Do przemówienia prezydenta USA Donalda Trumpa, wygłoszonego na placu Krasińskich w Warszawie, odniósł się szef Rady Europejskiej Donald Tusk. - Będę zawsze podkreślał z satysfakcją, jeśli osoby tak znane i słuchane na świecie, nawet jeśli kontrowersyjne mówią dobrze o Polsce i naszej historii, to trzeba się cieszyć – powiedział.
– Nie ulega wątpliwości, że dzisiejsze wystąpienie prezydenta Trumpa w Warszawie jest wielką promocją Polski, naszej historii. To będę zawsze podkreślał z satysfakcją, jeśli osoby tak znane i słuchane na świecie, nawet jeśli kontrowersyjne mówią dobrze o Polsce i naszej historii, to trzeba się cieszyć. Przecież nie jest to nasz chleb powszedni. Ważne były też słowa o art. 5. Nie padły na szczycie NATO i to wzbudziło lekki niepokój, także w Europie i Polsce. Dzisiaj te słowa, może jeszcze nie do końca tak wybrzmiały, jakbyśmy chcieli wszyscy usłyszeć, ale mimo wszystko jest to wyraźny postęp w porównaniu do wcześniejszych deklaracji – powiedział Tusk.
Były premier wystąpienie prezydenta USA określił jako „propolskie”. - Każdy mówi, co gospodarz chce usłyszeć, więc tutaj jesteśmy z tego zadowoleni, ale wiadomo, że z reguły goście tak czynią, natomiast także słowa pozytywne o Polsce jako części Zachodu, o Europie jako kluczowej części wspólnoty Zachodu, o dobrych relacjach transatlantyckich, to wszystko pokazuje, że prezydent Trump odrobił lekcję najnowszej historii w sposób, który może nas tylko cieszyć – powiedział Donald Tusk.
Szef Rady Europejskiej przyznał, że sukces dyplomatyczny, jaki odniosła Polska w związku z przyjazdem Trumpa do Polski stanowi „trudny moment dla opozycji”.
– Głównym wątkiem było takie budowanie pozycji Polski w oczach całej opinii międzynarodowej, bo jednak 90% tych zasłużonych komplementów i dobrych słów o Polsce, dotyczyło całej historii – „Solidarności” i papieża, oczywiście powstania, II wojny i wielkiej pozycji, jaką udało się zbudować wszystkim poprzednikom aktualnego rządu. (…) Na pewno dla opozycji to trudny moment, bo sukces dyplomatyczny jest bezdyskusyjny. Przyjeżdża prezydent najpotężniejszego państwa na świecie i mówi bardzo fajne rzeczy o Polsce i także o rządzących. Nie dziwię się, że to akurat ten dzień, w którym władze w Polsce mogą odczuwać satysfakcję i nic dziwnego – powiedział Tusk.