Efekt cappuccino, czyli urojona drożyzna

Tomasz Rożek
Prof. Robert Mundell, kanadyjski "ojciec euro" i laureat Nagrody Nobla z ekonomii w 1999 r., przewidział, że wspólna waluta europejska skutecznie oprze się dolarowi. Dlatego też wzywał, by przyjęło ją jak najwięcej państw Starego Kontynentu.

Tym tropem poszło w 2002 r. dwanaście z piętnastu krajów należących do Unii Europejskiej, w tym Niemcy - największa gospodarka Eurolandu i nasz najważniejszy partner handlowy. Berlin zdecydował się na wprowadzenie wspólnej waluty w pierwszym rzucie, choć niemiecka marka była jedną z najmocniejszych walut w starej Europie i jedną z pięciu rezerwowych walut świata.

Jakby tego było mało, Niemcy weszły do eurostrefy wspólnie z Grecją i Włochami, których waluty (drachma i lir) były bardzo słabe i zupełnie nieodporne na światowe wstrząsy gospodarcze. W dodatku po zamianie walut narodowych na wspólną walutę Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe w całej strefie euro, by zmniejszyć koszty transakcji między państwami.

Dla Włochów czy Greków było to korzystne, bo stopy procentowe w tych krajach były wysokie. Ale Niemcy, prowadzące wyjątkowo rozważną politykę monetarną, utrzymywały stopy na niskim poziomie.

- Rząd federalny stwierdził, że mimo wszystko warto wprowadzić wspólną walutę, choćby po to, by dzięki niskim stopom rozruszał się eksport - mówi Ewa Sadowska-Cieślak, radca z wydziału ekonomicznego Ambasady RP w Berlinie.

Eksport wprawdzie się rozwinął, ale za to po przyjęciu euro w Niemczech momentalnie wzrosły ceny podstawowych towarów i usług. Nieuczciwi handlowcy masowo zaokrąglali ceny w górę, przeliczając marki na euro po zawyżonym kursie.

Zadziałał prosty mechanizm: jeżeli jakiś towar lub usługa kosztowała wcześniej 1 markę, to po wprowadzeniu nowej waluty łatwo było przedstawić cenę w postaci np. 0,75 euro, która nie wyglądała na wyższą. Ponieważ jednak kurs wymiany wynosił 1 marka = 0,5 euro, więc cena rosła o połowę. W restauracjach jednomarkowe napiwki zastąpiono z przyzwyczajenia monetą 1 euro.

Z przeprowadzonego świeżo po zamianie walut sondażu berlińskiego Instytutu Forsa wynikało, że 16 proc. klientów z oburzeniem opuszczało restauracje i sklepy, gdy orientowali się, że mają zapłacić lub już zapłacili więcej, niż wyglądało to na pierwszy rzut oka i powinno wynikać z przeliczenia marek na euro. Wówczas zareagował nawet członek zarządu Banku Federalnego Edgar Meister.

Stwierdził, że sprzedawcy mają nadzieję, że klienci nie zauważą różnicy, ponieważ 1 euro to niecałe dwie marki i cena w nowej walucie wydaje się niższa niż w markach. Meister przyznał wówczas, że zdrożały zwłaszcza usługi - u fryzjera, w gastronomii czy w hotelarstwie.

Ale nie tylko. Niektórzy klienci wskazywali na wyjątkowo bezczelne przykłady zawyżania cen: np. 3 kulki lodów kosztowały w Berlinie 2 euro 70 centów, czyli prawie 5 marek 40 fenigów, a przed wprowadzeniem wspólnej waluty tylko 3,5 marki. Podobnie było w przypadku usług pogrzebowych. Za pochówek w miejscowości Bruchköbel w Hesji trzeba było w 2002 r. zapłacić 650 euro, a jeszcze w 2001 r.o 25 euro mniej.
W maju 2002 r., a więc już w piątym miesiącu po wycofaniu marki, niemiecki minister finansów Hans Eichel przyznał, że wprowadzenie euro doprowadziło w Niemczech do znacznych podwyżek cen, co negatywnie wpłynęło na nastroje społeczeństwa. - Za bardzo zaufaliśmy mechanizmom samokontroli handlowców. Być może był to błąd - przyznał Eichel podczas obrad prezydium SPD. Jego zdaniem Francja i Holandia lepiej poradziły sobie z tą operacją.

Tak czy inaczej, gdyby patrzeć wyłącznie na dane Statistiches Bundensamt Deutschland, czyli niemieckiego urzędu statystycznego, to okazuje się, że ceny towarów i usług wcale nie poszły w górę. Wręcz przeciwnie: inflacja CPI (czyli miernik wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych) w 2001 r. wynosiła 1,6 proc., w 2002 r. 1,2 proc., a w 2003 r. 1 proc. W całej nowej strefie euro inflacja powiększyła się jedynie z 0,2 proc. w 2001 r. do 0,3 proc. w 2002 r.

- Te dane pokazują, że ceny ogólnie nie wzrosły. Pojawił się wyłącznie tzw. efekt cappuccino. Ludzie na podstawie cen drobnych usług i najpopularniejszych towarów, czyli np. kawy, którą można kupić na każdym rogu, twierdzili, że ceny wzrosły. A to właśnie było złudne - uważa Ewa Sadowska-Cieślak.
Te opinię podziela również Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku i były stypendysta Uniwersytetu Humboldta. - Nie można przeceniać efektu cappuccino. Najważniejsze są długofalowe konsekwencje wejścia do Eurolandu, a te są niewątpliwie korzystne - przekonuje Borowski.

Jego zdaniem gospodarka niemiecka skorzystała przede wszystkim na wyeliminowaniu zmienności kursowej, co pozwoliło na ożywienie handlu miedzy państwami. Borowski podaje przykład Portugalii, która dzięki temu, że znalazła się w strefie walutowej z Niemcami, mogła więcej eksportować, a więc także i importować, m.in. z Niemiec.

Także badania niemieckich ekonomistów m.in. z Międzynarodowego Funduszu Walutowego z 2004 i 2005 r. obalają tezę o destrukcyjnym efekcie cappuccino. Wykazali, że ceny bardzo popularnych usług pralniczych po dwóch latach od wprowadzenia euro ustabilizowały się. Eksperci wykazali też, że nawet gdyby wciąż funkcjonowała marka, to ceny usług i tak poszłyby do góry, bo rosną koszty prowadzenia firm.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl