Po kilku takich telefonach wykonanych do dyżurnych w komisariatach policji w kraju funkcjonariusze postanowili sprawdzić, kto tak naprawdę domaga się podwiezienia do hotelu służbowym samochodem. Po dotarciu na miejsce rzekomej awarii zambrowscy policjanci zastali stojącą przy drodze kobietę. Natychmiast ją wylegitymowali. Okazało się, że przez telefon podała inne dane personalne.
- Osoba ta w rozmowie z policjantami cały czas usiłowała wymóc na nich podwiezienie radiowozem do hotelu bądź warsztatu - mówi oficer prasowy KGP. - Funkcjonariusze zaś od samego początku rozmowy dążyli do uzyskania informacji o niesprawnym pojeździe i w tym celu, po sprawdzeniu kobiety w policyjnym systemie, udali się wraz z nią nie radiowozem, a pieszo w kierunku miejsca, gdzie miał być zaparkowany jej pojazd. Po kilkunastu metrach kobieta zatrzymała się i oświadczyła, że takiego pojazdu nie ma, a ona jest dziennikarką jednej z ogólnopolskich telewizji, okazując legitymację prasową. Jak przyznała, cała sytuacja miała na celu sprawdzenie czy policyjne pojazdy służą urzędnikom za taksówki i czy są na każde zawołanie. Po tym jak zorientowała się, że interwencja nie pójdzie po jej myśli przyznała, że cała sprawa jest prowokacją dziennikarską.
W związku z faktem, że działania dziennikarki wypełniły znamiona wykroczenia z art. 65 § 1 (tj. wprowadzenie w błąd organu co do własnej tożsamości oraz miejsca zatrudnienie) i 66 § 1 (tj. wywołanie niepotrzebnej czynności) Kodeksu Wykroczeń, na podstawie art. 54 Kodeksu Postępowania w Sprawach o Wykroczenia, podjęto decyzję o skierowaniu sprawy na drogę sądową.
Przeczytaj też: POleciał po prowokacji
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?