Drony, czyli jak realizować marzenia i latać bezpiecznie

Anita Czupryn
Joanna Urbaniec
Jesteśmy stworzeni do poruszania się po ziemi. Ale Pan Bóg dał nam rozum, dzięki czemu możemy latać wyżej niż ptaki, które to marzenie o lataniu w nas wzbudziły.

Drony, czyli bezzałogowe statki powietrzne stają się dziś tak popularne, że ludzie kupują je nawet dzieciom. Tylko, czy rzeczywiście każdy może latać dronem?
Jerzy Makula, pilot, Prezes Fundacji LOT CLASSIC:
To, że każdy może sobie dziś kupić drona nie oznacza, że każdy może nim latać gdzie chce. Niestety, wielu z tych, którzy je nabywają, nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że może on się stać przyczyną nieszczęścia. Byłoby wskazane, żeby ludzie, którzy kupują drony i próbują nimi latać, mieli świadomość, że w przestrzeni powietrznej nie będą sami. Latają w niej małe samoloty i duże statki, latają śmigłowce, balony. Trzeba więc wiedzieć, w których przestrzeniach, na jakich wysokościach, jakim sprzętem latać, gdzie to raportować, gdzie rejestrować. Profesjonalne latanie dronem wymaga odpowiedniego przeszkolenia, zaliczenia odpowiednich egzaminów. Proszę mi wierzyć, to wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Choć Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał już kilka tysięcy pozwoleń, to chodzi o to, że jeżeli kupujemy dziecku drona, i ono będzie chciało się nim pobawić i polatać, powinniśmy wiedzieć, że w pobliżu lotniska komunikacyjnego tego robić nie należy. To jest właśnie między innymi celem naszej kampanii, z którą Fundacja LOT CLASSIC wystartowała w tym tygodniu.

Dodam: chodzi o kampanię społeczną „Dromy - lataj bezpiecznie”, w którą włączyły się też Polskie Linie Lotnicze LOT.
Stefan Malczewski, Wiceprezes PLL LOT: Zgadza się, jesteśmy partnerem tej ważnej społecznej akcji właśnie ze względów bezpieczeństwa. Chodzi tu o bezpieczeństwo wszystkich użytkowników przestrzeni powietrznej. W Warszawie, co, może pani zauważyła, pojawiły się właśnie bilbordy promujące akcję. Również w naszym porcie lotniczym na Lotnisku Chopina znajdą się wszelkie potrzebne na ten temat informacje, w tym ujęte w prosty sposób zasady, do których należy się stosować i o których powinniśmy wiedzieć po to, żeby latanie dronem było bezpieczne. Warto tu wspomnieć, że tylko w ubiegłym roku przez nasze lotnisko przewinęło się 14 milionów pasażerów. Jeżeli z naszą kampanią na temat tego, jak ważne jest bezpieczeństwo w poruszaniu się dronem, trafimy choćby do kilku procent ludzi, to będzie wielki sukces tej kampanii.

J.M.: Zależy nam na dotarciu do jak największej liczby osób, ponieważ jesteśmy pilotami w liniach lotniczych, a w związku z tym dobrze wiemy, jak niebezpieczne jest zderzenie samolotu z dronem. Porty lotnicze czują się odpowiedzialne za to, co dzieje się na lotnisku i wokół lotniska. Za przestrzeń powietrzną odpowiedzialna jest Polska Agencja Żeglugi Powietrznej, postanowiliśmy więc wszyscy współpracować, aby wspólnie informować ludzi, żeby, jeśli kupują drona, wiedzieli, jak należy nim bezpiecznie latać.

CZYTAJ TAKŻE: Latająca pizza z dostawą do domu. Drony w służbie głodnego człowieka [FILM]

Ireneusz Oziembała, pilot, Przewodniczący Rady Fundacji LOT CLASSIC: Do tej akcji przygotowywaliśmy się od wielu miesięcy. Od wielu lat obserwujemy, jak drony stają się coraz bardziej popularnym narzędziem. Ludzie często kupują bezzałogowce na prezenty pod choinkę czy dzieciom z okazji ich Pierwszej Komunii Świętej. Dziecko najpierw będzie latać dronem w pobliżu domu, w ogródku. Bardzo szybko nauczy się nim sterować. A potem zechce pójść dalej i sprawdzić swoje możliwości w innych miejscach. Wyobraźnia dziecka jest nieograniczona, trudno przewidzieć, jaki pomysł może mu wpaść do głowy. Zważywszy na to, że dziś niemal wszyscy kręcą przeróżne filmiki, udostępniają je w internecie, na Facebooku, YouTube, wszyscy chcą się wypowiedzieć na jakieś tematy, wszyscy chcą się pochwalić swoim życiem. W gruncie rzeczy żyjemy w bardzo transparentnych czasach. A dron daje wspaniałe możliwości pokazywania tego życia i coraz więcej osób chce tego typu twórczość uprawiać. Jeśli więc młodzi ludzie dostaną takie urządzenie bez kontroli rodziców, a rodzice ich nie uświadomią, jakie czyhają niebezpieczeństwa, to mówiąc wprost, mogą sobie zafundować jakieś nieszczęście. Oczywiście nie możemy zapomnieć o osobach starszych, których wyobraźnia jest znacznie większa. Nasza kampania potrwa przez pół roku i będzie się składała z wielu etapów; w okolicy maja - czerwca osiągnie swoją kulminację.

Po pierwsze bezpieczeństwo, ale jakie jeszcze cele stawia sobie kampania?
J.M.:
Potrzebę takiej akcji wskazuje sam rynek i rzeczywistość. Dziś drony wykorzystuje się w bardzo wielu dziedzinach. Ważna jest więc świadomość, czym są i i jak ich niefrasobliwe użytkowanie może być kłopotliwe. Nie wspomnę,że dla samolotu komunikacyjnego zderzenie z dronem…

S.M.: … choćby najmniejszym…

J.M.: … stanowi ogromne niebezpieczeństwo. A na pokładzie samolotu bywa i ponad 500 pasażerów, to może być ogromne zagrożenie dla ich zdrowia i życia.

I.O.: Nie mówimy tu o dronach wykorzystywanych przez wojsko, chociaż czasami podczas ćwiczeń odlatują gdzieś w nieznane rejony, ale o tych, które służą raczej do zabawy.

No właśnie - taki mały dron, przy wielkim samolocie - jaką szkodę może on wyrządzić? Wydaje się, że to jak spotkanie wielkiego TIR-a z małym fiatem, gdzie przy zderzeniu to raczej maluch nie ma szans.
J.M.: Spróbuję to wytłumaczyć obrazowo. Pewnie słyszała pani o sytuacjach, kiedy samolot zderzył się z ptakiem.

Bywa tak i czy jest to niebezpieczne, kiedy na przykład ptaki wpadają w wirnik.
J.M.: Nie tylko w silnik. Zdarzały się sytuacje, kiedy gęś lecąca na wysokości 3 tysięcy metrów wpadła na szybę kabiny pilotów, dokonując jej uszkodzenia. A jeśli uderzy w inny element, do katastrofy jeden krok. Pamiętamy wszyscy zdarzenie w Nowym Jorku. Chodzi o awaryjne lądowanie na rzece Hudson po kolizji z ptakami. Jadąc na przykład samochodem z szybkością 100 kilkunastu kilometrów na godzinę, wystarczy, że kierowca uderzy w małego liska na drodze, szkody są ogromne.

I.O.: Tymczasem my mówimy o dronach i samolotach, obiektach, które lecą z dużo większą prędkością. No i trzeba też pamiętać, że drony są różnej wielkości. Niewielkie, ważące kilka kilogramów, ale są też i, takie, które ważą tony i potrafią się rozpędzić nawet do tysiąca kilometrów na godzinę.

J.M.: Drony to nie tylko zabawki z wirnikami, jakie najczęściej kojarzymy. Dronami są też prawdziwe samoloty, tyle że bezzałogowe. Trzeba jednak pamiętać, że to jest tylko urządzenie. Podobnie jak komputer, choćby był najlepszy, to czasem się zawiesza - dron również może się zawiesić. Problemy są więc te same. I teraz proszę sobie wyobrazić, że na jakąś imprezę przyjeżdża tysiące ludzi, wszyscy parkują auta na parkingu, a nad tym parkingiem, nad ludźmi i samochodami lata dron. Niech waży tylko kilkanaście kilogramów, ale nagle jego system się zacina. Można sobie wyobrazić, co by się stało, prawda? Zatem stąd tak ważna jest świadomość, że latanie dronem nad ludźmi wymaga specjalnych specjalnych pozwoleń i że nie każdy może to robić.

W jakich warunkach można latać?
I.O.: Każdy może kupić drona i realizować swoją pasję. Latając rekreacyjnie czy sportowo pamiętajmy o kilku podstawowych zasadach: nie latajmy w pobliżu lotnisk, nad ludźmi, w miastach - jeżeli model waży powyżej 600 g., nad drogami. Latajmy w zasięgu wzroku i przede wszystkim na otwartej przestrzeni. A jeśli chce się działać komercyjnie, trzeba zwrócić się do odpowiedniego ośrodka, których wykaz znajduje się na stronie Urzędu Lotnictwa Cywilnego, przejść profesjonalne szkolenie, zdać państwowy egzamin teoretyczny i praktyczny, i wtedy nasze horyzonty się poszerzą. Jeśli chodzi o Warszawę, to jest to dodatkowo specyficzne miejsce, z tego względu, że mamy tu siedzibę rządu, parlamentu, ważnych służb i instytucji. Operator drona musi uzyskać dodatkowo specjalną zgodę wydaną przez Biuro Ochrony Rządu a dotyczącą lotu w strefie ROL 48 (okolice warszawskiej starówki). Reasumując, do latania profesjonalnego potrzebujemy: świadectwo kwalifikacji, badania lotniczo- lekarskie i ubezpieczenie. Wszystko to regulują odpowiednie przepisy, czyli 3 rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z nowelizacją, które doprecyzowują zasady korzystania z polskiej przestrzeni powietrznej określone w ustawie Prawo lotnicze.

CZYTAJ TAKŻE: Drony na celowniku urzędników. By korzystać z bezzałogowców, potrzebne będzie "prawo jazdy" na drona

Na filmach science fiction dron wielkości trzmiela, czy pszczoły podsłuchuje ważne rozmowy polityków czy biznesmenów.
S.M.:
Dziś to już nie science fiction, a rzeczywistość; to się już dzieje. Dzisiejsza technologia wyprzedza filmy science fiction.

I.O.: Zaplanowaliśmy konferencję prasową, która przybliży naszą akcję DRONY-lataj bezpiecznie. na którą zaprosiliśmy przedstawicieli instytucji państwowych, przemysłu, użytkowników. Drony wykorzystywane są w najróżniejszy sposób, począwszy od filmowania wesel, fotografowania okolicy przez nadzór nad obiektami przemysłowymi czy do szpiegostwa gospodarczego.

Jak się można zabezpieczyć przed ingerencją dronów?
I.O.:
Istnieją zintegrowane systemy bardzo zaawansowane technologicznie, które nie pozwalają na wlot drona w określoną przestrzeń.

J.M.: Jest specjalna, bezpłatna aplikacja na telefony, tak zwana DroneRadar, stworzona przez polski podmiot, która podpowiada operatorom dronów, czy w danym miejscu mogą latać bezpiecznie.
Myślę sobie, że tak wielka popularność dronów wynika też z tego, że odwieczne marzenie człowieka o lataniu dzięki temu może się spełnić.
I.O.:
Zwłaszcza, że są już takie drony, które potrafią latać z człowiekiem, którymi można się przemieszczać, ale czy nadal pozostaną bezzałogowcami czyli zdalnie sterowanymi? Technika rozwija się niezwykle szybko. Oczywiście motorem jest Izrael i Stany Zjednoczone, ale Europa i Azja też nie pozostają z tyłu. Kiedyś telefony komórkowe posiadali nieliczni i były one drogie. Dziś mamy je wszyscy, niektórzy po kilka aparatów. Telefon zastąpił nam wiele innych urządzeń i nie wyobrażamy sobie bez nich życia. W telefonie mamy telewizję, gazety, swoje konto bankowe, kalendarz, dyktafon, kamerę i wiele innych przydatnych funkcji. Podobnie może być z dronami, ich technika też się wciąż rozwija a drony stają się coraz tańsze i coraz bardziej dostępne. Na polskim rynku jest coraz więcej producentów RPAS (remotely piloted aircraft system) czyli zdalnie pilotowanych statków powietrznych, ponieważ ich produkcja jest coraz łatwiejsza i mają one coraz więcej zastosowań. Tyle, że drony to nie komórki. Jeżeli nie będzie odpowiednich, zaostrzonych regulacji prawnych i edukacji społeczeństwa, to wszystko może się wymknąć spod kontroli. A to grozi kompletnym chaosem.

Jak więc się przygotować do tego, co może nadejść?
I.O.:
Dlatego tak ważne jest, by o tym mówić.

J.M.: Uświadamiać i edukować. To jest istotny kierunek i cel naszej akcji.

I.O.: Drony dają złudzenie, że jesteśmy pilotami, że latamy. Wkładamy np. specjalne okulary 3D i przenosimy się do wirtualnej rzeczywistości, w której możemy robić różne rzeczy, jakie w realnym świecie byłyby niemożliwe. To cudowne uczucie - latać dronem wykorzystując okulary dzięki którym ludzie mogą spełniać swoje marzenia, czuć, że naprawdę się unoszą i zaczynają latać. To są wspaniałe doznania, o których nie raz śnimy.

No właśnie. Jesteście Panowie pilotami…
S.M.:
Ja nie. Ale też latam, jako pasażer (śmiech).

Jak się rodziła u Panów pasja do latania?
J.M.:
Wbrew pozorom, niełatwo na to pytanie odpowiedzieć. Spróbuję więc odpowiedzieć najprościej, jak się da i prawdziwie. Jak byłem mały, obserwowałem ptaki. Widziałem odlatujące bociany i to, jak krążą niemal w nieskończoność, nie poruszając skrzydłami. Jak one to robią? Fajnie byłoby wiedzieć, jak to jest. W szkole trafiłem na właściwych ludzi, którzy prowadzili kółko techniczne, modelarnię. Zrobiłem swój pierwszy model, bardzo ładnie poleciał. Nie był to dron, bo nie był sterowany radiem.

S.M.: To był model szybowca Jaskółka.

J.M.: Tak właśnie się nazywał. Za ten model dostałem nagrodę, a nagrodą był przelot samolotem. Kiedy znalazłem się w górze, poczułem, że spełnia się moje marzenie. Pomyślałem wtedy, że to jest to coś, co chcę robić. Kiedy poleciałem szybowcem, to potem chciałem latać lepszym. Kiedy nauczyłem się latać samolotem, to chciałem latać większym. No i okazało się, że latam największym. Czyli konsekwentnie realizowałem coś o czym marzyłem, ale cały czas chciałem lepiej i lepiej. Aż trafiłem do PLL LOT i leciałem najlepszym samolotem na świecie - Boeingiem 787 Dreamlinerem. Polskie Linie Lotnicze LOT były jedną z pierwszych linii na świecie, na równi z Japonią, które zaczęły te samoloty eksploatować. Miałem więc szansę przylecieć pierwszym z egzemplarzy tego samolotu. Wspólnie z czterema innymi kolegami byliśmy pierwszymi instruktorami w Europie. Byłem dumny, że mogę taką „zabawką”, która pachnie jeszcze fabryką, polecieć. To rzecz, którą będę pamiętał chyba do końca swojego życia. A na dodatek niedługo minie dwa lata od dnia, kiedy miałem zaszczyt polecieć z ojcem świętym, papieżem Franciszkiem z Krakowa do Rzymu. Można więc powiedzieć, że wiozłem do domu papieża. To również była dla mnie wielka nobilitacja i wyróżnienie ze strony firmy że powierzono mi tak wspaniałe i ważne dla świata postaci. Byłem wzruszony - to chyba właściwe słowo.

CZYTAJ TAKŻE: Prezenty na komunię. Na topie są drony

I.O.: W dzieciństwie marzymy o wielu rzeczach. Jedni chcą być pilotem, inni strażakiem czy policjantem. Kiedy pasja jest silna, to te marzenia się spełniają. Ja zawsze chciałem być pilotem i mój życiorys, podobnie jak większości pilotów jest bardzo podobny - zaczynamy od modelarni, kolejny etap to loty na szybowcach, później samolotach. Kończymy szkołę lotniczą i trafiamy albo do lotnictwa wojskowego, albo do cywilnego. Ja jestem jednym z tych, który trafił do lotnictwa cywilnego. Zostałem pilotem PLL LOT S.A. i latam dla tej linii od dwudziestu kilku lat. Arnold Schwarzenegger zapytany w jednym z filmów, dlaczego jest policjantem, odpowiedział, że jego dziadek był policjantem, jego ojciec, więc on też musi nim być. U mnie tak nie było. Ale już moje dzieci przejęły tę pasję, podobnie zresztą, jak Jerzego Makuli - jego dzieci również latają. To się wydaje naturalne. Jest to pasja, którą zaszczepiamy naszym pociechom od najmłodszych lat. Kochamy latanie. Jerzy jest ikoną lotnictwa. Osobą znaną na całym świecie. To wieloletni działacz organizacji międzynarodowych, były prezes Aeroklubu Polskiego, wspaniały instruktor i wychowawca młodych adeptów latania. Ja tak bogatego życiorysu nie mam, ale miałem przyjemność latać z VIP-ami naszego kraju, ponieważ, jak pani zapewne wie, PLL LOT wykonują taką usługę dla polskiego rządu, więc latałem z premierem, prezydentem, marszałkiem Sejmu, Senatu, z posłami w różne miejsca świata.

Co najbardziej lubicie Panowie w tym lataniu?
I.O.:
Wszystko.

S.M.: Pamięta Pani, co powiedział święty Jan Paweł II, gdy zapytano go, dlaczego lubi latać? Odpowiedział: „Bo jestem bliżej Szefa”. W zeszłym roku PLL LOT jako Firma popierająca różne ciekawe projekty lotnicze objęła patronatem Mistrzostwa świata w akrobacji szybowcowej w Toruniu…

I.O.: …Współorganizowane przez Fundację LOT CLASSIC i objęte Patronatem Honorowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, za co międzynarodowa organizacja FAI uhonorowała nas nagrodą za najlepiej zorganizowaną imprezę sportową w 2017 roku. Podczas pokazów zorganizowanych na zakończenie tej imprezy Jerzy Makula z Prezesem Stefanem Malczewskim polecieli dwumiejscowym szybowcem FOX, i Jerzy wykonał wiązankę obowiązkową, jaką robili zawodnicy kategorii Unlimited na tych mistrzostwach.

Jak było?
S.M.:
Przede mną leciała dziewczyna z promocji. Kiedy wysiadła, powiedziała: „Nigdy więcej”. Ale ja wsiadłem, namówiony przez Jurka. Największe obawy miałem wtedy, gdy szybowiec był holowany przez samolot. Ale kiedy szybowiec wypiął się z liny, to tego uczucia nie da się opisać, tak jest fantastyczne. Człowiek ma wrażenie, że autentycznie jest w powietrzu, widzi całą przestrzeń. Wykonaliśmy z Jurkiem wszystkie te figury z których ja znałem zaledwie: beczkę, korkociąg i pętlę. Latałem w swoim życiu różnymi samolotami, ale ten lot szybowcem, to była zupełnie inna bajka. Nie ma śmigła, nie ma hałasu, jest tylko ten nieprawdopodobny pęd powietrza. Fantastyczne doznanie.

J.M.: Ludziom nie jest pisane latanie w naturalny sposób. Jesteśmy stworzeni do poruszania się po ziemi. Ale Pan Bóg dał nam rozum, dzięki czemu możemy latać wyżej niż ptaki, które to marzenie o lataniu w nas wzbudziły. Latanie daje swobodę i wolności oraz możliwość poczucia trzeciego wymiaru, z którego nie możemy skorzystać na ziemi. Przestrzeń taką możliwość daje, dzięki temu nasze fantazje w górze przestają być ograniczone.

I.O.: Myślę, że to jest też odpowiedź na to, dlaczego coraz więcej ludzi kupuje drony i chce nimi latać. Moda na drony trwa i rośnie w sposób niebywały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl