" w Siedlcach, czyli podlaski El Greco czeka na rozgłos - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl