18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Dlaczego Lew-Starowicz pokłócił się z Karolem Wojtyłą? Fragment książki "Pan od seksu"

Zbigniew Lew-Starowicz
Zbigniew Lew-Starowicz to jeden z najbardziej znanych seksuologów
Zbigniew Lew-Starowicz to jeden z najbardziej znanych seksuologów Bartek Syta/Polskapresse
By zrealizować swoją misję seksualnego oświecenia rodaków, Lew-Starowicz gotów był wywołać wojnę dosłownie z każdym. "Pan od seksu" to dowód, że kilkadziesiąt lat wysiłków przyniosło wreszcie zadowalające go rezultaty.

Powodem sporu była książka autorstwa jezuity Jerzego Laskowskiego "Miłość i małżeństwo". Autor zaproponował mi napisanie rozdziału pod tytułem "Podstawy bioseksualne życia małżeńskiego". On zajął się częścią teoretyczną, a ja seksuologiczną. Podpisałem umowę, napisałem swoją część - autor był zadowolony, wydawca również. Niestety, pojawiły się problemy. Tuż przed przekazaniem maszynopisu do drukarni zatelefonował do mnie ktoś z redakcji, informując, że książka nie uzyska zgody władz kościelnych na publikację, jeżeli znajdzie się w niej moje nazwisko. Książkę miało opublikować katolickie Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy (WAM). Nie ukrywam, że byłem niezwykle zaskoczony tym, co usłyszałem. To były czasy, w których wykładałem na katolickich uczelniach, utrzymywałem bliskie kontakty z biskupami, a nawet z kardynałem Wyszyńskim. Przez niektórych byłem uważany za człowieka związanego z Kościołem, co przysparzało mi mnóstwa problemów i blokowało karierę. Inni najwyraźniej uznali jednak, że jestem przeciwnikiem Kościoła.

Rozjuszyło mnie to, więc napisałem list do episkopatu. Chciałem dowiedzieć się, co się właściwie stało i jakie mają zastrzeżenia do mojego tekstu. Na spotkanie zaprosił mnie kardynał Wojtyła. Wytłumaczył mi, że władze Kościoła nie zgadzają się na publikację mojego nazwiska dlatego, że jest ono kojarzone z tygodnikiem "Itd", w którym publikowałem wtedy felietony. Kardynał powiedział, że "Itd" zwalcza Kościół katolicki i muszę się bardzo wyraźnie określić - albo współpracuję z "Itd", albo z Kościołem. Zasugerował, żebym zrezygnował z pisania do tygodnika. Byłem zupełnie zaskoczony. Polemizowałem z przedstawionymi argumentami, tłumaczyłem, że jestem naukowcem, seksuologiem i nie dam się w ten sposób zaszufladkować. Uważałem, że jego ultimatum jest dla mnie krzywdzące, bo to, o czym w tej książce pisałem, to była czysta wiedza biologiczna, a nie światopoglądowa, i nie powinna stać w sprzeczności z nauką Kościoła. Kardynał Wojtyła pozostawał przy swoim zdaniu. Nie przeszkadzała mu treść rozdziału, który napisałem, tylko moje nazwisko w książce wydanej przez kościelne wydawnictwo. Próbowałem jeszcze tłumaczyć, że w Warszawie jestem inaczej traktowany nawet przez prymasa Wyszyńskiego, któremu nie przeszkadza moja współpraca z "Itd"! Rozmawialiśmy o niej wielokrotnie i prymas pochlebnie wypowiedział się o moim pisaniu w tym tygodniku, mówiąc, że człowiek, który jest wierzący, może wszędzie czynić dobro. Nawet w piśmie antykościelnym! Prymas "Itd" na pewno nie czytał, ale też z pewnością nie potępiał.

Kardynał Wojtyła był jednak nieprzejednany, ale ponieważ widział, że jestem bardzo rozczarowany, obiecał mi, że do rozmowy wrócimy. "Teraz wyjeżdżam do Rzymu - powiedział. - Spotkamy się po moim powrocie i dokończymy rozmowę". Tylko że to był wyjazd na konklawe, i to ten, z którego Karol Wojtyła do Polski już na stałe nie wrócił. Dyskusja skończyła się zatem na jego twardym "nie". Ostatecznie poddałem się i książka wyszła bez mojego nazwiska, jednak poczucie krzywdy miałem ogromne. Do dzisiaj wspominam to przeżycie z przykrością.

Z Karolem Wojtyłą spotykałem się kilkakrotnie już wcześniej. Zapraszał mnie często do Krakowa na specjalne narady poświęcone seksualności. Przyjeżdżałem tam, siedziałem i dyskutowałem. Grono uczestników nie było zbyt duże, najwyżej kilkanaście osób. Z czasem pierwsze skrzypce podczas tych spotkań zaczynała grać doktor Wanda Półtawska - przyjaciółka biskupa Wojtyły i jego doradczyni w sprawach seksu oraz rodziny. Wojtyła bardzo jej ufał, co sprawiało, że dominowała opcja bardzo konserwatywna, bo pani Półtawska ma do dzisiaj zdecydowanie radykalne poglądy. Już później, kiedy Karol Wojtyła został papieżem i czytałem jego encykliki czy słuchałem kazań, czułem się tak, jakbym słyszał cytaty z Wandy Półtawskiej.
Zdarzyło się też, że jechaliśmy razem jego samochodem z Lublina do Krakowa. On wracał do siebie z KUL-u, a ja akurat wybierałem się do Krakowa po moich wykładach. Po drodze rozmawialiśmy o jego książce "Osoba i czyn". Akurat wtedy świeżo się ukazała i nie zdobyła uznania na KUL-u. Skarżył się wówczas na to, że teologowie i filozofowie z Lublina ją krytykują, a jednocześnie był zaskoczony, że dobrze przyjęli ją psychiatrzy (...).

Spośród wszystkich moich książek największą awanturę wywołał podręcznik "Nowoczesne wychowanie seksualne", który napisałem wspólnie z Kazimierzem Szczerbą w 1996 roku. Reakcja na tę książkę ze strony kręgów kościelnych była więcej niż histeryczna.

Zacznijmy od kulisów sprawy. Ja i współautor - bardzo dobry psycholog, seksuolog kliniczny i publicysta - doszliśmy do przekonania, że warto napisać książkę poświęconą edukacji seksualnej, adresowaną do młodzieży, rodziców i nauczycieli. Książka w założeniu miała być oparta o najnowsze badania, miała zbierać wiedzę, którą dysponuje współczesna nauka, ale też uwzględniać zróżnicowane poglądy. Miała być po prostu rzetelna naukowo. Wydawca nie ingerował w nasze założenia, nalegał jedynie, żeby w tytule umieścić słowo "podręcznik". Trochę się wahałem, bo zdawałem sobie sprawę, że monopol na edukację seksualną młodzieży w szkołach uzurpuje sobie Kościół i żadna władza, od prawa do lewa, nie zamierza tego zmieniać. Tak było w latach 90., tak również jest dzisiaj. Ostatecznie na okładce znalazł się podtytuł: "Podręcznik dla młodzieży szkolnej".

Histerię rozpętali aktywiści z organizacji katolickich zajmujących się rodziną. W recenzjach przede wszystkim podważano naukowość tego, co napisaliśmy, chociaż każde hasło i rozdział miały solidne oparcie w wynikach badań naukowych. Eksperci społeczni podważali tam niektóre rzeczy, które dla seksuologów są oczywiste. Uważali, że niektóre zachowania seksualne są niemożliwe - na przykład auto cunillingus - czyli sytuacja, w której mężczyzna może pobudzać oralnie swój własny członek. Otóż, drodzy państwo, proszę sobie wyobrazić, że jest to możliwe.

Nam, autorom, przypisywano nawet przynależność do jakichś światowych tajnych organizacji, których celem jest niszczenie Kościoła i rodziny. Również Episkopat poświęcił tej książce swój cenny czas i wydał specjalny list na nasz temat, który był odczytywany w kościołach podczas niedzielnych mszy. W liście biskupi krytykowali nasze ujęcie i traktowali je jako sprzeczne z nauką Kościoła. Przypisywano nam antyrodzinne inklinacje, zarzucano, że nasza książka demoralizuje młodzież. Byłem nawet zaczepiany przez dewotów, którzy na ulicy krzyczeli za mną: "To pan niszczy polską rodzinę!". (...)

Każdy drobiazg mógł świadczyć o naszej złej woli. W jednym z rozdziałów, który poświęcony był seksowi w religiach świata, zamieszczono ilustrację przedstawiającą roześmiane dzieci na tle kościoła. Dowiedziałem się, że dzieci specjalnie stoją tyłem do budynku, aby zniechęcać młodych czytelników do wiary. Tego typu przykładów interpretacji tekstów, rycin i naszych intencji były dziesiątki. Zapewne jedną z przyczyn wrogości do tej książki było przedstawienie w niej zróżnicowanych poglądów różnych odłamów chrześcijaństwa dotyczących seksu, antykoncepcji, rozwodów, małżeństwa. Różnice w ramach chrześcijaństwa w tych sprawach są bowiem spore - niektóre Kościoły protestanckie akceptują nawet aborcję! Wszystkie, a także Cerkiew prawosławna, dopuszczają pigułki antykoncepcyjne. W Polsce w nauczaniu młodzieży unika się informacji na tego typu tematy. (...)

Zbigniew Lew-Starowicz, "Pan od seksu", Znak, Kraków 2013, cena 32,90 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 11

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
misiekpluszak44
Autcunnilingus to sytuacja w której kobieta pobudza oralnie własną pochwę i do końca nie wiadmo czy to mozliwe. U panów nazywa się to autofellatio jest jak najbardziej możliwe :) Pan Profesor chyba ie autoryzował wywiadu ;)
g
gosc
kosciol to sekta !a ci owi pasterze swiete krowy w tym sam swietej pamieci karol wojtyla ktory pochwalal bałchowalczy kult obrazkow i figór i jeszze kult samego siebie kiedy to stawiano mu pomniki nie wspominajac sprzeciwu stosowania prezerwatyw przez osoby chore na aids ,zwlaszca w afryce gdzie wskaznik epidemi aids jest jednym z najwyzszych ,pomijam fakt przyzwolenia na ukrywanie przypadkow pedofili srod kleru ,przenoszenia ksiezy pedofilow na innne parafie tak swiety karol wojtyla ktory ma byc kanonizowany nie reagowal na odzewy ofiar molestowan kiedy wysylaly do niego listy prosba o wczęcie postępowania wobec ich opracow , polecam ci film mea maxima culpa -milczenie kosciola tam dowiesz sie prawdy calej prawdy film byl emitowany na HBO w dwóch czesciach radze ci bys go obejrzał zwlaszcza tę druga zwlaszcze te druga moze da ci to cos do myslenia!
777
ZASDROSNY PO POLSKUrczysyn.
S
SextynI
i psychologa nie spalono na stosie. To juz cos!
777
terAZ POlujom NA KOŚCIÓŁ czEGo SI NIE ROBI do ESTabłiśMENTU.
p
polo
W tym wieku taki nagły nawrót pamięci to rzadkość, ale jak dobrze zapłacą, to niektórzy nawet
moment przyjścia na świat gotowi sobie przypomnieć.
Odnoszę wrażenie, że "celebryte" do TeVaŁena zaprosili na długie płatne pogawędki
o seksualnych problemach lewackich celebrytek, a jak już się się wpadnie między wrony ......
Możliwe też, że coś w IPNe znaleźli na doktorka, stąd nagły PO-wrót na sralony III RP ?
W PRL taki "spowiednik" nie mógł zostać obojętny dla SłużB.
R
Rafał
Każdy, kto podporządkowuje się Kościołowi może się spodziewać, że każdy nieostrożny krok w lewo lub w prawo może spowodować dziką nagonkę tegoż Kościoła.
A
Administrator
To jest wątek dotyczący artykułu Dlaczego Lew-Starowicz pokłócił się z Karolem Wojtyłą? Fragment książki "Pan od seksu"
a
ameta
może to niema sensu - ale jednak! Zanim znowu coś napiszesz, nawet za pieniądze, pomyśl kim jesteś. A jak już zrozumiesz... nie, to jednak nie możliwe!
N
NorvidNH
Jak raz dureń stary. Podlany szmirą i lepkimi słodyczami starych pudernic na gnijącej legunie. Komuch nie postawi jaka Donkowi i Kwachowi a Siwieć niech liże z nich mocz!
o
observer
Lemański ma konkurenta...
m
moher
Jak widać w każdej branży występuje parcie na szkło. Lub mediom nie chce się ruszyć tyłka i mają jeden numer dyzurnego telefonu. A co do meritum: przeczytałem niemal całą dostepną w latach 80-tych literaturę przedmiotu (później już wyrosłem ze studenckich zainteresowań ;)) Niezwykle wysoki naukowy poziom prezentowały książki prof. Imielińskiego, cały tryptyk 'Seksuologia'. Z kolei M.Wisłocka dawała wielki czynnik emocjonalności, to taki polski odpowiednik raportu Masters & Johnson. Publikacje dr Starowicza były niewątpliwie poprawne ('Seks partnerski' to była dobra książka, inne to już właściwie powtórki), rzeczowe, ale i chłodne, takie w rodzaju bezrefleksyjnej obserwacji. Może to swoiste skrzywienie psychiki biegłego sądowego? To już wolałem poczytać L. Gapika ;-)
Wróć na i.pl Portal i.pl