Donald Trump: "Google, Facebook i Twitter poruszają się po bardzo niebezpiecznym terytorium. Niech lepiej uważają, co robią"

Aleksandra Gersz
AP Photo/Evan Vucci/EAST NEWS
Po wojnie z mediami nadszedł czas na Google i media społecznościowe. Amerykański prezydent Donald Trump oskarżył informatycznego giganta o faworyzowanie w swojej wyszukiwarce nieprawdziwych wiadomości na jego temat, które zamieszczane są przez lewicowe redakcje. Ostrzegł on również Facebooka i Twittera, aby „uważały na to, co robią”.

„Po wpisaniu w [wyszukiwarkę] Google hasła «Trump News» [wiadomości dotyczące Donalda Trumpa], w rezultatach pokazują się tylko artykuły Fake News Media [określenie amerykańskiego prezydenta na czołowe amerykańskie media, które jego zdaniem zamieszczają nieprawdziwe informacje]. Innymi słowami, tak tym manipulują, w przypadku zarówno moim, jak i innych, że prawie wszystkie ich artykuły i newsy są złe. W fałszerstwach przoduje CNN”, napisał prezydent USA we wtorek na Twitterze. Donald Trump stwierdził również, że „republikańskie/konserwatywne i uczciwe media są uciszane”, co, jego zdaniem, być może jest nielegalne.

W kolejnym tweecie prezydent USA napisał, że aż 96 procent wiadomości na jego temat w wyszukiwarce Google to artykuły krajowych lewicowych mediów, co jest „bardzo niebezpieczne”. „Google i inni zagłuszają głosy konserwatystów i ukrywają informacje i newsy, które są dobre. Kontrolują to, co widzimy i to czego nie”, ciągnął dalej Donald Trump. Jak zauważa stacja CNBC, powołując się na inne źródła w mediach, prezydent najprawdopodobniej odwołuje się tutaj do nienaukowego raportu, który kilka dni temu opublikował konserwatywny portal internetowy PJ Media i który twierdzi, że 96 proc. rezultatów wyszukiwania w Google to publikacje lewicowych mediów, takich jak CNC, „Washington Post” i „The Guardian”. Artykuły w prawicowych mediach, jak Fox News, „New York Post” czy „Daily Mail” są z kolei „spychane” w dół wyszukiwarki.

„To bardzo poważna sytuacja, którą się zajmę” – skończył tweet prezydent, nie wyjawiając jednak, jakie konkretne środki podejmie. Później we wtorek Larry Kudlow, doradca Trumpa w kwestiach gospodarki, powiedział agencji Bloomberg, że Biały Dom „prowadzi śledztwo”, które ma wykazać czy Google rzeczywiście „ukrywa” pozytywne artykuły o prezydencie. Kudlow również nie ujawnił jednak szczegółów tego dochodzenia.

Na zarzuty odpowiedziała już sama firma Google, które zapewniła, że „ wyszukiwarka nie służy do ustanawiania programu politycznego i nie manipuluje rezultatami na korzyść jakiejkolwiek politycznej ideologii”. Z kolei agencja Reuters podkreśliła, że na wyniki wyszukiwania wpływa ilość udostępnień danych artykułów przez internautów. Z tego powodu informacje zamieszczane przez krytykowane przez Donalda Trumpa media, takie jak stacja CNN czy dziennik „New York Times” na ich stronach internetowych, mogą pojawiać się w wynikach wyżej od innych artykułów.

We wtorek po południu Donald Trump ponownie nawiązał do całej sprawy w Białym Domu podczas spotkania z dziennikarzami. – Google naprawdę wykorzystuje wielu ludzi i myślę, że to bardzo poważna sprawa, która wiąże się z bardzo poważną karą – powiedział prezydent. Trump stwierdził również, że Google, a także media społecznościowe, takie jak Facebook i Twitter „poruszają się po bardzo, bardzo niebezpiecznym terytorium i powinny uważać. – Niech lepiej uważają, nie wolno robić takich rzeczy ludziom – ostrzegł prezydent, nawiązując do rzekomego faworyzowania niekorzystnych artykułów na temat jego polityki.

Komentarze Donalda Trumpa „nie mogły być bardziej na czasie”, pisze CNBC na stroje stronie internetowej. W przyszłym tygodniu przedstawiciele Google, Facebooka i Twittera będą bowiem po raz drugi przesłuchiwani przez komisję w Kongresie, która zajmuje się cenzurą, a także wpływaniem mediów na wybory do amerykańskiego parlamentu zaplanowane na listopad tego roku. Dla Facebooka będzie to już trzecie w tym roku wystąpienie przed Kongresem po tym, jak wezwany na przesłuchanie został jego szef Mark Zuckerberg w związku ze skandalem związanym z firmą Cambidge Analityca. W przyszłym tygodniu przed komisją stawi się jednak nie on, a Sheryl Sadberg, szefowa operacyjna Facebooka. Twittera będzie z kolei reprezentował jego dyrektor wykonawczy Jack Dorsey.

Jak przypomina CNBC, przed listopadowymi wyborami Facebook i Twitter zawiesiły setki kont użytkowników, którzy byli podejrzewani o manipulowanie kampanią wyborczą na zlecenie innych państw. W ubiegłym tygodniu Facebook ogłosił, że usunął 652 strony, grupy i profile powiązane z Iranem, które reprezentowały „skoordynowane i nieautentyczne zachowania” wymierzone w osoby w USA, Wielkiej Brytanii, Ameryce Łacińskiej i na Bliskim Wschodzie. Z kolei do wtorku Twitter usunął 772 profile użytkowników z powodu „skoordynowanej manipulacji” przed wyborami do Kongresu.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl