Ekshumacja mecenas Joanny Agackiej-Indeckiej. Chciałam dotknąć trumny mojej córki. Nie pozwolili. Zmówiłam tylko pacierz

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Mecenas Elżbieta Agacka-Gajdowska jest pewna, że w grobie leży jej córka. Jej zdaniem ekshumacja była całkowicie zbędna
Mecenas Elżbieta Agacka-Gajdowska jest pewna, że w grobie leży jej córka. Jej zdaniem ekshumacja była całkowicie zbędna Grzegorz Gałasiński
Po ośmiu latach od katastrofy smoleńskiej Elżbieta Agacka-Gajdowska pogodziła się ze śmiercią córki Joanny. Ekshumacja rozrywa rany na nowo. Tym boleśniej, że nie widać powodów, dla których wydobyto szczątki z grobu.

Mówiła pani, że dzień ekshumacji, to dzień, w którym jeszcze raz straci pani córkę. Tak było?

Tak, przeżywałam tę ekshumację tak, jakby to była jej druga śmierć. Ciężko mi o tym mówić... Ale ja musiałam przy tym być. Nie chciałam, by Joasia pozostała w tym momencie sama.

Jak pani przeżyła tę noc, stojąc nad otwartą mogiłą na Starym Cmentarzu przy ul. Ogrodowej?

Zawiozła mnie tam żandarmeria wojskowa, potem przywiozła o czwartej w nocy do domu. Na miejscu była pani psycholog z Warszawy. Stres był straszny. Czekałam na moment, gdy wydobędą trumnę. Bałam się, żeby ta trumna się nie rozsypała. Nie wiem jakbym to przeżyła, gdyby do tego doszło. Chciałam dotknąć tej trumny. Nie pozwolili. Zmówiłam pacierz. Potem zabrali trumnę i odjechali.

Ekshumacja mecenas Joanny Agackiej-Indeckiej na Starym Cmentarzu w Łodzi [ZDJĘCIA, FILM]

Teraz jeszcze czeka panią drugi pogrzeb Joanny.

Tak. Chcę się umówić z którymś z księży. Pierwszy pogrzeb Joasi prowadził ks. biskup Adam Lepa, którego znam wiele lat.

Dlaczego od początku była pani przeciwna ekshumacji?

Członkowie niektórych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej mieli podejrzenia, że zwłoki są niekompletne, że pomylono ciała, dlatego mieli potrzebę przeprowadzenia ekshumacji. Ja to rozumiem. U Joanny takiej potrzeby nie było. Córka znalazła się wśród dwunastu, trzynastu osób, które zostały rozpoznane bez żadnych wątpliwości. Jeszcze w dniu, w którym doszło do katastrofy, pojechałam do Moskwy identyfikować Joannę. Miała tylko ranę na oku.

Zadowolona byłam, że pani Kopacz kazała ją przywieźć do normalnego pokoju. Leżała na szpitalnym łóżku. Nie musiałam schodzić na dół... Joasia miała na ręce pierścionek z brylantem i obrączkę. Chciałam je zostawić, ale pani Kopacz powiedziała, byśmy to wzięli. Zięć zabrał biżuterię. Zastanawiałam się, dlaczego Joasia ma takie mokre włosy. Zrozumiałam to, gdy obejrzałam zdjęcia z akt prokuratorskich. Wyrzuciło ją z samolotu i leżała w błocie.

Pewnie dlatego te włosy jej umyli. Przy tym rozpoznaniu było wiele osób. Powiedzieliśmy z zięciem, że chcielibyśmy zostać sami z Joanną. Prokurator, który tam był, wyprosił wszystkich z sali. Zostaliśmy sami z Joasią.

Widziała pani później córkę w trumnie?

Wielokrotnie oglądałam akta prokuratury. Widziałam tam trzy zdjęcia Joanny. Jedno zaraz po wypadku, gdy leżała w tym błocie i dwa w trumnie. Widać całą postać. Nie mogło tam być żadnych obcych szczątków. Na piersi miała kartkę z wypisanymi danymi personalnymi. Ja też dwa razy oddawałam próby na DNA. Nawet nie wiem dlaczego, bo przecież córka od razu została rozpoznana. Taka jest procedura i na to się zgodziłam.

Jestem pewna, że w przypadku Joanny nie ma żadnych podstaw, by ją wygrzebywać z grobu i badać. Po co? Bo może był jakiś wybuch? Jeśli przebadano prawie dziewięćdziesiąt osób i nic nie było, to u niej mieli coś odnaleźć? To bzdura. Zwłaszcza że nie było żadnych wątpliwości co do tej tożsamości.

Ekshumacja Joanny Agackiej-Indeckiej. Rodzina i samorząd adwokacki sprzeciwiają się działaniom prokuratury [ZDJĘCIA]

Nie pojawiły się wątpliwości, gdy usłyszała pani, że były przypadki pomylenia zwłok, że w trumnach znajdowano szczątki kilku różnych osób?

Nie, od początku byłam pewna, że w trumnie jest tylko Joasia.

Pani protesty nie odniosły jednak skutku, ekshumację przeprowadzono...

Te moje protesty były wołaniem na puszczy. Dostałam odpowiedź, że ekshumacja będzie i koniec. Przyjechało do mnie trzech prokuratorów z Prokuratury Krajowej. Przesłuchali mnie w domu. Podałam im te wszystkie argumenty, ale odpowiedzi nie otrzymałam. Byłam w kontakcie z Pawłem Dereszem, mężem Jolanty Szymanek-Deresz, który odwołał się w sprawie ekshumacji do Trybunału Konstytucyjnego.

Mówiłam panom prokuratorom, żeby poczekali z ekshumacją na rozstrzygnięcie Trybunału. Odpowiedzieli, że Trybunał Konstytucyjny nie wyznacza terminu ekshumacji, robią to oni. Panią Szymanek-Deresz ekshumowano 17 kwietnia, moja córkę - 24.

Jak należy traktować ekshumację wbrew woli rodziny?

Jak naruszenie naszych praw. Ja powoływałam się na sprawę Przemyka. W ponurych, komunistycznych czasach prokuratura wydała postanowienie o ekshumacji Grzegorza Przemyka, ale nie zgodziła się na to jego matka. Oni uszanowali jej wolę, do ekshumacji nie doszło.

Niektórzy twierdzą, że kto nie zgadza się na ekshumację, to nie chce poznać prawdy o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Co pani na takie stwierdzenie?

To bzdura! Jaką prawdę można poznać? Nie kwestionuję postawy rodzin innych ofiar katastrofy. Mogli mieć wątpliwości, to ich wola. Ja uważam, że nie ma podstaw do ekshumacji.

Ekshumacja pani córki jest jedną z ostatnich. Myśli pani, że na koniec zostawiono ekshumacje, przeciw którym protestowały rodziny?

Nie wiem, ale tak to wygląda. Joanna, ze względu na nazwisko, była na liście pierwsza, zaraz po prezydentach. Ponieważ wiele ekshumacji przeprowadzono, więc liczyłam, że uwzględniono moją wolę. Dlatego orzeczenie o ekshumacji córki było dla mnie wielkim zaskoczeniem.

Osiem lat temu pani świat wywrócił się do góry nogami...

Tak, ale już się z tym pogodziłam. Żałoba się pewnie nigdy nie zakończy, ale po co ją wzmagać? Nigdy nie pomyślałam, że to tak się skończy.

Joanna o mały włos nie poleciałaby do Katynia, nie miała rosyjskiej wizy...

Tak. Dzień przed wyjazdem zadzwoniła, że jednak ma wizę i leci do Katynia. Bardzo chciała tam lecieć, była prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej, a w Katyniu zginęło wielu adwokatów, w tym znajomi mojego ojca, który też był adwokatem. Joasia dzień przed odlotem powiedziała: - Nie będę cię rano budzić mamo, bo muszę być wcześnie w Warszawie.Rankiem dostałam dziwny telefon. Słychać było hałas, krzyk, szum motoru.

Połączenie się przerwało. Myślę, że zadzwoniła w momencie, gdy wiedzieli, że giną. Potem włączyłam telewizor. Mówili, że może ocalały cztery osoby... Pojawiła się nadzieja. Wszystko dokładnie pamiętam. Jeszcze tego samego dnia poleciałam do Moskwy...

Córka się pani śni?

Kiedyś mi się śniła, ale tak dziwnie. Gdy szłam na cmentarz i stawałam przy jej grobie, to czułam, że mamy kontakt ze sobą. Teraz grób jest pusty... Nie przyszło mi do głowy, że ktoś wpadnie na pomysł ekshumacji!

Ile razy była pani na miejscu katastrofy?

Trzy razy. Niedawno w telewizji pokazywali brzozę, na którą wpadł samolot. To grube drzewo... Kiedyś tam szliśmy, paliliśmy świeczki. Nikt tego nie kwestionował, czyli zdawano sobie sprawę, że ten wypadek tam się zaczął. Teraz nagle wymyślają nie wiadomo co. Uważam, że wina jest po stronie rosyjskiej, bo źle informowali, ale też po polskiej.

Gdy pilot nie widział lotniska, to nie powinien lądować. Mówiono, że Amerykanie nagrali rozmowę dwóch Kaczyńskich. Nie ujawniają tego, ale może by to coś wyjaśniło, choć dla mnie sprawa jest jasna.

Córka jest jedyną ofiarą katastrofy smoleńskiej, która została pochowana w Łodzi?

Chcieli ją pochować na Powązkach, ale się nie zgodziłam. Chciałam mieć córkę przy sobie.

Ma pani kontakt z rodzinami innych ofiar?

Tylko z panem Dereszem. Na początku byłam dwa razy w Warszawie na spotkaniach rodzin. Wychodził wtedy pan Pasionek, prokurator, który był w Smoleńsku, i mówił, że on też stracił rodziców. Powiedziałam mu, że jest cyniczny, jeśli to porównuje.

Kiedy znów zazna pani spokoju?

Gdy córka wróci do grobu. Liczę, że stanie się to w ciągu dwóch tygodni. Teraz serce boli...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl