Dopalacze niosą śmierć [MOCARZ SKŁAD] Zmarł mężczyzna, który zażywał dopalacze [VIDEO]

Ich skład nie jest do końca znany, bo producenci często zmieniają recepturę, uciekając przed kontrolerami z sanepidu i policji. Osławiony "Mocarz", który odpowiada za zatrucie 200 osób, kupiony w Rzeszowie może różnić się składem od kupionego na Śląsku.

- Nie wiadomo, co jest w środku - może być nawet drobno mielone szkło ze świetlówek albo trutka na szczury - ostrzega Andrzej Wojciechowski, specjalista od uzależnień. "Mocarz" to przeznaczony do palenia susz roślinny, w którym policyjni analitycy wykryli syntetyczne kanabinoidy. Po jego wypaleniu występują efekty podobne do tych po marihuanie czy haszyszu, ale nawet 800 razy silniejsze.

Choć rząd, ustami Donalda Tuska, obwieścił dwa lata temu, że problem dopalaczy został rozwiązany, one nadal są dostępne na rynku. Zlikwidowano część sklepów, nałożono wysokie kary pieniężne na producentów i dilerów, jednak handel przeniósł się do Internetu. Dopalacze są szczególnie niebezpieczne, gdyż znaczna ich część, w tym "Mocarz", zawiera o wiele więcej groźnych substancji niż tzw. tradycyjne narkotyki. Przedawkowanie może prowadzić nawet do śmierci. W miniony weekend na oddziale toksykologii Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie jedna osoba zmarła prawdopodobnie po zażyciu dopalaczy.

Coś jednak w sprawie ruszyło.

- Od 1 lipca obowiązuje znowelizowana Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii - wyjaśnia prof. Czesław Kłak z WSPiA w Rzeszowie. - Ustawa rozszerzyła wykaz środków odurzających i substancji psychotropowych, co oznacza, że rozszerzono zakres odpowiedzialności karnej. W tych przypadkach zabronione pod groźbą kary jest nie tylko wprowadzanie do obrotu takich substancji, ale również ich posiadanie i udzielanie. W przypadku wprowadzania do obrotu grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Jak wynika z ustaleń policji, produkt o nazwie "Mocarz" zawiera substancje zakazane, zatem jego posiadanie, wprowadzanie do obrotu i udzielanie jest zabronione - jako przestępstwo. Nie trzeba tutaj wykazać dodatkowo zagrożenia dla życia lub zdrowia, bo o takim zagrożeniu przesądził ustawodawca - dodaje prof. Kłak.

W całym kraju w ciągu ostatnich kilku dni dopalaczem "Mocarz" zatruło się już ponad 200 osób. Na Podkarpaciu ponad 30 trafiło do szpitali z objawami zatrucia szkodliwymi substancjami. Nie wiadomo dokładnie, ile z nich zatruło się dopalaczami, bo badania toksykologiczne są bardzo skomplikowane i długotrwałe.

- Przyjęliśmy w ostatni weekend prawie trzydzieści osób, z tego cztery prawdopodobnie były pod wpływem dopalaczy - informuje dr Elżbieta Lichota z oddziału toksykologii Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. - Jeden mężczyzna zmarł, on także był najprawdopodobniej pod wpływem dopalaczy. Nie możemy tego stwierdzić na sto procent, bo nie przeprowadzaliśmy badań w tym kierunku. Te badania zleca się zakładowi medycyny sądowej, są one długotrwałe i kosztowne. Cztery osoby, które są nadal hospitalizowane, są w dobrym stanie. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Specyfik o tej nazwie to przeznaczony do palenia susz roślinny, w którym policyjni analitycy wykryli syntetyczne kanabinoidy. Po jego wypaleniu występują efekty podobne do tych po marihuanie czy haszyszu, ale nawet 800 razy silniejsze. Jego dokładny skład, jak na razie, jest nieznany. Może tam być wszystko. Dopalacze zawierają substancje psychoaktywne, które zagrażają życiu i zdrowiu. Ich produkcja, sprzedaż i reklamowanie jest w Polsce ustawowo zakazane. Sprzedawcy obchodzą jednak obowiązujące w Polsce przepisy i sprzedają dopalacze nielegalnie - jako produkty kolekcjonerskie czy kadzidła. Większość dopalaczy ma postać tabletek lub mieszanek do palenia.

Podkarpacka policja na bieżąco kontroluje sklepy, w których sprzedawane są dopalacze. Jak wynika z naszych ustaleń, w Rzeszowie jest jeden taki sklep, ale funkcjonariusze tego nie potwierdzają.

- Mogę powiedzieć, że takich sklepów jest na Podkarpaciu siedem - mówi Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji.

- Od początku lipca na Podkarpaciu dopalaczami zatruło się 13 osób, i to jest liczba potwierdzona badaniami. W ostatnim czasie zabezpieczyliśmy 348 opakowań tego typu środków, które są w tej chwili badane. Obecnie sprzedaż dopalaczy odbywa się głównie przez Internet. Monitorujemy ten sposób sprzedaży na bieżąco. Walka z dopalaczami nie jest łatwa, ale tutaj chodzi o zagrożenie życia i zdrowia, więc nasze działania są bardzo intensywne. Niezależnie od akcji policji i sanepidu, ważne jest przede wszystkim uświadomienie młodym ludziom, że dopalacze to trucizny i każde ich zażycie może wiązać się z poważnym ryzykiem. Reagujmy, jeśli w naszym towarzystwie ktoś zamierza zażyć te substancje, i stanowczo odmawiajmy, gdy nas do tego namawia - apeluje Międlar.

Dopalacze, podobnie jak narkotyki, wpływają negatywnie na organizm i uzależniają. Mimo to są bardzo łatwo dostępne, mogą je kupić nawet dzieci. Ofiary dopalaczy są leczone tylko objawowo, bowiem nie istnieją, jak w przypadku narkotyków, testy wykrywające ich obecność w organizmie. Rozpoznanie zatrucia dopalaczami jest bardzo trudne. Objawy są różne i zależą od rodzaju zażytej substancji. Mogą to być: gorączka, pobudzenie psychoruchowe, bezsenność i nadmierna wesołość albo smutek i poczucie pustki, nudności i wymioty, zawroty głowy, bełkotliwa mowa, agresja, nietrzymanie moczu i kału, podwyższone ciśnienie i przyśpieszone tętno. Najgroźniejszym skutkiem zażycia dopalaczy są zawał serca i udar mózgu. Reakcja ze strony rodziców powinna być natychmiastowa, szczególnie w sytuacji, gdy dziecko straci świadomość i nie ma z nim kontaktu.