Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor E.Leclerc w Radomiu był świadkiem zamachu w Paryżu

jp
- Słyszałem wyraźnie wybuchy. Podobnie jak wszyscy pomyślałem sobie, że to petardy, ale czuć było, że jest coś nie tak. Eksplozje były bardzo donośne, nie widać było dymu - opowiada Thomas Renard.
- Słyszałem wyraźnie wybuchy. Podobnie jak wszyscy pomyślałem sobie, że to petardy, ale czuć było, że jest coś nie tak. Eksplozje były bardzo donośne, nie widać było dymu - opowiada Thomas Renard.
Thomas Renard, dyrektor radomskiego hipermarketu E.Leclerc świadkiem zamachu w Paryżu.

Blisko wydarzeń w Paryżu, które wstrząsnęły światem, był Thomas Renard, dyrektor radomskiego hipermarketu E.Leclerc. Właśnie w piątkowy wieczór był na stadionie Stade de France na meczu Francja - Niemcy.

- Słyszałem wyraźnie wybuchy. Podobnie jak wszyscy pomyślałem sobie, że to petardy, ale czuć było, że jest coś nie tak. Eksplozje były bardzo donośne, nie widać było dymu - opowiada Thomas Renard.

Wiadomość z Atlanty

Mecz toczył się dalej, nikt nie domyślał się, że niedaleko giną dziesiątki ludzi. - Byliśmy totalnie odcięci od informacji. Albo padła przeciążona sieć telefoniczna, albo służby celowo ją wyłączyły po to, aby nie wywoływać paniki na zapełnionym stadionie. Piłkarze też nic nie wiedzieli - mówi Thomas Renard. O dramacie rozgrywającym się niedaleko (dwóch samobójców zdetonowało bomby przy wejściu na stadion) dyrektor dowiedział się od znajomego z amerykańskiej Atlanty przez bardzo wolno pracujący komunikator zainstalowany na tablecie . Thomas Renard wraz z tysiącami ludzi znalazł się na murawie stadionu. Przebywał tam przez 1,5 godziny.- Strach ? Raczej dezorientacja. Po wyjściu ze stadionu nikt nie miał jednak ochoty wejść do jakiegokolwiek pojazdu komunikacji miejskiej. Strach przez kolejną eksplozją spowodował, że wszyscy szli na piechotę. Dzielnica, gdzie doszło do tragedii była już zamknięta, jeździły dziesiątki pojazdów na sygnałach - opowiada Thomas Renard. Dziś cieszy się, że na mecz pojechał sam i nie zabrał nikogo z bliskich.

Problem dla Europy

Thomas Renard uważa, że Francja obecnie musi coś zrobić z problemem emigracji z krajów muzułmańskich. Nie wie jednak co. Ma mieszane odczucia. Z jednej strony sam zna wielu bardzo przyzwoitych emigrantów z krajów arabskich, którzy wrośli już w cywilizację francuską, uczciwie pracują, są szanowanymi obywatelami europejskiego kraju. - Problemem są arabskie osiedla na obrzeżach miast, gdzie młodzi ludzie poddawani są radykalnej indoktrynacji przez imamów, przywódców religijnych. Tam jest problem - mówi Thomas Renard.

Trudna asymilacja

Swoje zdanie na temat przyczyn piątkowej tragedii i płynącej z niej nauki mają ludzi, którzy przez lata przyglądali się integracji emigrantów arabskich z ich nowymi francuskojęzycznymi ojczyznami. Adam Bielan przez 10 lat był europosłem, wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, „pomieszkiwał” w Brukseli i Strasburgu. - Jeśli francuskie służby specjalne uznawane są za najlepsze na świecie, mają świetne rozeznanie jeśli chodzi o przybyszów z krajów muzułmańskich, mają tłumaczy oraz agentów w tych środowiskach i nie byli w stanie uchronić obywateli przed takich aktem terroru to tym bardziej można mieć wątpliwości czy Polska sobie poradzi - mówi Adam Bielan. - Widzimy jak błędna jest polityka emigracyjna wiodących krajów unijnych. Próba przymuszania innych krajów unijnych do takiej samej polityki nie jest przejawem zdrowego rozsądku, ale gigantycznej patologii - mówi europoseł Zbigniew Kuźmiuk.

Zobacz także: Przyszły minister: Przyjmiemy uchodźców, jeśli będziemy mieć gwarancje bezpieczeństwa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie