Do Smoleńska nie poleciałem, bo dla Boga mam większy szacunek niż dla prezydenta

Andrzej Matys
Andrzej Matys
Michael Schudrich: - Gdy ludzie mnie pytają, czy rabin mówi dobrze po japońsku, ja odpowiadam (i to jest moje ulubione zdanie po polsku): Jako tako
Michael Schudrich: - Gdy ludzie mnie pytają, czy rabin mówi dobrze po japońsku, ja odpowiadam (i to jest moje ulubione zdanie po polsku): Jako tako Archiwum Polskapress
Michaela Schudricha, naczelnego rabina Polski i amerykańskiego Żyda z polskim paszportem, nie trzeba przedstawiać. Zawsze uśmiechnięty i chętny do rozmowy. I taki był podczas wizyty w Białymstoku.

O polskich korzeniach

- Sto lat temu dziadkowie wyjechali z Polski do Ameryki. Ja jestem trzecim pokoleniem wychowanym w USA i, niestety, nie słyszałem już w domu polskich słów. Ale w języku jidysz też nie. No może dziesięć słów żydowskich było w domu używanych. Rodzice posługiwali się tylko angielskim, ale czasami słyszałem też hebrajski. Wiedziałem, że moja mama pamięta kilka słów z dzieciństwa, z rodzinnego domu. Jedno to było „kocham cię”, drugie - „podłoga”, a trzecie, którego nie powinienem mówić, to był... „dupek”. No i ja pytałem mamę, w jaki sposób mogę z takich słów stworzyć jedno zdanie?

Niestety, moje pokolenie w Stanach Zjednoczonych już nie mówi po polsku. Ale dla mnie bardzo ważne jest, że moja córka mówi po polsku. Wszystko bardzo dobrze rozumie, choć mówi tak średnio, bo od 1998 roku mieszka w USA. Ale kiedy przyjeżdża do Polski, albo ja jadę do niej do Nowego Jorku i na jakimś żydowskim spotkaniu chcemy mieć tajemnicę, to mówimy tylko po polsku.

O religii i oczekiwaniach ojca- rabina

- Mój ojciec nigdy nie wymagał, bym był bardzo religijny lub szedł na studia rabinackie. Ojciec był wyjątkowym człowiekiem i nigdy nie czułem z jego strony takiej presji. Nawet pamiętam, że gdy miałem 10-12 lat, nie chciałem chodzić w sobotę rano do synagogi i tłumaczyłem, że pada deszcz albo mi się nie chce, to ojciec mnie nie zmuszał. Jedyną rzeczą, której nie lubił były moje długie włosy, które nosiłem jako nastolatek. A ja miałem taki styl.

O wizytach w Polsce

- Pierwszy raz przyjechałem do Polski w 1973 roku. Miałem wtedy 18 lat, więc teraz każdy może sobie policzyć, jaki jestem już stary. A tak na serio, to moja pierwsza wizyta tutaj była trochę przypadkowa. Dopóki nie miałem 18 lat, nigdy nie byłem w Izraelu, bo to było zbyt kosztowne. Mój tata był rabinem, miał czworo dzieci i nie miał dużo pieniędzy. I wtedy zrozumiałem, że jeśli chcę odwiedzić Izrael, muszę zgromadzić własne pieniądze. Zbierałem przez kilka lat i gdy kończyłem liceum, zebrałem tyle forsy, że wystarczyło na podróż do Izraela. Zacząłem więc szukać jakiegoś programu dla młodzieży żydowskiej z Ameryki, która chce się wybrać do Izraela na letnie wakacje. I jeden znajomy powiedział mi, że znalazł wyjazd, którego trasa prowadzi z Nowego Jorku do Wiednia, Budapesztu, Pragi, Krakowa, Warszawy, Leningradu (dziś Petersburg), Moskwy, Kijowa, Bukaresztu i wreszcie do Izraela. To jest ciekawe - pomyślałem. Był 1973 rok, a ja nigdy wcześniej nie byłem za granicą. Przede wszystkim chciałem odwiedzić Izrael, ale też bardzo ciekawił mnie pobyt w Sowietskim Sojuzie (w Związku Socjalistycznych republik Radzieckich - przyp. red.). Przepraszam za to, co powiem, ale wyjazdowo Polska była wtedy dla mnie na trzecim miejscu. Naprawdę. Ale potem, gdy kilkakrotnie wracałem do Polski, to była już na pierwszym miejscu... Napisane jest przecież, że kto był ostatni będzie pierwszy.

O cmentarzach katolickich i żydowskich

- Zawsze można znaleźć różnice, ale dla każdej religii i na każdym cmentarzu wspólny jest wielki respekt i szacunek. Tam leżą nasi dziadkowie, pradziadkowie, babcie i trzeba chronić te miejsca. Jedyna niewielka różnica to znicz na grobie katolickim i kamień na żydowskim. To bardzo stary żydowski zwyczaj, że na macewach kładzie się kamienie. Wziął się on z czasów, gdy chowano ludzi na pustyni i wtedy trzeba było na zmarłym położyć wiele kamieni, by dzikie zwierzęta nie mogły wyciągnąć zwłok. Na europejskich cmentarzach już tego nie trzeba robić, ale tak zostało, że gdy odwiedza się grób, kładzie się na macewę jeden mały kamień. Dla nas cmentarz jest święty na zawsze i mamy obowiązek chronić, pamiętać i sprzątać je do końca historii.

W kraju, gdzie Żydów miało już nie być

- Kiedy byłem w Polsce w 1973, usłyszałem od rabinów, liderów naszej grupy i od przewodnika z Orbisu, że być może w Polsce mieszkają jeszcze ze trzy tysiące Żydów i to jest koniec. Że więcej żydostwa w kraju nie ma. Ja pytałem siebie, jak to jest możliwe? Wiele słyszałem i czytałem o holokauście, ale nawet jako osiemnastolatek nie bardzo wierzyłem, że z 3,5 mln Żydów, którzy żyli w Polsce przed wojną, mogło tu zostać tylko tylu... Kiedy jeszcze usłyszałem, że tu w ogóle nie ma synagog, nie ma żydowskich cmentarzy, uznałem, że muszę wrócić i wszystko sam dokładnie sprawdzić. Zawsze byłem uparty i jeśli coś nie było pewne, to ja sam chciałem to sprawdzić.

Wracałem do Polski w 1976, 1977 i 1979 roku i poznałem kilku młodych Polaków, którzy od dawna ukrywali swą żydowską tożsamość, m.in. Kostka Geberta, Staszka i Monikę Krajewskich i zrozumiałem, że coś jednak tutaj jeszcze jest...

W międzyczasie objechałem kraj, znalazłem cmentarz żydowski w strasznym stanie, kilka synagog. W Białymstoku byłem chyba w 1979 roku. Szukaliśmy tu pomnika pogromu białostockiego z 1906 roku, który stał na cmentarzu żydowskim i zniknął. Znaleźliśmy go na cmentarzu komunalnym.

Pamiętam, że Białystok wyglądał wtedy jak cały kraj - miał kolor szary, bo to nie był piękny czas. Pamiętam, że Warszawa, Łódź czy Białystok były strasznie szare. I brud pamiętam. Dlatego to jest cud, że możemy żyć dzisiaj w takiej Polsce. Że tak bardzo udało się zmienić ten kraj przez zaledwie 28 lat.

Pięć lat temu byłem na Białorusi i tam pomyślałem, że każdy Polak powinien odwiedzić Białoruś, żeby sobie przypomnieć, jak było w jego ojczyźnie te dwadzieścia kilka lat wcześniej. Pomijam teraz sprawy polityczne, a mówię jedynie o poziomie życia za tą wschodnią granicą.

Jak został naczelnym rabinem

- W 1998 roku wróciłem do Nowego Jorku, ale tylko na dwa lata. W 2000 znowu przyjechałem do Polski - już jako rabin Warszawy. Wtedy nie było funkcji naczelnego rabina, więc gdy była taka potrzeba, to funkcję tę pełnił rabin Warszawy. Gdy był problem gminy żydowskiej we Wrocławiu, Krakowie czy Łodzi, oni dzwonili właśnie do mnie. Dlaczego? Bo nikogo innego nie było. Ja cały czas służyłem społeczności żydowskiej w Polsce i kiedy prezydent lub premier jechał do Izraela albo gdzieś indziej, zapraszał właśnie mnie.

O Smoleńsku, do którego nie mógł polecieć

- Smoleńsk to wielka tragedia. Zostałem zaproszony, ale nie poleciałam, bo to była sobota. To był szabat. Pamiętam, jak dostałem telefon z kancelarii prezydenta z zaproszeniem do samolotu. Odmówiłem od razu. Powiedziałem, że bardzo przepraszam, że mam wielki szacunek dla prezydenta, ale dla Boga mam większy, więc nie mogę lecieć. Niektórzy mówią, że to cud. Nie wiem, czy to cud, kiedy wiele innych osób straciło życie... Może być cud, że ja nie zostałem zabity, ale pod Smoleńskiem zginęło wiele dobrych ludzi, z którymi regularnie współpracowałem.

O stosunkach rabina z władzami katolickiej Polski

- Pierwszą rzecz, jaką musi zrozumieć Żyd mieszkający np. w Polsce, to to, że trzeba mieć dobry kontakt z innymi ludźmi, próbować rozumieć ich sposób myślenia i podejście do życia. Bo jeżeli ja będę rozmawiał tylko z tymi ludźmi, którzy akceptują moje poglądy, wtedy będę mówił do lustra. Jest całkowicie naturalne, że z jakimiś poglądami się nie zgadzam, ale wyzwanie brzmi: w jaki sposób mogę rozmawiać o rzeczach, na które się nie zgadzam?

Nie jest tajemnicą, że miesiąc czy półtora miesiąca temu spotkałem się z prezesem Kaczyńskim. Poruszaliśmy sześć czy siedem tematów związanych z żydowską społecznością, sprawami Izraela, itd. Ale był też jeden, o którym on od razu powiedział: Ja jestem przeciwko! Chodziło o ubój religijny. Mówiłem: Ok., ale panie prezesie, bardzo dobrze, że będzie ochrona zwierząt, ale lepiej wprowadzić całkowity zakaz uboju, każdego uboju w Polsce. Ja jestem wegetarianinem już od 40 lat, więc wszyscy zostańmy wegetarianami i wszyscy będziemy chronić zwierzęta. Wtedy prezes popatrzył na mnie i znowu powiedział, że jest przeciwko. To ja na to: Panie prezesie, proszę zrozumieć, że ja jestem przeciwko waszemu stanowisku. I on powiedział, że to rozumie. Po tym spotkaniu gmina żydowska i PiS wydały oświadczenia. Według PiS, rozmowy dotyczyły zagrożenia terroryzmem, a według gminy - sytuacji Żydów w Polsce.

O problemach uchodźców

- Jestem przeciwko terrorystom, ale mamy też biblijny obowiązek pomocy ludziom, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, czyli m.in. uchodźcom. Jak? To rzecz do dyskusji. Ale zamknąć oczy i nie robić nic, bo wszyscy uchodźcy to terroryści, to postawa niemoralna. To jest przeciwko biblii oraz Staremu i Nowemu Testamentowi. Tak nie może być i trzeba to mówić głośno.

Niedawno miałem wywiad w Katolickiej Agencji Informacyjnej. Rozmawialiśmy o marszu 11 listopada. Mówiłem, że chcę wiedzieć o takich ludziach jak ONR, którzy nie lubią nas, Żydów. Bo jeśli Jezus i Maria mają być dzisiaj w Polsce, to jak ONR im na to pozwoli, skoro oboje byli Żydami? Ale być może ONR jest przeciwko Jezusowi? To jest problem teologiczny.

Czy żyjemy jeszcze w państwie prawa, skoro znikają wolne sądy

- Nie jestem gotowy, by się bać, ale jestem gotów, by walczyć. Jeżeli będę w więzieniu, będzie fajnie. Poznałem wielu dyrektorów więzień, więc będziemy mieć trochę lepsze warunki. Mogę załatwić tam koszerne jedzenie. Jednak modlę się, żeby nie było aż tak źle. Podkreślam, że o tym, co nas niepokoi, martwi, dręczy, trzeba mówić głośno. Ja nie będę milczeć.

Michael Schudrich urodził się w 1955 r. w Nowym Jorku, w żydowskiej rodzinie o polskich korzeniach, jako najstarsze z czworga dzieci rabina Davida Schudricha i jego żony Doris. Przodkowie pochodzili z Baligrodu. Z wykształcenia historyk i religioznawca. Studiował na State University of New York oraz na Uniwersytecie Columbia. Na rabina konserwatywnego został ordynowany w 1980 r., zaś prywatną ordynację ortodoksyjną otrzymał w 2000 r.

W latach 1983-1989 pełnił funkcję konserwatywnego rabina w gminie żydowskiej w Tokio. Jeszcze podczas studiów (w 1976, 1977 i 1979 r.) odwiedzał Polskę. W latach 1990-1998 pracował w Warszawie dla Fundacji Laudera. W 2000 r. został rabinem Warszawy i Łodzi. To głównie dzięki niemu powstały w Polsce żydowskie przedszkola i szkoły. Od 8 grudnia 2004 r. jest naczelnym rabinem Polski, a od 3 listopada 2005 r. ma polskie obywatelstwo (zachował również amerykańskie). Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Do Smoleńska nie poleciałem, bo dla Boga mam większy szacunek niż dla prezydenta - Plus Gazeta Współczesna

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl