Dr Wojciech Glac: Mózg preferuje mówienie prawdy z powodów ekonomicznych. Kłamanie kosztuje nas więcej energii

Anita Czupryn
Tomasz Bolt/Polska Press
Kiedy kłamiemy, w mózgu generowany jest konflikt, który staje się przyczyną stresu. Stres jest naturalną wskazówką dla mózgu, że zachowanie było błędne. Dlatego kłamanie zawsze przychodzi większości z nas z trudem i dużo kosztuje - mówi neurobiolog Wojciech Glac.

Jak zachowuje się mózg człowieka, który kłamie?
Najogólniej rzecz biorąc, można powiedzieć, że mózg człowieka, który kłamie, jest bardziej aktywny niż mózg człowieka, który mówi prawdę. Kłamstwo niejako wymaga większego wysiłku intelektualnego, a zatem oznacza to konieczność aktywacji większej liczby obszarów mózgu.

Słowem, kłamstwo ma też swoje dobre strony! Aktywizuje mózg, poprawia pamięć, bo kłamczuch musi mieć dobrą pamięć, żeby pamiętać, co nakłamał; a przez to wspomaga też koncentrację. Czy za mówienie prawdy odpowiadają inne obszary w mózgu niż za kłamanie?
Kreatywność chyba lepiej spożytkować w inny sposób, np. pisanie bajek lub opowiadań. A wracając do mózgu, to mówienie prawdy i nieprawdy aktywizuje inne obszary mózgu. Kiedy mówimy prawdę, aktywacji ulegają punktowe obszary mózgu, w których przechowywane są te wydobywane ślady pamięciowe. Wówczas obserwuje się zwiększoną aktywność głównie w tylnej części kory mózgowej. Natomiast w przypadku, kiedy kłamiemy, silnej aktywacji ulegają obszary kory czołowej, głównie tzw. kory przedczołowej, która związana jest z kreacją, planowaniem i kontrolą.

Co się dzieje, jeżeli kłamstwo powtarzane jest wielokrotnie? Dla mózgu staje się ono prawdą, już nie musi się on szczególnie aktywować?
W pewnym sensie tak się dzieje. Wielokrotnie powtarzane kłamstwo zapada w pamięć, zostaje więc zapisane w pamięci podobnie jak dzieje się to ze wspomnieniem. Przy czym nasza pamięć jest ściśle powiązana z emocjami. Przypominając sobie jakieś wydarzenie, jesteśmy również świadomi tych uczuć, które nam wówczas towarzyszyły. Dlatego zapamiętując wymyśloną historię, zapamiętamy ją wraz z tymi emocjami, które odczuwaliśmy podczas jej tworzenia. I jeżeli osoba kłamiąca przeżywała wówczas strach, odczuwała wstyd, wyrzuty sumienia, przywoływaniu z pamięci zmyślonej historii będzie towarzyszyło pojawienie się tych właśnie emocji. Oznacza to, że o ile można utrwalić sobie zmyśloną historię i czuć się pewnie w jej powtarzaniu, trudno jest w nią samemu uwierzyć, właśnie przez emocje, które przypominają nam o kontekście, w którym ta historia powstała. Dlatego w praktyce raczej nie jesteśmy w stanie pozbyć się świadomości, że to, co powtarzamy, to w istocie kłamstwo.

PRZECZYTAJ TEŻ: Dr Wojciech Glac: Mózg kocha pracować na autopilocie

Patrząc na polityków, którzy zostali przyłapani na kłamstwie, widzimy, że funkcjonują, jakby nigdy nic. Nie spalili się ze wstydu, nie mają poczucia winy ani wyrzutów sumienia. Tak wyćwiczyli swój mózg w kłamstwie, że już nie są w stanie czuć się źle? Każde kłamstwo będą potrafili usprawiedliwić?
Można na to spojrzeć z dwóch stron. Z jednej strony, są ludzie, którzy w pewnym sensie są predysponowani do tego, żeby kłamać, którzy mają niższy poziom empatii, w mniejszym stopniu odczuwają wyrzuty sumienia, a robienie czegoś złego przychodzi im z większą łatwością. Po nich będzie mniej widać, że kłamią, a nawet, jak pani zauważyła - złapani na kłamstwie - nie będą się tym stresować, więc będziemy mieli wrażenie, że spływa to po nich jak po kaczce. Z drugiej strony - jak pokazują statystyki - każdy z nas posługuje się czasem kłamstwem, tak zwanym białym kłamstwem. Mówimy nieprawdę, ale jej celem jest chęć powstrzymania się przed zrobieniem komuś przykrości. Wtedy łatwiej radzimy sobie z tym kłamstwem, ponieważ mamy dobre usprawiedliwienie - kierujemy się empatią. To pozwala nam nie odczuwać silnych wyrzutów sumienia. Wykorzystując ten mechanizm, niektórzy są w stanie usprawiedliwiać przed sobą samym każde kłamstwo, doszukując się wyższych celów w każdej nieprawdzie, którą się posługują.

ZOBACZ TEŻ:

Przed Tobą sesja, seria ważnych testów i zaliczeń? Nie wpadaj w panikę! Sprawdź, w jaki sposób sprawić, by Twój umysł pracował na najwyższych obrotach – wtedy, kiedy najbardziej Ci na tym zależy!

Po rozum do głowy, czyli co robić, by nasz mózg działał sprawniej?

To straszne. Człowiek wtedy przestaje odczuwać jak człowiek. Sam się odczłowiecza.
Do tego trzeba mieć jednak predyspozycje. Aby móc w ten sposób funkcjonować na co dzień, obwody mózgowe związane z empatią nie mogą działać w pełni poprawnie. Empatia w pewnym sensie nie pozwala nam się czuć na dłuższą metę dobrze w kłamstwie. Osoby empatyczne odczuwają wyrzuty sumienia, silny stres, który jest dla nich karzący. W przypadku kiedy nieprawidłowo działa np. kora wyspy, poziom empatii jest mniejszy, a to powoduje mniejsze wyrzuty sumienia. Nieprawidłowo działająca kora zakrętu obręczy będzie z kolei w mniejszym stopniu aktywowała struktury związane ze stresem w sytuacjach wewnętrznego konfliktu. I tak się dzieje u kilku procent społeczeństwa. Z drugiej strony każdy z nas posiadając instynkt samozachowawczy w niektórych sytuacjach będzie w sposób naturalny wybierać rozwiązania, które będą chronić go przed stratą. W niektórych sytuacjach górę bierze myślenie o sobie, a to czasem prowadzi do kłamstwa, które jest reakcją unikania nieprzyjemności czy czasem dużej straty.

Opieranie się na poradnikach typu „Jak rozpoznać kłamcę” może stać się źródłem wielu różnych kłopotów

Czy to oznacza, że człowiek jest stworzony do prawdy, a nie do kłamstwa?
Można tak powiedzieć. Kłamstwo jest czymś, co sprawia, że czujemy się z tym źle. Nasz mózg posiada własny detektor kłamstwa i o ile rozwój kory i będące tego konsekwencją ogromne zdolności analityczne i kreatywność, pozwalają nam na tworzenie nieprawdziwych historii, to jednak pozostajemy świadomi tego, że jest to historia wykreowana. A ponieważ jesteśmy istotami społecznymi, z niezwykle silną empatią, w takich sytuacjach, w których kłamiemy, w sposób naturalny generowany jest w mózgu konflikt, który staje się przyczyną stresu. Stres pojawiający się jako wynik danego zachowania jest naturalną wskazówką dla mózgu, że zachowanie było błędne i ten stres w założeniu ma sprawić, że dane zachowanie nie będzie powtarzane. Dlatego kłamanie zawsze przychodzi większości z nas z trudem i dużo kosztuje. Mózg również preferuje mówienie prawdy z powodów ekonomicznych. Kłamanie, przez aktywację większej liczby obszarów, kosztuje więcej energii, a w naszych decyzjach i zachowaniach nasz mózg mimowolnie kieruje się zasadą, która nakazuje minimalizować koszty, czyli straty energii. Oczywiście są sytuacje, w których analiza, która dokonywana jest w korze przedczołowej, doprowadza nas do wniosków, że powiedzenie prawdy przyniesie więcej strat niż korzyści, a kłamstwo pozwoli zminimalizować koszty, pomimo tego iż samo w sobie kosztuje więcej. Dlatego czasem kłamiemy.

Są urządzenia, nazywane popularnie wykrywaczem kłamstw, które mogą stwierdzić, czy ktoś kłamie. Czy można je oszukać?
I tak, i nie. Szacuje się, że skuteczność klasycznego wariografu w wykrywaniu kłamstwa wynosi około 80 procent. Ta metoda opiera się na badaniu poziomu stresu. Mierzy się ciśnienie krwi, tętno badanego, przewodnictwo skórne, czyli objawy pobudzenia układu współczulnego, który jest aktywowany automatycznie, niezależnie od naszej woli, w sytuacjach stresowych. A kłamstwo jest sytuacją, w której naturalnie dochodzi do uruchomienia reakcji stresowej. Czynią to struktury, których rola polega na detekcji konfliktu i zagrożenia, takie jak wspomniany wcześniej zakręt obręczy. Reakcja stresowa obejmuje pobudzenie części współczulnej autonomicznego układu nerwowego, które można zdiagnozować, mierząc proste parametry fizjologiczne. Takie urządzenie można próbować oszukać, ponieważ każdy z nas do pewnego stopnia potrafi zapanować nad stresem. Nie jest to jednak łatwe, ponieważ to reakcja mimowolna, automatyczna. Możemy próbować tłumić stres, ale najpierw musi on wystąpić. Ta krótka chwila, zanim dojdzie do hamowania stresu, wystarczy, by zapis wariografu wykazał pojawienie się stresu, bowiem układ współczulny aktywuje się niezwykle szybko, o czym każdy z nas niejednokrotnie się przekonał. Jednakże wspomniane wcześniej osoby, u których stres związany z kłamstwem jest niższy, są tymi, którym może przyjść to z większą łatwością, bowiem siła reakcji będzie mniejsza, co może nie zostać wykryte przez technika lub zostać zinterpretowane jako reakcję będącą w normie. Z drugiej strony dysponujemy już nowocześniejszymi urządzeniami, które służą do nieinwazyjnego badania mózgu i takie urządzenie oszukać jest już naprawdę trudno. Nasze myśli są odzwierciedleniem tego, co dzieje się w naszym mózgu, więc jeśli ktoś kłamie, można to zobaczyć w jego mózgu. O ile można próbować zapanować nad widocznymi na zewnątrz fizjologicznymi objawami kłamstwa i stresu, o tyle trudno jest powstrzymać się przed tym, by ukryć aktywność mózgu generującego nieprawdę. Aktywność mózgu będzie zdradzała to, co dzieje się w myślach takiej osoby.

ZOBACZ TEŻ:

Sprawdź na kolejnych slajdach, w jaki sposób nasze ciało reaguje na opiewane przez artystów uczucie, dzięki któremu wielu z nas odnajduje sens życia.Co się dzieje z organizmem zakochanych?

Jaki wpływ na organizm ma miłość? Najciekawsze fakty (nie ty...

W jaki sposób zostanie to pokazane?
Poprzez odmienną aktywność różnych struktur mózgowia.

To już nie jest wariograf.
Nie. Takim narzędziem jest na przykład funkcjonalny rezonans magnetyczny, który z grubsza pozwala na pomiar zużycia tlenu przez komórki nerwowe - im bardziej aktywnie pracuje komórka, tym więcej tlenu zużywa. I na tej podstawie szacuje się aktywność poszczególnych obszarów mózgu. W uproszczeniu, w przypadku kłamstwa dojdzie do silnego pobudzenia kory przedczołowej, natomiast w przypadku odtwarzania informacji z pamięci, aktywność skupiona będzie raczej w korze ciemieniowej. Do tego dochodzi również aktywność obszarów związanych z detekcją wewnętrznego konfliktu czy stresem, która będzie dodatkową wskazówką dla badacza. To nie jest reguła, ale w przypadku porównywania aktywności mózgu osoby w sytuacji, kiedy mówi prawdę oraz nieprawdę, ta różnica będzie widoczna jak na dłoni. Niektórzy badacze uważają, że skuteczność takiego badania przekracza znacznie 90%.

Istnieją również takie metody, jak komputerowa analiza pracy oczu. Jako że kłamstwo wymaga większej pracy mózgu, to kiedy mózg pracuje intensywnie, źrenice się rozszerzają. Są też analizatory głosu, które po analizie tembru i intonacji stwierdzają, że kłamiemy. Jak to możliwe?
To są parametry niezwykle trudne do analizy. Potrzeba tutaj ogromnego doświadczenia, a przede wszystkim znajomości człowieka poddawanego analizie. Takie urządzenie musiałoby zgromadzić naprawdę pokaźną bazę danych, które umożliwiłyby złapanie kogoś na kłamstwie. Tak naprawdę nie ma w tym przypadku jednoznacznych kryteriów, którymi możemy rozpoznać kłamstwo. Na przykład, ocenia się, że czas potrzebny na reakcję osoby, która kłamie, jest nieco dłuższy niż czas reakcji osoby, która odpowiadając na pytanie, mówi prawdę. Ale nie ma jednoznacznego kryterium, na podstawie którego możemy stwierdzić, że taka a taka latencja, czyli czas reakcji, oznacza kłamstwo. Wszystko zależy od konkretnego zdarzenia oraz indywidualnych cech danej osoby. Czasem odpowiedź nie jest prosta, czasem przywoływanie śladu pamięciowego zajmuje więcej czasu, są osoby, które przetwarzają informację w różnym czasie itd. Takie badania pokazują również, że nieprawdziwa wypowiedź zajmuje więcej czasu, osoba kłamiąca dłużej odpowiada na pytanie, wolno cedzi słowa. To może być istotna wskazówka, ponieważ dłuższa wypowiedź jest konsekwencją aktu kreacji, w którym dana historia powstaje, gdzie wolne wypowiadanie słów pozwala na tworzenie i analizowanie na bieżąco dalszego ciągu zmyślonej historii. Komputer może to wykryć, ale aby mógł to zrobić potrzebuje mieć materiał porównawczy czy bazę prawdziwych wypowiedzi analizowanej jednostki. Każdy z nas ma również w sobie taki komputer, ale aby móc wykryć kłamstwo musimy doskonale znać naszego rozmówcę. A i tak nie możemy mieć 100% pewności, bo wszystko zależy od sytuacji i choćby stanu emocjonalnego człowieka w danej chwili.

Ale technika bardzo pomaga - zrobiono eksperyment, w którym osoby, które obejrzały straszny film, miały wydać o nim pochlebne opinie i nikt ze słuchaczy się nie zorientował. Kiedy jednak nagrano twarze osób mówiących te kłamstwa o filmie i puszczono nagranie w zwolnionym tempie, okazało się, że na twarzach widać mikroekspresje, czyli drobne zmiany w pracy mięśni twarzy, które ukazywały wyraz obrzydzenia. A zatem nawet twarz pokazuje to, jak brzydzi ją kłamstwo.
Analiza mikroekspresji opiera się w gruncie rzeczy na tej samej zasadzie co analiza wariograficzna. Tak jak niemal niemożliwe jest powstrzymanie reakcji stresowej przed jej wystąpieniem, gdzie aby ją stłumić musi ona najpierw wystąpić, tak samo jest z innymi emocjami, które zanim będą stłumione zdążą już spowodować pobudzenie odpowiednich mięśni, rysując nam na twarzach odpowiednią mimikę. Problem jednak polega na tym, że to, co możliwe jest w warunkach laboratoryjnych, nie zawsze możliwe jest do odtworzenia w życiu.

PRZECZYTAJ TEŻ:

Kiedy jednak w wielu krajach robiono badania, kogo uznajemy za kłamcę, opisy się powtarzały: to osoba, która odwraca wzrok, kręci się na krześle, nerwowo gestykuluje, która ma krzywy, asymetryczny uśmieszek. Ale czy tak rzeczywiście jest, że np. osoba, która nie patrzy nam w oczy ma coś do ukrycia albo kłamie? Wielokrotnie przeprowadzałam rozmowy z ważnymi politykami, którzy co prawda unikali mojego wzroku, ale wypowiadali się merytorycznie.
Odwracanie wzroku może być wskazówką, ponieważ obraz drugiej osoby powstający w naszym mózgu w sposób naturalny będzie uaktywniał obwody związane z empatią, tym silniej, im większa będzie więź między rozmówcami. Obszary mózgu związane z moralnością będą wówczas generowały wyrzuty sumienia, więc mimowolnie osoba kłamiąca będzie chciała je zminimalizować, a to będzie możliwe, gdy obraz rzeczywistości tworzony w jej świadomości nie będzie obejmował tejże bliskiej osoby. Kiedy kogoś dobrze znamy i wiemy, że ta osoba normalnie nie unika naszego wzroku, a nagle zacznie to robić, to powinno to być dla nas wskazówką, że osoba ta może kłamać. Z drugiej jednak strony są i takie badania, które pokazują, że kłamca silniej się koncentruje na swoim rozmówcy, prawdopodobnie po to, aby móc na bieżąco kontrolować reakcje osoby okłamywanej i upewnić się, czy jego kłamstwo zostało „kupione”. Zatem znów ciężko stwierdzić coś jednoznacznie. Opieranie się na poradnikach typu „Jak rozpoznać kłamcę” może stać się źródłem kłopotów, bo choć niektóre zachowania mogą nam się wydać podejrzane, to wcale nie musi stać za nimi coś złego.

Ludzie często nie mówią prawdy nie dlatego, że świadomie i celowo chcą skłamać, ale dlatego, że się mylą. Mówią o tym np. policjanci, kiedy przesłuchują świadków zdarzeń. Czy to emocje przeszkadzają nam widzieć rzeczywistość taką, jaka ona jest? Co widzą nasze oczy, a co odbiera mózg w sytuacjach dramatycznych, jak wypadek czy zabójstwo, że zeznania świadków tak bardzo się od siebie różnią?
Nasza pamięć z reguły nie jest pełna. W dodatku, w miarę upływu czasu pojawia się w tym wspomnieniu coraz więcej luk. A nasz mózg wydobywając wspomnienia z pamięci, niezależnie od naszej woli, wypełnia te braki czymś, co wydaje się być najbardziej prawdopodobnym ich uzupełnieniem. Czyli nieświadomie, niecelowo, wkładamy we wspomnienia pewne szczegóły, które nie są prawdziwymi szczegółami, dotyczącymi tego zdarzenia, po to, aby cała ta historia, którą odtwarzamy, była spójna i pełna. To coś, co w miarę upływu czasu jest nieuniknione.

A często się zarzekają i mówią, że dadzą sobie rękę uciąć, tak są przekonani, że to, co pamiętają, jest prawdą.
To wyraz nieświadomości tego procesu - zafałszowanie wspomnień wynika po części z ich uzupełniania tym, co prawdopodobne, a z drugiej strony ich nakładaniem się na siebie. Dlatego osoba przywołująca takie zafałszowane wspomnienie jest absolutnie przekonana, że mówi prawdę, wyrażając to kategorycznymi stwierdzeniami. A to jest po prostu coś, co dzieje się poza naszą wolą i dotyczy nas wszystkich bez wyjątku, bo nikt nie ma pamięci absolutnej.

Są sytuacje, kiedy powiedzenie prawdy przyniesie więcej strat niż korzyści, a kłamstwo pozwoli zminimalizować koszty

Zgodzi się Pan z twierdzeniem, że kobiety kłamią inaczej niż mężczyźni?
Istnieją wyniki badań, które wskazują, że kobiety i mężczyźni różnią się stopniem aktywacji mózgu podczas mówienia nieprawdy. Mózg mężczyzny jest bardziej aktywny, kiedy kłamie w porównaniu z mózgiem kobiety. Oznacza to, że dla kobiety w pewnym sensie kłamstwo jest mniejszym wysiłkiem. Może to wynikać z odmienności procesów związanych z tworzeniem mowy, ale także z pewnych uwarunkowań ewolucyjnych, w których lepiej funkcjonujące społecznie kobiety, wykształciły w toku ewolucji lepsze mechanizmy, które pozwalają skuteczniej poruszać się w relacjach interpersonalnych. Kłamstwo przecież czasem pozwala uniknąć konfliktu lub stworzyć dobre relacje z drugim człowiekiem.

A to, że mężczyźni kłamią dwa razy więcej niż kobiety - to obiegowa opinia, czy też wynika z badań?
Wszystko zależy od sytuacji i od kalibru kłamstwa. Kiedy spojrzymy na poziom empatii, który jest wyższy generalnie u kobiet, możemy powiedzieć, że kobiety częściej kłamią w celu uniknięcia zrobienia przykrości swojemu rozmówcy. W tym kontekście mężczyźni mogą mieć mniej zahamowań, by powiedzieć komuś prawdę w oczy. Z innej strony możemy powiedzieć, że mężczyźni, mając mniejszą empatię, odczuwają mniejsze wyrzuty sumienia, okłamując swoich bliskich i to by stawiało mężczyzn w roli tych, którzy są większymi kłamcami.

ZOBACZ TEŻ:

Dobra pamięć i koncentracja to zasługa określonych nawyków. Zobacz, co robić, by chronić mózg i wydłużać jego młodość! Przesuwaj zdjęcia w prawo, ew. naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

Co na problemy z pamięcią i koncentracją? Te naturalne sposo...

Badania wykazały, że człowiekowi trudniej jest kłamać w czystym, jasnym pomieszczeniu, w którym unosi się zapach świeżości. Łatwiej zaś kłamać w pomieszczeniu ciemnym i brudnym, bo tam, gdzie nie ma światła, czujemy się bardziej anonimowi i kłamstwo łatwiej nam przychodzi. Hamulce puszczają, ludzie już się nie muszą kierować zasadami moralnymi.
Na pewno otoczenie wpływa na nasz nastrój. Jasno oświetlone pomieszczenie może być źródłem stresu samo w sobie. Dodatkowy stres związany z kłamaniem może powodować, że ogólnie sytuacja stanie się na tyle silnie stresująca, że zamiast aktywować i mobilizować, silny stres zacznie paraliżować. Wówczas trudniej będzie ukryć kłamstwo lub trudniej jest stworzyć wiarygodną wymyśloną historię. Kłamanie wymaga dobrej koncentracji, kontroli i kreatywności, a te w sytuacji silnego stresu mogą być zaburzone. Każdy z nas ma w pamięci obraz przesłuchania, podczas którego przed osobą przesłuchiwaną stoi skierowana w niego lampa, prawda?

Tak, ale mówi się też o ciemnych miejscach, ulicach, gdzie dzieje się zło, a tam, gdzie dzieje się zło, dzieje się też kłamstwo. Czy wyobraża Pan sobie urządzenie, które byłoby dostępne powszechnie, jakiś podręczny skaner mózgu, który w stu procentach mówiłby o tym, kto kłamie, a kto nie?
Od starożytności zajmowali się tym filozofowie - czy człowiek zawsze powinien mówić prawdę? I to jest pytanie, które nie zostało rozstrzygnięte. Co jest lepsze - czasem skłamać, czy zawsze być prawdomównym? Czasem żałujemy, że powiedzieliśmy komuś prawdę, tak jak i żałujemy, że skłamaliśmy. Takie urządzenie z pewnością jest możliwe do skonstruowania, bo miniaturyzacja tego wszystkiego, co wytwarzamy, postępuje i to, co dzisiaj jest urządzeniem wielkości pokoju, za chwilę będzie czymś, co będzie można nosić na głowie i badać aktywność mózgu w warunkach ulicznych. Strona techniczna na pewno nie stanowi tutaj istotnej przeszkody. Pytanie tylko, czy tego właśnie byśmy chcieli. Warto również pamiętać, że nie każda sytuacja pozwala na jednoznaczne wykrycie kłamstwa. Jeśli zapytamy kogoś o to, co robił wczoraj, to będzie to sytuacja, w której łatwo będzie wykryć kłamstwo, obserwując jego mózg. Natomiast jeżeli zapytamy kogoś o opinię na dany temat, to o wiele trudniej będzie wykazać, obserwując mózg, czy mówi on prawdę, czy kłamie.

Czy człowiek może oszukać swój mózg, żeby mu się lepiej żyło?
Zapamiętujemy to, na czym koncentrujemy uwagę. W każdej sytuacji możemy starać się zwrócić uwagę na plusy lub minusy. Skupienie się na pozytywach sprawia, że to one wypełniają naszą świadomość, a więc one zostaną zapamiętane. Koncentrując się na minusach, to minusy będą wypełniać naszą pamięć. Patrząc na 200-mililitrową szklankę, w której znajduje się 100 mililitrów wody, możemy zapamiętać ją jako do połowy pustą, a więc w kontekście negatywnego odczucia - negatywnej emocji, poczucia straty, lub jako do połowy pełną - w opakowaniu pozytywnych emocji. Ta szklanka wówczas będzie kojarzyła się nam ze stratą lub zyskiem. Będzie źródłem naszych miłych lub niemiłych wspomnień. Dobrych lub złych emocji. A te wpływają na nasze samopoczucie, nasz nastrój, nasze nastawienie do życia, naszą motywację, optymizm itd. Ludzie, którzy starają się w każdej sytuacji koncentrować na plusach, a nie minusach, są szczęśliwsi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dr Wojciech Glac: Mózg preferuje mówienie prawdy z powodów ekonomicznych. Kłamanie kosztuje nas więcej energii - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl