Dlaczego Stanisław Kostrzewski musiał rozstać się z PiS? Kulisy odejścia "skarbnika IV RP"

Dorota Kowalska
Stanisław Kostrzewski, jak większość partyjnych skarbników, unikał mediów i rozgłosu. Ale miał w PiS ogromne wpływy, jako jeden z nielicznych mógł nawet wejść w polemikę z prezesem Kaczyńskim
Stanisław Kostrzewski, jak większość partyjnych skarbników, unikał mediów i rozgłosu. Ale miał w PiS ogromne wpływy, jako jeden z nielicznych mógł nawet wejść w polemikę z prezesem Kaczyńskim screen: youtube/Prawo i Sprawiedliwość
Cieszył się w Prawie i Sprawiedliwości szacunkiem, także samego prezesa. Nagle okazało się, że skarbnik partii Stanisław Kostrzewski odchodzi z PiS. Nikt nie wierzy, że chciał już odpocząć i przejść na emeryturę.

O takich jak on mówią szare eminencje. I jeszcze: mistrzowie drugiego planu, bez ambicji politycznych, za to z ogromnymi politycznymi wpływami. Oni decydują o funkcjonowaniu i życiu partii. Zwłaszcza teraz, kiedy do dyspozycji są niemałe przecież państwowe dotacje, a przed nami trzy kampanie wyborcze - ta samorządowa, prezydencka i chyba najważniejsza parlamentarna.

O Stanisławie Kostrzewskim, skarbniku Prawa i Sprawiedliwości i głównym doradcy gospodarczym prezesa Jarosława Kaczyńskiego, zrobiło się głośno z zupełnie innego powodu. Oto 5 września gruchnęła wiadomość, że Kostrzewski, zaufany człowiek prezesa, odchodzi z PiS. Było ponoć tak: najpierw rano rozmawiał z prezesem, potem na posiedzenie komitetu politycznego, którego jest członkiem, już nie przyszedł. Sam Jarosław Kaczyński powiedział współpracownikom, że rozstał się ze skarbnikiem w zgodzie. Oficjalnie Kostrzewski odszedł na emeryturę, obecnie jest na trzymiesięczny wypowiedzeniu. - Zrezygnowałem z funkcji skarbnika. 16 grudnia 2014 r. uzyskuję prawa emerytalne. Z wielką radością odchodzę na emeryturę - powiedział Kostrzewski PAP.

Ale w tę wymarzoną emeryturę nikt oczywiście nie uwierzył. Natychmiast zaczęły się spekulacje, dlaczego skarbnik opuszcza Nowogrodzką. "Rzeczpospolita" napisała, że chodziło o spory kompetencyjne. Rola Kostrzewskiego miała zostać ograniczona, czego życzyły sobie inne szare eminencje PiS. Od dłuższego czasu nie układały się ponoć jego relacje z zaufanymi ludźmi Kaczyńskiego: Janem Marią Tomaszewskim oraz Janiną Goss. Także "Newsweek" donosił o konflikcie Kostrzewskiego z Janiną Goss, serdeczną przyjaciółką nieżyjącej matki prezesa, jego zaufaną współpracownicą. Tygodnik pisał też, że w ostatnim czasie zdarzały się różnice zdań między Kostrzewskim a samym prezesem. Wszystkie media zgodnie zauważyły, że Kostrzewskiemu mogła zaszkodzić córka, powszechnie znana jako Perfekcyjna Pani Domu Małgorzata Rozenek. Rozenek wcale nie ukrywała, że została matką dzięki metodzie in vitro, z której stosowaniem od lat walczy Prawo i Sprawiedliwość. W PiS szeptano też po kątach, że związek córki skarbnika z Radosławem Majdanem, byłym piłkarzem, a dzisiaj celebrytą, szkodzi wizerunkowi partii.

Stanisław Kostrzewski budował Prawo i Sprawiedliwość. Był w grupie świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, którego poznał w Najwyższej Izbie Kontrolii i z którym się zaprzyjaźnił

- Nie chodzi o Małgorzatę Rozenek, nie chodzi o Majdana ani o jakieś kłótnie Staszka z zaufanym ludźmi prezesa. Staszek ma trudny charakter, wszyscy się do tego przyzwyczaili i to z czasem zaakceptowali - mówi nam osoba z otoczenia prezesa. Więc o co chodzi? Nasz rozmówca nie powie. Taka zapadła decyzja i tyle. Inny polityk PiS jest jednak rozmowniejszy. Twierdzi, że rzeczywiście chodziło o spory kompetencyjne, Kostrzewski miał się też od dłuższego czasu nie dogadywać z prezesem. I dlatego Kaczyński postanowił rozstać się ze swoim skarbnikiem.

Do tej pory Kostrzewski był właściwie nietykalny. Skutecznie unikał mediów i rozgłosu, miał doskonałą opinię. - To świetny księgowy. Ktoś, kto tak dobrze rozlicza się z kampanii wyborczych, jest na wagę złota, zwłaszcza jeśli do tego to uczciwy i zaufany człowiek - opowiadał mi kiedyś Zbigniew Girzyński z Prawa i Sprawiedliwości. Nie tylko nie było go widać w mediach, na zarządach czy radach politycznych PiS także nie zabierał głosu. Ale bez niego PiS nie istniałby w obecnej formie, to właśnie Kostrzewski wprowadził w Prawie i Sprawiedliwości elementarny profesjonalizm. Skarbnik IV RP, jak nazywają go niektórzy, 12 lat temu razem z Jarosławem Kaczyńskim czy Adamem Lipińskim tworzył Prawo i Sprawiedliwość. Tyle że Lipiński był w grupie Jarosława, a Kostrzewski w grupie Lecha. Poznał Lecha Kaczyńskiego w Najwyższej Izbie Kontroli, zaprzyjaźnili się, w każdym razie w wyborach w 1995 roku Kostrzewski zaangażował się w kampanię prezydencką Lecha.

Zanim jednak trafił do NIK, pracował w wielobranżowej Usługowej Spółdzielni Pracy "Czystość" w Warszawie. W połowie lat 70. został awansowany na stanowisko kierownika zakładu, a w 1980 roku został prezesem Usługowej Spółdzielni Pracy "Czystość". Studia w Szkole Głównej Planowania i Statystyki kończył wieczorowo. Najpierw urzędnik w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, w 1991 roku został mianowany dyrektorem Departamentu Organizacyjnego Najwyższej Izby Kontroli.

Jarosław Kaczyński, podobnie, jak jego brat Lech, kiedy jeszcze żył, miał do Kostrzewskiego ogromne zaufanie.

- Staszek miał na swoim punkcie hopla, był bardzo wrażliwy w kwestii swego znaczenia w Prawie i Sprawiedliwości, dlatego niektórzy nazywali go nadprezesem albo naddyrektorem - mówią w Prawie i Sprawiedliwości. Ale prawda jest taka, że każdy musiał z nim żyć dobrze, bo Kostrzewski miał ogromny wpływ na to, co dzieje się w partii.
To właśnie on stworzył Agendę 2005: plan podwójnego zwycięstwa braci Kaczyńskich w wyborach prezydenckich i parlamentarnych, obmyślił projekt zbudowania finansowego zaplecza kampanii. Od 2001 roku wszystkie pieniądze, jakie PiS dostawało z budżetu państwa, Kostrzewski trzymał żelazną ręką na lokatach i w papierach wartościowych, tak właśnie oszczędzał na wybory. Skrupulatny, uważny, dokładny, obejrzał każdą złotówkę z obydwu stron, zanim zdecydował się ją wydać. Był w ścisłym kilkuosobowym gronie podejmującym kluczowe decyzje w kampanii PiS i Lecha Kaczyńskiego. Bywał wtedy nerwowy, ale w kampanię zaangażował się całym sercem.

Kiedy do władzy doszło PiS, Kostrzewski stworzył głośną listę kandydatów do władz spółek skarbu państwa. Na tzw. liście 30 znajdowali się m.in. profesorowie, absolwenci i pracownicy warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej, na której studiował także sam Kostrzewski.

Jak pisała w tym czasie "Rzeczpospolita", lojalność i fachowość skarbnika PiS była w tym czasie tym cenniejsza, że w obozie rządzącym ścierały się różne grupy walczące o wpływy w gospodarce. Były to: środowisko skupione wokół Wiesława Walendziaka, politycy związani z Opus Dei oraz ZChN czy też protegowani Andrzeja Urbańskiego, szefa prezydenckiej kancelarii. I oczywiście rozmaite grupy lobbystyczne, które zawsze lgną do nowej władzy. Znajomość spraw gospodarczych nie była najmocniejszą stroną braci Kaczyńskich, przy Kostrzewskim mogli się czuć znacznie pewniej.

Skąd takie zaufanie braci do człowieka, który był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej do momentu jej rozwiązania? - Jarosław Kaczyński jest antykomunistą, ale czym innym jest światopogląd, a czym innym funkcjonalne podejście do życia. Dlatego prezes potrafił powiedzieć, że Edward Gierek był patriotą i wejść w koalicję z Samoobroną, w której z powodzeniem funkcjonowali Borysiukowie - opowiadał mi swego czasu jeden z polityków prawicy. Dla Jarosława Kaczyńskiego liczy się przydatność, a Kostrzewski był człowiekiem nad wyraz przydatnym. Prezes cały czas żył w przekonaniu, że jego sprawozdania, które idą do PKW, są nie do ruszenia.

Jarosław Kaczyński niezbyt interesuje się finansami, ekonomia i gospodarka to też nie są jego najmocniejsze strony. Dlatego Kostrzewski był w PiS bardzo przydatny, to on organizował życie partii

Ale wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości zauważa, że Jarosława Kaczyńskiego łączyła z Kostrzewskim nie tylko praca, ale po prostu przyjaźń. Kostrzewski, kiedy był braciom potrzebny, rzucał wszystko i ruszał im z pomocą. O tym, jak blisko był z byłym prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego żoną, świadczy wywiad, jakiego po katastrofie prezydenckiego tupolewa udzielił serwisowi internetowemu Pis.org.pl: "Prywatnie Marylka nigdy do prezydenta nie mówiła inaczej jak Leszeczku, nawet kiedy miała do niego pretensje, wyrażała wtedy te swoje opinie i to były najcudowniejsze chwile, które ja wspominam. Nawet kiedy strofowała, robiła to z takim wdziękiem i taką miłością, że to postronnego obserwatora, jakim byłem wtedy, wręcz rozczulało. Uwielbiałem patrzeć na nich" - opowiadał. I dalej: "To płynęło z obydwu stron. Ze strony naszego prezydenta niesłychany szacunek do kobiet, taka prawdziwa miłość. To samo otrzymywał od Marylki. Pierwsze skojarzenie - oni stanowili jeden zbiór. Stali obok siebie tak mocno. (...) Wszyscy, którzy mieli z Marylką do czynienia, podkreślają, że była niesłychanie pogodna, życzliwa, miła, otwarta na wszystkie problemy. Była osobą starannie wykształconą - tak jeśli chodzi o wykształcenie formalne, jak i o erudycję i oczytanie. Interesowała się wszystkim, począwszy od kwestii związanych z ekologią, opieką nad zwierzętami. Miała wyrobione poglądy w różnych kwestiach i potrafiła swoje zdanie wbrew środowisku i całemu światu wyartykułować. Tym sobie zdobywała szacunek wielu środowisk. Nie znam nikogo, kto by miał choć sporadyczny kontakt z panią prezydentową, a nie mówił o niej z dużym szacunkiem i ciepłem, które potrafiła przekazać".

Prywatnie Stanisław Kostrzewski jest ponoć sympatycznym człowiekiem, dobrze wychowanym, gawędziarzem o dużej wiedzy, także ekonomicznej. Chociaż bywał trudny, potrafił krzyknąć i pogrozić palcem, albo trzymał interesantów dwie godziny pod drzwiami, kiedy prawie robił coś ważnego.

Pozycja Kostrzewskiego w PiS była niezagrożona przez lata. Zresztą, nie od dziś wiadomo, że ten, kto trzyma kasę, ten rządzi. Wygląda jednak na to, że rację mają ci, którzy powtarzają: Nie ma ludzi, których nie dałoby się zastąpić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl