Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Domowe egzorcyzmy na Bronowicach. Prokuratura umorzyła sprawę

Marcin Koziestański
Rodzice uwierzyli w proste sposoby. Chcieli sami uzdrowić swoją 14-letnią córkę.
Rodzice uwierzyli w proste sposoby. Chcieli sami uzdrowić swoją 14-letnią córkę. Anna Kurkiewicz
Cała rodzina brała udział w wypędzaniu diabła z dziewczynki. Dziecku próbowali pomóc najpierw egzorcyści. Gdy ci nie dali rady, do akcji wkroczyli matka, ojciec i brat 14-latki.

Prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie egzorcyzmów odprawianych na 14-letniej dziewczynce. - Postępowanie rodziców nie wykazało znamion przestępstwa - mówi Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

"Demonie, odejdź!" i inne niepokojące wrzaski
To porządna rodzina i spokojny dom. Nigdy nie działo się w nim nic złego. Nikt nigdy nie wzywał policji - rodzinie z Bronowic, która zasłynęła głośnymi egzorcyzmami odprawianymi w mieszkaniu, sąsiedzi nie mają niczego do zarzucenia.

Hałasy z mieszkania zwykłej, spokojnej rodziny zaalarmowały sąsiadów wczesnym popołudniem w piątek, 23 stycznia. Zza drzwi słychać było odgłosy modlitw i śpiewy. Krzyczano "Boże, wypędź szatana" i "Demonie, odejdź". Potem głosy zmieszały się w wielki krzyk. Słów nie można już było rozróżnić. Zlewały się ze sobą w jeden wielki hałas. Do tego dochodziło głośnie tupanie i uderzenia w ściany.

Około godziny 23 sąsiedzi zaniepokojeni wielogodzinnymi krzykami dochodzącymi z mieszkania, zadzwonili w końcu na pogotowie. Powiedzieli, że "dzieje się coś dziwnego". Gdy przyjechali ratownicy, oni też usłyszeli dobiegające zza drzwi krzyki, wrzaski, stuki i tępe uderzenia. Ponieważ nikt nie otwierał, wezwano policję. Zgłoszenie dotyczyło wówczas jedynie zakłócania ciszy nocnej.

Przybyłym policjantom nadal nikt nie otwierał drzwi, dlatego mundurowi poprosili o pomoc straż pożarną. Strażacy wyważyli okno balkonowe mieszkania na parterze budynku i otworzyli drzwi.

Ratownicy biorący udział w akcji znaleźli nieprzytomną 14-latkę i jej 20-letniego brata. Ich 47-letni ojciec był bardzo pobudzony. Krzyczał. Rzucał się. Momentami zachowywał się wręcz agresywnie. Jego żona powtarzała w kółko te same zwroty. Wzywała Boga.

Członkowie rodziny zostali przewiezieni do kilku lubelskich szpitali. Ostatecznie trafili jednak do Szpitala Neuro-psychiatrycznego.
Podczas interwencji policjanci i strażacy zastali niecodzienny widok: cała rodzina była naga. Zabrani mieli też ogolone głowy. Wcześniej biegali po całym mieszkaniu i oblewali się wodą. Mieszkanie był zalane. Funkcjonariusze zaleźli też zniszczone święte wizerunki, które wcześniej zdobiły cały dom. Część z nich próbowano spalić.

Okazało się, że rodzina była przekonana, że w 14-latkę wstąpił demon. Dlatego wcześniej kilkakrotnie prosili egzorcystów o pomoc. Gdy ci nie potrafili pomóc, rodzice sami postanowili tamtego dnia wypędzić złego ducha.

Nastolatka wymogła na rodzinie kilkudniowy post. Zresztą to nie były jedyne sugestie z jej strony, którym rodzina się poddała. Dziewczynka wrzuciła swoje książki do wanny i kazała zalać je wodą. Zażądała też od ojca, żeby oblewał wodą ją i matkę. Na jej życzenie pocięto też ubrania oraz obcięto kobietom włosy.
Śledztwo umorzone, zażalenia brakSprawą zajęła się prokuratura. Jednak śledztwo zostało umorzone. - Prowadziliśmy dochodzenie w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu małoletniej osoby przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad nią. Wobec braku znamion czynu zabronionego, dochodzenie zostało umorzone - informuje Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Prokuratura w uzasadnieniu decyzji podkreślała, że w przypadku przeprowadzania "egzorcyzmów" nie doszło do popełnienia przestępstwa. Podstawą do umorzenia sprawy były badania przeprowadzone przez biegłych z zakresu psychologii i psychiatrii. Te wykazały, że rodzice nie dopuścili się żadnych zaniedbań i nie sprowadzili na swoje dziecko zagrożenia utraty życia lub zdrowia.

Od decyzji prokuratury przysługiwało zażalenie. - Mógł je wnieść kurator, który został wyznaczony do reprezentowania dziewczynki. Taka sytuacja jest częsta, gdy prowadzona jest sprawa, w którą zamieszanych jest wielu członków rodziny. Jednak kurator nie zdecydował się odwoływać od decyzji prokuratury. Oznacza to, że sprawa jest zamknięta i nikt nie poniesie w niej żadnych konsekwencji.

Pobożna rodzina i zwyczajne problemyLudzie znający tę rodzinę opowiadają, że byli bardzo cisi i spokojni. - Ta kobieta była bardzo pobożna. Do kościoła chodziła codziennie. Była bardzo religijna. Nigdy nikomu krzywdy nie zrobiła. Była sp-kojna i stonowana. Wiem, że jej mąż miał problemy, bo stracił pracę. Jakoś się jednak trzymali. Nie było widać, żeby ta sytuacja ich załamała - mówi jeden z sąsiadów.

- Po tym, jak mąż stracił pracę, żona zaczęła chyba szukać pomocy w wierze. Do kościoła chodziła jeszcze częściej niż zwykle. Widziałam ją ostatnio, jak niosła duży święty obraz. Wiem, że w mieszkaniu mieli takich więcej. Wisiały na wszystkich ścianach - dorzuca mieszkaniec ul. Majdan Tatarski.

- Ale sąsiadka martwiła się nie tylko o męża. Była też bardzo zmartwiona zachowaniem córki - zdradza osoba zaprzyjaźniona z rodziną. - Odkąd dziewczynka poszła do gimnazjum, bardzo się zmieniła. Zaczęła się inaczej ubierać. Bardziej wyzywająco. Kobieco. Malowała też paznokcie na różne kolory. Matka miała o to pretensję. Mówiła, że tak nie przystoi, ale do dziecka nic nie trafiało.

Winny stres i niecodzienna sytuacja14-latka od jakiegoś czasu uskarżała się na ból nogi. Gdy dowiedziała się, że być może czeka ją operacja, zaczęła bardzo się denerwować. Miała wahania nastroju. Potrafiła krzyczeć z powodu przerastających ją negatywnych emocji.

- Mamy tu przypadek bardzo szcze-gólnej sytuacji. Postępowanie rodziny skądś się musiało wziąć. Być może wpływ na ich zachowanie miały media. Ludzie często wierzą w to, co zobaczą. Dziewczynka będąc w stresie, mogła naczytać się różnych rzeczy, w które następnie uwierzyła - wyjaśna psycholog, dr Jolanta Wolińska.

To właśnie 14-latka była inspiratorką egzorcyzmów. To ona namówiła matkę i ojca, by wypędzili z niej demona. Sama nastolatka prosiła o modlitwę i obcięcie jej włosów. Jak to się stało, że zdołała namówić rodziców do odprawienia na własną rękę egzorcyzmów?

- Nie doszukiwałabym się tu złej woli ze strony rodziców. Jeśli byli bardzo głęboko wierzący, mogli łatwo uwierzyć w pewne sposoby na pokonanie problemów. Chcieli sami uzdrowić swoje dziecko. Dziwi mnie trochę, że dali się w ten sposób zmanipulować córce. Ale takie rzeczy się zdarzają. W podbramkowych sytuacjach ludzie mają dziwne pomysły - dodaje Jolanta Wolińska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski