Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego A1 ze Strykowa do Tuszyna budowano aż 40 lat

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Łódzki odcinek A1 ma 40 km
Łódzki odcinek A1 ma 40 km Grzegorz Gałasiński
Dziś już nikt nie pamięta szczegółów. Wiadomo tylko, że przymiarki do budowy A1 rozpoczęły się za Gierka, prawdopodobnie w 1973 roku.

Wprawdzie w czasach PRL inwestycję udało się rozpocząć, powstał jednak tylko 20-kilometrowy odcinek od Tuszyna do Piotrkowa, który przez lata pozostawał jedyną autostradą w centralnej Polsce. Tyle że prawdziwym symbolem tej inwestycji pozostały niedokończone wiadukty, urwane nad polami koło Srocka. Wiadukty te nigdy nie zostały dokończone, zburzono je po przeszło ćwierć wieku później, gdy w końcu udało się wznowić budowę drogi. Wtedy, w latach 70. XX wieku, geodeci wytyczyli pierwszy wariant przebiegu A1 na wschód od Andrzejowa, zahaczając o Andresopol. I taki stan wiedzy utrzymywał się wśród mieszkańców przez 20 lat. Później, w czasie protestów związanych z ostatecznym przebiegiem trasy, podnoszono tę kwestię, argumentując, że z tego właśnie powodu, przez dwie dekady ludzie nie budowali się po wschodniej stronie Andrzejowa, uciekając na drugą stronę osiedla.

Tymczasem na początku lat 90. XX wieku, gdy wrócono do planów budowy A1, pojawił się zupełnie nowy przebieg - tym razem Andrzejów ominięty miał być od zachodu, trasa miała przebiegać w pobliżu Olechowa.

Aż w końcu pojawił się wariant trzeci, przygotowany przez urzędników wojewody Andrzeja Pęczaka - zbliżony do drugiego, jednak droga wyraźnie odsunęła się w nim od Olechowa, a przybliżyła do Andrzejowa.

A wtedy wydarzyła się historia, w którą dziś - w dobie obowiązywania specustawy drogowej - ciężko uwierzyć. Okazało się, że jednak osoba, a mówiąc konkretnie - pani Danuta, jest w stanie zablokować miliardową inwestycję na 10 lat.

Oczywiście nie sama tego dokonała, lecz z drobną pomocą, jak to kiedyś wyliczyliśmy: prokuratury, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Śledczego, Instytutu Pamięci Narodowej, sądów administracyjnych, ekologów, swojego stowarzyszenia, gazet, telewizji oraz księdza proboszcza.

Pani Danuta szerzej przy autostradzie zaczęła się udzielać w roku bodajże 1998. Atmosfera w Andrzejowie zaczynała już być napięta, wiadomo: jedni w związku z kolejnym zaprezentowanym przebiegiem drogi oddychali z ulgą, inni orientowali się, że lada moment będą mieszkać za ekranem dzwiękochłonnym, innym oczy się zaświeciły na myśl o odszkodowaniu za ziemię, którą państwo będzie musiało przejąć pod autostradę.

Na czele protestujących przeciw inwestycji w tym, a nie innym kształcie, stanęła pani Danuta, która założyła stowarzyszenie Bezpieczna Autostrada. Sukcesy przyszły szybko. W 2000 r. sąd administracyjny uznał, że decyzja lokalizacyjna wydana przez urząd wojewódzki jest za słabo uzasadniona. Decyzję wrócono do poprawki. Po raz pierwszy, ale nie ostatni, bo historia powtarzała się w późniejszych latach. Ba, w którymś momencie stowarzyszenie zaskarżyło nawet korzystny dla siebie wyrok, co pozwoliło odsunąć sprawę o kolejne miesiące...

W między czasie, w 2001 r. pani Danuta zaczęła się udzielać w Społecznym Komitecie Upamiętnienia Miejsca Hitlerowskiego Obozu Kaźni i Pracy Niewolniczej w Łodzi-Olechowie. Twierdząc, że w obozie tym mogło zginąć nawet 20 tys. osób. Zaczęła się domagać ustawienia monumentu upamiętniającego ich kaźń.

Choć ona sama przekonywała, że pomnik nie stanie na trasie autostrady, do dyskursu publicznego wdarła się argumentacja, że nie można lać betonu na grobach pomordowanych Żydów.

Później do sprawy włączony został Andrzej Pęczak, a mianowicie doniesiono organom ścigania, że w drugiej połowie lat 90. XX wieku, na wschodnich rubieżach Łodzi dochodziło do dziwnych obrotów ziemią - dziwnych, bo bazujących rzekomo na przeciekach z urzędu wojewódzkiego. Przecieki miały dotyczyć zmiany przebiegu autostrady.

Atmosfera gęstniała z każdym rokiem. W Andrzejowie ludzie zaczęli patrzeć na siebie wilkiem, na ścianach pojawiły się plakaty mówiące stop „obrzydliwemu potworowi, ziejącemu smrodem dwudziestu tysięcy samochodów dziennie”. W końcu, gdy na Olechowie zaczął powstawać zakład Della, przez osiedle przetoczyła się plotka, że to żadne komputery, a amerykańscy truciciele, którzy licząc na dostęp do szybkiej autostrady, budują fabrykę chemiczną...

Dość powiedzieć, że prawomocną decyzję lokalizacyjną udało się uzyskać dopiero w 2007 r. Rok wcześniej, ówczesny rząd PiS zapowiadał – co podczas otwarcia odcina A1 Tuszyn – Stryków z lubością wytknął swoim adwersarzom Cezary Grabarczyk z PO - że trasą A1 pojedziemy w 2010 r.

A przypomnijmy, że mowa była wówczas o znacznie dłuższym odcinku, niż ten oddany 1 lipca. Chodziło bowiem o 180 km ze Strykowa do śląskich Pyrzowic.

Z tym tematem barował się jednak już rząd Donalda Tuska z łódzkimi ministrami w resorcie infrastruktury - Cezarym Grabarczykiem i Radosławem Stępniem.
Tego drugiego historia z autostradą kosztowała sporo wysiłku fizycznego. Ale po kolei.

Rząd Tuska postanowił, że autostradę wybuduje prywatna firma, za pieniądze zebrane w bankach. Termin 2010 dawno przestał obowiązywać, nową, jakże atrakcyjną wizerunkowo, datę wyznaczało hasło Euro 2012. Ogłoszono, że droga zostanie otwarta w sam raz na przyjęcie kibiców piłki nożnej z całej Europy.

Na autostradzie A1 między Strykowem i Tuszynem nie będzie bramek z manualnym poborem opłat

Przetarg rozstrzygnięto na początku 2009 r., a przez następnych 12 miesięcy trwało oczekiwanie, aż banki udzielą prywatnemu kocesjonariuszowi stosownej ilości pożyczek. Nie udzieliły. Rok poszedł na zmarnowanie. A właściwie więcej, bo okazało się, że projekt zostawiony przez prywatne konsorcjum, też jest nie do zaakceptowania.

Wówczas było już wiadomo, że o maju 2012 r. można zapomnieć. A że Radosław Stępień o ten maj się założył, włożył strój kolarski i odbębnił na rowerze dystans dzielący Stryków od Pyrzowic - a więc 180 km. Znany ze skłonności do bycia w centrum uwagi minister, z godnością tę przegraną przeżył, ba - zamiast 180, przejechał 200 km. Media też mu dopisały...

A potem zaczęły się kolejne przeboje. Po dwóch latach od zerwania poprzedniego kontraktu, w przetargu wyłoniono kolejną firmę - tym razem będącą już tylko wykonawcą, nie koncesjonariuszem. Rząd postanowił bowiem, że omawiany odcinek A1 powstanie za państwowe, nie bankowe pieniądze.

I nie ze Strykowa do Pyrzowic, lecz jedynie do Tuszyna - 40 km, zamiast 180. Tyle że kolejne zmiany terminów zaczęły się już na etapie projektu, a gdy ruszyła wyczekiwana od czterech dekad budowa, przerwano ją, gdy zaawansowanie sięgnęło 10 proc. Zerwany kontrakt z wykonawcą, kolejne miesiące zwłoki, kolejne przetargi, kolejni wykonawcy…

Od półtora roku z placu budowy płynęły komunikaty, których ciężko było się wcześnie spodziewać: roboty wyprzedzają harmonogram.
W ostatnich tygodniach budowlańcy musieli się ostro spiąć, żeby spełnić rządową prośbę i oddać autostradę na początku wakacji, a więc miesiąc przed terminem zapisanym w kontrakcie. Szkoda tylko, że ciężko zliczyć, który to był termin z kolei.

A1 na razie bez opłat

Podłódzki odcinek autostrady A1 został oddany do użytku 1 lipca. Ma 40 km i łączy wielki węzeł autostradowy w Strykowie (skrzyżowanie A1 i A2) ze starym odcinkiem A1 (Tuszyn - Piotrków). Droga pozwala na ominięcie całej aglomeracji łódzkiej w ciągu niecałych 20 minut, co dla kierowców przejeżdżających tranzytem zapewnia oszczędność od jednej do 2,5 godziny, w zależności od pory dnia i tygodnia.

Nawierzchnia autostrady wykonana jest - poza wiaduktami – z betonu. W każdą stronę dostępne są dwa pasy ruchu. Powstały dwa MOP-y (miejsca obsługi podróżnych), z których jeden, w Wiśniowej Górze już działa, aczkolwiek czeka go jeszcze rozbudowa. Drugi, w Skoszewach, ma zostać udostępniony do 3 sierpnia.

Orlen i Shell będą prowadzić MOP-y przy drodze ekspresowej S8 w woj. łódzkim. Kto jeszcze?

Kierowcy samochodów osobowych na razie nie muszą się martwić o opłaty, jeśli zaś chodzi o ciężarówki - jesienią droga ma wejść do sytemu ViaToll.

Ile może kosztować przejazd A1 na trasie Stryków – Tuszyn?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki