Donald Tusk w Krakowie apeluje o wspólne obchody 11 listopada [ZDJĘCIA] [WIDEO]

Agaton Koziński
Donald Tusk w Krakowie wziął udział w debacie o przyszłości UE i spotkał się ze swymi zwolennikami
Donald Tusk w Krakowie wziął udział w debacie o przyszłości UE i spotkał się ze swymi zwolennikami fot. Joanna Urbaniec
Donald Tusk w Krakowie pokazał, że cały czas potrafi przykuć do siebie uwagę. To jego jeden z najważniejszych atutów w krajowej polityce.

Donald Tusk doskonali swój sposób funkcjonowania w polskim życiu publicznym w latach, gdy formalnie pracuje poza krajem. Powoli nabierają one wymiaru symbolicznego, choćby przez używanie słowa „spacer”. W ten sposób określano sytuację, gdy jego zwolennicy odprowadzali Tuska na przesłuchanie w prokuraturze w sprawie katastrofy smoleńskiej. Teraz z kolei przewodniczący Rady Europejskiej zaprosił na „spacer” mieszkańców Krakowa - a ci tłumnie odpowiedzieli, pokazując przy okazji, że Tuska cały czas nie da się w żaden sposób uznać za politycznego emeryta.

Ale jeśli nie za emeryta, to za kogo? Tu właśnie uwidacznia się druga cecha charakterystyczna jego mignięć w polskiej polityce: enigmatyczność. Były premier doskonali sposób mówienia, który z jednej strony uruchamia dyskusje, ale z drugiej pozostawia bardzo duże pole manewru interpretacyjnego.

Przykład? Cytat z jego krakowskiego wystąpienia. „Od rana do wieczora patrzę na to [co się dzieje] i czasami rzeczywiście serce się kraje” - rzucił mimochodem. Z jednej strony tekst jest oczywistą krytyką sposobu działania obecnych władz, których Tusk - jako były szef Platformy Obywatelskiej - popierać nie może choćby z powodu reguł polaryzacji politycznej. Ale co dokładnie w tych działaniach go oburza? Oczywiście, jego sympatycy natychmiast dołożą do jego ogólnego stwierdzenia całą listę argumentów, które sprawiają, że „serce się kraje” - ale sam Tusk w takiej sytuacji zawsze przyjmuje sfinksową minę. Starannie dba o to, żeby nikt mu nie przykleił łatki polityka, który - pełniąc ważną funkcję w Brukseli - atakuje rząd jednego z państw UE. Na pewno odrobił lekcję z grudnia 2016 r., kiedy występując we Wrocławiu, (delikatnie) wsparł polityków okupujących wtedy mównicę sejmową. Od tamtej pory starannie się pilnuje i rzuca tylko luźne uwagi, które każdy interpretuje, jak chce. Wie, że ci, na których mu zależy, i tak usłyszą w nich to, co usłyszeć mają.

Źródło:
TVN 24

Mówienie ogólnych uwag, bardzo bezpieczne dla Tuska, ma jednak jedną zasadniczą i groźną dla niego wadę: potrafi zanudzić najbardziej zatwardziałego zwolennika. A nuda zabija polityków równie skutecznie jak śmiech. Dlatego też były premier pilnuje, żeby nudno z nim nie było. A ponieważ unika komentarzy bieżących, to próbuje narzucać własną agendę.

Przewodniczący Rady Europejskiej zaapelował o udział w obchodach 11 listopada. Do kogo? Tego możemy się tylko domyślać

W tych kategoriach należy traktować jego wypowiedź o obchodach rocznicy 11 listopada. „Nie wierzę w przemianę polityków w aniołów. I mówię tutaj o całej scenie politycznej. Ale nie rozumiem dlaczego ostrość podziałów tak daleko wykroczyła poza to, co jest w innych państwach Europy. To nie jest do zaakceptowania. Jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby przyszłe pokolenia nie żyły w kraju bardziej podzielonym niż najbardziej skłócone kraje bałkańskie” - mówił w Krakowie. I dalej. „Gdyby tak 11 listopada liderzy polskich partii politycznych, bez wyjątku, mogli razem zamanifestować nieudawaną przyjaźń, ale to, że są w stanie tego konkretnego dnia myśleć o perspektywie stu lat dla naszej ojczyzny, a więc także o perspektywie pojednania, zdolności rozmowy ze sobą, to byłby być może dużo cenniejszy obraz dla wszystkich Polaków niż najbardziej spektakularne festiwale, fajerwerki i inne formy obchodów tego święta” - kontynuował wywód Donald Tusk.

I co poeta miał na myśli? Do głowy przychodzą co najmniej trzy możliwe interpretacje tych słów. Pierwsza - najbardziej oczywista. Donald Tusk zaapelował o coś, co wydaje się najbardziej naturalne na świecie: godne uczczenie 100. rocznicy odzyskania niepodległości uroczystościami, w których wezmą udział politycy wszystkich opcji, od prawej do lewej. Już wcześniej deklaracje organizacji podobnych obchodów składali premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda. Politycy opozycji kręcili nosem na te propozycje - słowa Tuska można odebrać jako apel do nich, że nie czas to i nie miejsce na podobne dąsy, sprawa zbyt poważna (w kategoriach symbolicznych), żeby robić tutaj politykę. Trzeba być 11 listopada na pl. Piłsudskiego i już.

Jednak najbardziej wytrawni politycy jedną wypowiedzią osiągają kilka celów naraz. Dlatego też trudno zakładać, żeby Tusk - polityk wytrawny i doświadczony - składając tę na pewno wcześniej obmyśloną propozycję, zachęcał po prostu do wspólnych obchodów rocznicy. Dlatego warto rozważyć dwa kolejne scenariusze. Na przykład ten, że premierowi i prezydentowi (co najbardziej prawdopodobne) nie uda się przekonać organizatorów Marszu Niepodległości do wspólnych obchodów. Wtedy opozycja może uznać, że obóz władzy nie wywiązuje się jako organizator ze swoich obowiązków i zorganizuje własne obchody - z Tuskiem jako ich patronem. Powodów zresztą może być więcej (łamanie konstytucji, naruszanie trójpodziału władzy itp. - lista zastrzeżeń opozycji do obozu rządowego jest powszechnie znana), każdy z nich może stać się pretekstem do samodzielnych działań. A Tusk właśnie pod nie przygotowuje grunt.

I wreszcie scenariusz trzeci: że Tusk w żadnych obchodach nie ma ochoty brać udziału. Teraz go sygnalizuje - żeby potem pod jakimś pretekstem powiedzieć, że 11 listopada zostaje jednak w domu i w ten sposób jeszcze ostrzej spolaryzować polską politykę.

Ostatni scenariusz wydaje się najmniej prawdopodobny - w końcu Tusk wziął udział w obchodach 11 listopada rok temu, tym bardziej trudno uwierzyć, żeby ominął je w 100. rocznicę, skoro celebrował oficjalnie 99. Ale wykluczyć go nie można - tym bardziej że 100. rocznica obchodów niepodległości wypada tuż po wyborach samorządowych. Ich wynik może pozostać nierozstrzygnięty, bliski remisu - a to może partie polityczne skłonić do jeszcze większej polaryzacji. W takiej sytuacji polityczna gra wokół 100. rocznicy niepodległości może się okazać ważniejsza niż same obchody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl