Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do końca kwietnia na życie ma tylko 2 zł. Nikt nie chce go zatrudnić

Agnieszka Jasińska
Pan Zbigniew zna sześć języków, skończył szkołę oficerską. Szuka pracy, ale nikt nie chce go zatrudnić
Pan Zbigniew zna sześć języków, skończył szkołę oficerską. Szuka pracy, ale nikt nie chce go zatrudnić Krzysztof Szymczak
Dni spędza w domu dziennego pobytu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przy alei Kościuszki w Łodzi. Tutaj dostaje obiad. To jego jedyny ciepły posiłek. Kiedy wraca do domu, ma pustą lodówkę. Nie ma za co kupić jedzenia. Do końca kwietnia na życie zostało mu 2 złote. W domu nie ma nawet prądu.

Zbigniew Iljin ma 59 lat. Skończył Wyższą Szkołę Oficerską, zna sześć języków. Kiedyś pracował w recepcji w hotelu Centrum w Łodzi. Był też salowym w szpitalu. Potem zachorował. I wtedy zaczęły się problemy.

- Mam raka trzustki, jestem po zawale, mam epilepsję - mówi pan Zbigniew i od razu na potwierdzenie swoich słów chce wyciągać historię chorób. Boi się, że inaczej nikt mu nie uwierzy.

Mężczyzna waży 45 kg. Jest zadbany i schludnie ubrany. Jego mieszkanie ma tylko 20 mkw. Toaleta jest w podwórku, umywalka na korytarzu. Mimo to pan Zbigniew dba o czystość.

- Nie mam kontaktu z synem. Podobno niedawno zostałem dziadkiem, ale nawet nie wiem, czy mam wnuczkę czy wnuczka - opowiada mężczyzna i zawiesza głos. Smutnieje. - Jakbym przechodził koło nich na ulicy, tobym ich nie poznał...

Pan Zbigniew przyznaje, że dostaje miesięcznie 529 zł zasiłku z MOPS.

- Z tego zasiłku 400 zł muszę oddać sąsiadowi za opał, bo mi pożyczył. I dobrze, że pożyczył. Nie zamarzłem dzięki temu. A jedna moja znajoma zamarzła. Nie miała tyle szczęścia - opowiada mężczyzna. - Ja nie kupuję wszystkich lekarstw, nie wystarcza mi pieniędzy. Muszę z czegoś zrezygnować.

Łodzianin nie ma telefonu.

- Jakbym potrzebował pomocy, nie miałbym nawet jak wezwać pogotowia - martwi się. - Ale nie mam z czego płacić za telefon. Nawet na zęby nie mam, więc telefon to byłby prawdziwy luksus.

Pan Zbigniew bardzo chciałby pracować. Niestety, nikt do tej pory nie chciał go zatrudnić. Śledził ogłoszenia, pytał o pracę. Bez skutku.

- Dzisiaj nawet młodym ludziom ciężko o pracę, dlatego nawet się nie dziwię, że nikt mnie nie chce - mówi smutno. - Ale ja mógłbym robić wszystko. Byleby tylko praca była. Mógłbym sprzątać, wnosić ziemniaki do mieszkania albo jesienią grabić liście. Każdy grosz by mi się przydał. Kupiłbym sobie leki, jedzenie. Ja bardzo lubię gotować, ale dawno tego nie robiłem, bo nie mam z czego gotować.

Mężczyzna cieszy się tylko z tego, że ma dobrych sąsiadów.

- Czasami od kogoś mogę zadzwonić, ktoś inny pożyczy mi pieniądze - opowiada.

Podopieczni domu dziennego pobytu grają w karty, oglądają telewizję. Jest tu także zespół, który śpiewa. Jednak pan Zbigniew nie angażuje się w to wszystko. Siedzi z boku, sam, czyta książki, gazety. Tutaj ma ciepło. Na noc wraca do zimnego mieszkania. W maju, jak będzie mieć pieniądze, może kupi sobie butlę z gazem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki