Dr Wojciech Glac: Mózg kocha pracować na autopilocie

Anita Czupryn
Dr Wojciech Glac jest neurobiologiem, pracuje na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Popularyzator nauki, organizator akcji takich jak Dzień Mózgu, w którym uczestniczy kilka tysięcy ludzi
Dr Wojciech Glac jest neurobiologiem, pracuje na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. Popularyzator nauki, organizator akcji takich jak Dzień Mózgu, w którym uczestniczy kilka tysięcy ludzi Tomasz Bołt
Nasz mózg bardzo lubi wszelkie rytuały, schematy działania, dlatego też tworzy je, kiedy tylko ma taką możliwość w sposób automatyczny. Wszystkie powtarzalne czynności łatwo wchodzą nam w nawyk. Dla mózgu to ulga - mówi dr Wojciech Glac, neurobiolog.

Dlaczego i w jaki sposób tracimy neurony w mózgu?
W sposób naturalny tracimy je z wiekiem. Największe wymieranie neuronów zachodzi w pierwszym okresie naszego życia, kiedy mózg organizując swoją strukturę pozbywa się nadmiaru niepotrzebnych neuronów. Nie zawsze więcej oznacza lepiej, a w przypadku mózgu, zbyt skomplikowane sieci neuronalne mogłyby powodować chaos, dlatego duża część naszych neuronów po prostu umiera. Dodatkowo, pomijając stany chorobowe, śmierć neuronów może też powodować stres.

Alkohol i używki również. Czy człowiek nadużywający alkoholu, albo biorący narkotyki traci neurony na zawsze?
Alkoholizm i przyjmowanie niektórych substancji psychoaktywnych rzeczywiście mogą powodować śmierć neuronów w niektórych strukturach mózgu i mogą to być zmiany trwałe i nieodwracalne. Część neuronów ginie bezpowrotnie, ale część może być „tylko” uszkodzona i ulegać samonaprawie. W przypadku substancji psychoaktywnych bardzo często dochodzi do zniszczenia samych zakończeń komórek nerwowych, czyli aksonów, a pozostała część komórki pozostaje nienaruszona. Komórki nerwowe są wówczas w stanie odtworzyć strukturę tych wypustek w taki sposób, aby cała komórka mogła znów po pewnym czasie zacząć prawidłowo funkcjonować, wytwarzać odpowiednie połączenia z innymi neuronami. Mózg do pewnego stopnia jest w stanie przywrócić do życia te komórki, które uległy uszkodzeniu.

ZOBACZ TEŻ | Jak działa mózg człowieka?

Źródło:
TVN

Dowodzą tego ostatnie badania naukowe - nasz mózg zdolny jest stworzyć nowe neurony, wyposażone w odpowiednie połączenia. Jak to się dzieje?
W naszym mózgu znajdują się neuroblasty, czyli komórki macierzyste neuronów, które nie tracą zdolności do podziałów i są w stanie wytwarzać nowe komórki nerwowe. Te nowe komórki służą przede wszystkim do rozbudowy sieci, tak abyśmy mogli zachować przez całe życie zdolność do uczenia się i porządkowania struktury pamięci. Wszystko po to by mózg zachowywał zdolność do adaptacji do zmieniającego się wokół nas świata, pozostawał plastyczny i gotowy do poradzenia sobie w każdych warunkach.

Długotrwały stres powoduje obniżenie poziom serotoniny; człowiek wtedy patrzy mniej optymistycznie na życie

Z poprzedniej rozmowy z Panem zapamiętałam, że stres, wszystkie nasze lęki, negatywnie odbijają się na naszym hipokampie, czyli tej części mózgu, która odpowiada za zapamiętywanie. Ale co to tak naprawdę znaczy - jak to się przekłada na nasze funkcjonowanie w rzeczywistości?
Umiarkowany stres działa pobudzająco na hipokamp, podobnie jak na resztę naszego mózgu. Stres wyzwala w naszym mózgu mechanizmy, które pozwalają nam poradzić sobie z każdym wyzwaniem. Dopiero długotrwały, silny, a najgorzej niemożliwy do uniknięcia stres powoduje obumieranie neuronów w obrębie hipokampa. A zatem te same hormony stresowe, które aktywują nasz hipokamp - jeśli działają zbyt długo, sprawiają, że komórki hipokampa ulegają uszkodzeniu. Obrazowo mówiąc, neurony te nie są zdolne do tego, żeby wytrzymać przez długi czas, będąc w tej nadaktywnej formie. Ale negatywne oddziaływanie silnego i długotrwałego stresu nie obejmuje tylko i wyłącznie śmierci neuronów. Stres może skutkować niewłaściwym funkcjonowaniem struktur odpowiedzialnych za emocje i kontrolę nad tymi emocjami, a także tych, które odpowiadają za tzw. funkcje poznawcze. To są efekty stresu, które każdy z nas bądź odczuwał w swoim życiu, bądź co najmniej jest na nie narażony z uwagi na wszechobecne w naszym życiu stresory, głównie natury psychicznej.

Co się wtedy dzieje w mózgu?
Silny i długotrwały stres może powodować obniżenie poziom serotoniny, a to powoduje, że człowiek patrzy mniej optymistycznie na życie, na przyszłość. Dotykają go silniejsze, o wiele bardziej skrajne emocje, które w normalnych warunkach trzymane są w ryzach, między innymi właśnie dzięki serotoninie. Na skutek obniżenia poziomu dopaminy, możemy popaść w apatię, nie będzie umiał dostrzegać pozytywów. Będzie odczuwać brak motywacji do działania, nie będzie cieszył się z rzeczy, które obiektywnie powinny sprawić nam radość. Przez zmniejszenie poziomu noradrenaliny w mózgu może brakować nam energii do działania. Generalnie nasz nastrój ulega pogorszeniu, a nasze spojrzenie na rzeczywistość ulega zmianie z chęci jej doświadczania na jej unikanie. Co więcej, efektem długotrwałego stresu mogą być również problemy z analizowaniem sytuacji, kojarzeniem faktów, szukaniem korzystnych rozwiązań, przewidywaniem skutków naszych zachowań, jak również z pamięcią. To wszystko znacznie pogarsza sposób funkcjonowania i jakość życia, sprawiając ograniczenie lub zupełny brak możliwości samorealizacji.
Co sprzyja regeneracji mózgu? Jakie warunki są najlepsze?
Ponieważ rozmawiamy w kontekście wakacji, dobrym czasem dla naszego mózgu jest urlop. Nie musimy wtedy wstawać do pracy, nie mamy zbyt wielu obowiązków. Warto więc skorzystać z okazji i po pierwsze porządnie się wyspać. Sen jest naturalnym procesem, podczas którego nasz mózg się regeneruje. Kiedy śpimy odzyskujemy równowagę funkcjonowania naszego mózgu.

Gdy śpimy, mózg też odpoczywa?
W czasie snu mamy do czynienia z dwiema fazami. Jedna to tak zwany sen wolnofalowy i wtedy rzeczywiście mózg odpoczywa, w tym sensie, że neurony spowalniają swoją aktywność, przewodzą impulsy z mniejszą częstotliwością, a ich praca ulega synchronizacji. Mózg wówczas działa na zwolnionych obrotach. Ale sen ma również drugą stronę. Cyklicznie i na przemian ze snem wolnofalowym pojawia się tak zwany sen paradoksalny, albo inaczej - sen z szybkimi ruchami gałek ocznych, co można zresztą zaobserwować. W tym czasie w mózgu przebiega proces bardzo silnej aktywacji, porównywalny ze stanem czuwania. Wówczas mózg pracuje pełną parą, a my mamy dynamiczne, kolorowe, bardzo bogate w zdarzenia marzenia senne. W tym czasie dochodzi najprawdopodobniej do porządkowania struktury neuronów, np. tych, które związane są z powstawaniem pamięci.

Wiele osób, z którymi rozmawiam, a które prowadzą bardzo intensywny tryb życia, opowiadają, że kiedy kładą się spać, nie mogą sobie poradzić z gonitwą myśli. Nie potrafią znaleźć ukojenia, nie mogą zasnąć, bo ta gonitwa myśli w tym przeszkadza. Czy można policzyć nasze myśli, to, ile ich dziennie produkuje nasz mózg?
Są takie wyliczenia, ale trudno powiedzieć, czy są wiarygodne. Sama metodologia tego typu badań obarczona jest dużą niepewnością, ponieważ nie posiadamy urządzeń, które potrafiłyby badając mózg oddzielić w nim jedną myśl od drugiej, a samobadanie skazane jest na niepowodzenie ze względu na duże ryzyko świadomego i nieświadomego fałszowania wyniku. Dużo bardziej miarodajne jest określenie intensywności pracy mózgu wyrażając ją poziomem zużycia glukozy czy też tlenu przez nasz mózg. Ale wracając do urlopu, to najlepszym sposobem na to, by odgonić stresogenne myśli, będzie zajęcie mózgu czymś innym. Ponieważ mózg jest wyczulony na to, co nowe, więc w nowym, nieznanym nam miejscu, nasz mózg w sposób naturalny zajęty jest badaniem nowości. Bycie w nowym miejscu, które jest oderwaniem od codziennej rzeczywistości, pozwala znaleźć ukojenie od tej gonitwy myśli, o jakiej pani mówi, ponieważ zajęci będziemy eksploracją nieznanego miejsca, tym samym dając mózgowi ulgę. W czasie urlopu powinniśmy więc zmienić miejsce pobytu. Jeśli ciężko nam wyjechać na urlop, to wtedy takim źródłem nowości dla mózgu może być czytanie książki albo oglądanie filmu. Czytając, czy oglądając, zajmujemy nasze myśli analizą tego, co się dzieje w danej historii, stajemy się jej częścią, a to pozwala oderwać się od codziennych spraw. Odcinając naszą uwagę od myśli, które nas dotąd angażowały i stresowały, jesteśmy w stanie znaleźć tak przez wszystkich pożądane emocjonalne ukojenie.

Jeśli już mowa o urlopie, to jakie miejsca sprzyjać będą regeneracji mózgu?
Powinno być to miejsce, które posiada jak najmniej cech wspólnych z tym, w którym bywamy na co dzień. Zwłaszcza, jeśli ktoś ma stresujące życie. Jeżeli na co dzień pracujemy w dużym mieście, to na wakacje warto pojechać w zupełnie inne środowisko - do małej miejscowości, albo wsi, gdzie będzie mniej ludzi, mniej ruchu ulicznego, za to więcej spokoju. Jeżeli nie oderwiemy się od codziennych bodźców, z jakimi się stykamy w ciągu roku, to dalej będziemy dostarczać sobie sygnały, które naszemu mózgowi będą kojarzyły się z codziennym życiem, obowiązkami, pracą, powszednim natłokiem spraw. I będą wzbudzały stres. Dobrze więc jest na urlopie zmienić środowisko po to, żeby odciąć mózg od bodźców, które jednoznacznie będą przypominały nam o stresującej codzienności. Warto pojechać na łono przyrody, gdzie naturalne dźwięki, których na co dzień nam brakuje, dadzą trochę ulgi naszemu mózgowi. Będą raczej wzbudzały ciekawość, zainteresowanie, a nie przypominały o codziennych sprawach.

Wielu ekspertów poleca w tym czasie urlopowym ćwiczenia fizyczne. Czy samo leżenie na plaży to za mało, aby mózg odpoczął i się odnowił?
Dla kogoś, kto jest przemęczony fizycznie, leżenie na plaży na pewno będzie czymś, co dla jego organizmu, w tym też dla mózgu będzie bardzo dobre. Nasze ciało, mięśnie, tak samo jak mózg, również potrzebują relaksu. Ale jeżeli na co dzień pracujemy wyłącznie „umysłowo”, siedząc przy biurku, to akurat miłym oderwaniem od tej codzienności dla mózgu będzie wysiłek fizyczny. Nasz mózg z przyjemnością odda się koordynacji naszych mięśni. Nic nie sprawia naszemu mózgowi takiej ulgi jak możliwość wykonywania powtarzalnych, mimowolnych, niewymagających ciągłej analizy, ruchów. Nasz mózg bardzo lubi wszelkie rytuały, schematy działania, dlatego też tworzy je, kiedy tylko ma taką możliwość w sposób automatyczny. Wszystkie powtarzalne czynności łatwo wchodzą nam w nawyk. Dla mózgu to ulga. Mózg kocha pracować na autopilocie. Ale oczywiście co za dużo nie zdrowo, więc ciągła praca na autopilocie może nas w konsekwencji „ogłupić”. Wracając do samego wysiłku, to to co dla ciała jest obciążeniem, dla mózgu jest czymś niezwykle odświeżającym. Podczas wysiłku fizycznego dochodzi do uwolnienia szeregu neuroprzekaźników, które świetnie działają na mózg, w sposób całościowy poprawiają jego pracę. Poza wszystkim wysiłek fizyczny, skupiając nasz mózg na dbaniu o to, by nie wpaść w dziurę, nie potknąć się o własne nogi itd., uwalnia nas od myślenia o rzeczach, które mogą być źródłem naszego stresu. Pamiętajmy, że wysiłek fizyczny to nie tylko uprawianie sportu.
Podczas ćwiczeń fizycznych nasz mózg dostaje też dawkę tlenu, a dotleniony mózg sprzyja produkcji endorfin, czyli hormonu szczęścia. Nie musi to chyba być wiec od razu morderczy trening, tylko wystarczy spacer w czystym środowisku?
W zależności od tego, jakie życie prowadzimy, jaką mamy kondycję, dla każdego z nas ten wysiłek fizyczny oznaczać może coś innego. Dla kogoś, kto prowadzi siedzący tryb życia, już spacer będzie dużym wyzwaniem. Istotą wysiłku jest aktywacja naszego ciała, a co za tym idzie, również mózgu. Endorfiny, o których pani wspomniała, będą w sam raz na stresy dnia codziennego, bowiem tłumią reakcję stresową, a także hamują strach, lęk czy agresję. Są więc niezwykle cenne dla kogoś, kto prowadzi stresujące życie.

Sprzymierzeńcem mózgu jest też seks.
Jak najbardziej. Przede wszystkim seks to źródło przyjemności, ale też jest źródłem jednego z ważniejszych neurotransmiterów redukujących negatywne emocje. Podczas stosunku seksualnego wydzielają się ogromne ilości oksytocyny, transmitera, który wybitnie tłumi lęk, stres, powoduje zwiększenie ufności, a także odpowiada za tworzenie więzi zarówno z najbliższymi, jak i w szerszym ujęciu - więzi społecznych. Zresztą nie trzeba znać fizjologii naszego mózgu, by wiedzieć, że bycie w gronie najbliższych, rodziny czy przyjaciół, koi nerwy. Za znanym nam wszystkim efektem, stoi właśnie m.in. oksytocyna.

Dobrze na urlopie zmienić środowisko, odciąć mózg od bodźców, które przypominają o codzienności

Często słyszę, że dla naszego mózgu zbawienny jest taki stan, w którym uaktywniają się fale alfa. Czym są fale alfa i jak działają na nasz mózg?
Fale alfa pojawiają się wtedy, kiedy nasz mózg jest w spoczynku. Najłatwiej je wywołać zamknięciem oczu i próbą nie myślenia o niczym konkretnym. Wtedy nasz mózg spowalnia, bo dociera do niego mniej informacji zmysłowej, a mniejsza ilość informacji wymaga mniejszego zaangażowania komórek w przetwarzanie tych informacji. Neurony wtedy spowalniają swoją pracę. W odróżnieniu od fal alfa, kiedy mamy otwarte oczy, jesteśmy zajęci analizowaniem rzeczywistości, czy też skupiamy się na zadaniu, które mamy do wykonania, wtedy nasz mózg pracuje pełną parą i na encefalogramie widoczne są fale beta. Fale beta oznaczają, że miliardy naszych neuronów zajęte są przetwarzaniem ogromnych ilości informacji.

Czytałam, że kiedy umysł jest w spoczynku, w relaksie, fale alfa zamieniają się w fale gamma, najmniej chyba rozpoznane, a które najlepiej sprzyjają pracy twórczej, kreatywności. Czym są te tajemnicze fale?
Fale gamma to ultra szybkie, niezsynchronizowane wyładowania neuronów i pojawiają się w stanach najwyższej aktywności mózgu. Najwolniejsze są za to fale delta, które tworzą się podczas snu wolnofalowego. Poza falami alfa, beta, gamma i delta znane są jeszcze fale theta, które wraz z falami delta mogą pojawiać się w stanach medytacji, a także podczas snu.

Naukowcy z Edynburga odkryli, że wystarczy zamknąć oczy na 10 minut w zaciemnionym pomieszczeniu i to powoduje regenerację komórek mózgowych. Wystarczy więc uciąć sobie 10-minutową drzemkę?
Drzemka zawsze jest czymś dobrym dla kogoś, kto prowadzi aktywny tryb życia; wprowadza chwilowe uspokojenie. Doświadczenie, o którym pani mówi, polega na deprywacji sensorycznej. Do pewnego stopnia, robi to czasami każdy z nas zamykając na dłuższą chwilę oczy. Tę deprywację można pogłębić siadając w cichym miejscu. Im bardziej zmniejszymy ilość informacji, którą będzie musiał przetworzyć nasz mózg, tym bardziej pozwolimy mu na zwolnienie aktywności, na relaks. Wiele badań pokazało jednak, że całkowita, głęboka deprywacja, czyli pozbawienie się wszelkich bodźców zmysłowych jest czymś niedobrym dla mózgu. Nasz mózg może być delikatnie mówiąc zestresowany w sytuacji, kiedy nie docierają do niego informacje ze środowiska. Pamiętajmy, że sama deprywacja nie wystarczy, jeśli nie będziemy potrafili nie myśleć nad problemami, które posiadamy. Paradoksalnie, im będzie ciszej wokół nas, tym gorzej, bo cała nasza uwaga może być skupiona na problemie. Aby zrelaksować ciało i mózg, trzeba nauczyć się koncentrować uwagę np. na własnej fizjologii, śledząc np. akcję oddechową.
Z kolei specjaliści z NASA dowodzą, że 26-minutowa drzemka pilotów w kabinie statku kosmicznego, zwiększyła o 54 procent ich czujność, a wydajność o 34 procent. Czy można więc określić, ile powinna trwać idealna w ciągu dnia drzemka?
Każdy organizm jest inny i w różnym czasie się regeneruje, podobnie, jak każdy z nas potrzebuje inną długość snu w ciągu doby. Jednym wystarcza 6 godzin, inni potrzebują 8 godzin, a niektórzy jeszcze więcej. Jest to wiec sprawa indywidualna. Jeżeli pozwolimy sobie zasnąć w ciągu dnia, to nasz mózg sam decyduje, w którym momencie się obudzić. Kiedy dojdzie do regeneracji, to w sposób naturalny zostanie wygaszona potrzeba snu. Każdy więc może ustalić własny optymalny czas drzemki poprzez kilkukrotne próby z szacunkowym pomiarem czasu snu. Ponieważ tak wiele czynników wpływa na potrzebę snu, począwszy od indywidualnych predyspozycji, a skończywszy na poziomie zmęczenia czy pogodzie, to nie jest możliwe sporządzenie uniwersalnej recepty.

Jeśli chodzi o obowiązki, jakie mamy w ciągu dnia, to przez wiele lat byłam z siebie dumna, bo wydawało mi się, że potrafię robić wiele rzeczy jednocześnie: gotować obiad, karmić dziecko, rozmawiać przez telefon, pisać artykuł i tak dalej. Teraz dowiaduję się, że to wcale nie jest dobre dla naszego mózgu.
Wielość zadań do wykonania w jednym czasie może uruchamiać reakcję stresową, zwłaszcza jeśli te zadania wymagają zaangażowania tych samych struktur mózgu. Nie jest problemem rozmawiać przez telefon i wykonywać jakąś czynność fizyczną, bo w wykonywanie tych działań zaangażowane są w pewnym stopniu inne rejony mózgu. Ale jeśli mamy do napisania artykuł, do przeczytania książkę, jednocześnie sprawdzenie dziecku pracy domowej, a wszystkie te czynności, żeby je zrealizować, wymagają tych samych obszarów mózgu, to taka wielozadaniowość jest mitem. Nie można skupić uwagi na trzech rzeczach naraz, które angażują ten sam obszar mózgu. Nasza koncentracja uwagi jest trochę jak luneta. Kiedy przez nią patrzymy, nie jesteśmy w stanie zobaczyć całego nieba, a jedynie jego fragment. Czyli nie jesteśmy w stanie analizować wielu rzeczy w tym samym momencie, musielibyśmy ciągle przenosić naszą uwagę z jednej rzeczy na kolejną, a to odbije się u zdecydowanej większości z nas obniżeniem jakości i wydłużeniem łącznego czasu realizacji tychże zadań. Z drugiej strony, świadomość konieczności wykonania wielu rzeczy równolegle może być źródłem stresu. U jednych osób będzie on poprawiał wydajność, czyli przyspieszał realizację celów, ale u innych - bardziej wrażliwych na stres - może przynieść to skutek odwrotny - dojdzie do upośledzenia funkcji poznawczych, czyli pewnego rodzaju blokady, która w efekcie utrudni realizację choćby jednego z tych celów. Zamiast próbować wykonywać kilka rzeczy naraz, lepiej zrobić sobie plan, swoistą check-listę i odhaczać kolejne rzeczy, koncentrując się wyłącznie na jednej w danym momencie.

Kiedy słyszę, jak moi znajomi, którzy właśnie wybierają się na urlop, mówią, że nie mają najmniejszego zamiaru niczym się wtedy zajmować, to zastanawiam się, co robić, kiedy się niczym nie zajmujemy, żeby nasz mózg najefektywniej zregenerować?
Po pierwsze, z punktu widzenia mózgu, nie da się nie zajmować niczym, ponieważ nasz mózg zawsze znajdzie sobie coś, czym się zajmie - albo analizą środowiska, w którym jesteśmy, albo wspominaniem i snuciem planów na przyszłość. Po drugie nie jest dobrze nie zajmować się niczym, bo wówczas jest duże ryzyko, że w sposób naturalny nasze myśli będą wracały do codzienności, do tego, co zostawiliśmy, wyjeżdżając na urlop. Lepiej spożytkować urlop na aktywne spędzanie czasu: na zwiedzanie, lekturę, coś, co sprawi, że nasz mózg będzie pracował, ale angażując się w niecodzienny sprawy, co dla naszej psychiki będzie niezwykle pożyteczne i przyniesie uczucie ukojenia. Może warto również wytworzyć w czasie urlopu pewne dobre nawyki i rytuały, na które zawsze brakuje czasu. Może to być aktywność fizyczna, medytacja, czytanie książki albo wpatrywanie się w gwiazdy. Co kto lubi. Ważne jest to, że aby coś stało się nawykiem, wymaga wielu powtórzeń. Urlop daje nam tę możliwość. Kiedy już jednak dojdzie do jego wytworzenia, przestaniemy zastanawiać się czy warto, czy nie, czy mamy na to czas, czy nie. Rytuał to rytuał - w sposób automatyczny będziemy wykonywać wyuczoną, nawykową czynność, nie zastanawiając się nad niczym. A dobry rytuał potrafi przynieść wytchnienie, zredukować stres i poprawić nastrój. Tak, jak mówiliśmy wcześniej, nasz mózg kiedy tylko może, z chęcią oddaje się automatyzmom. Przynosi nam to spokój, poczucie pewności i bezpieczeństwa. Dobry nawyk to wiele plusów, również dla samego mózgu. Tak więc nieco pracy nad sobą w czasie urlopu może przynieść wiele korzyści na resztę roku i pozwolić ze spokojem czekać na kolejny urlop.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl