Dla prokuratury skrzywdzona kobieta to nie jest dobry świadek

Aleksandra Suława
Aleksandra Suława
Kopińska: Wyrok w zawieszeniu to dla ofiary sygnał, że walka o sprawiedliwość nie ma sensu
Kopińska: Wyrok w zawieszeniu to dla ofiary sygnał, że walka o sprawiedliwość nie ma sensu Fot. Jakub Pleśniarski
Znam policjantki, które mówią, że nigdy nie zgłosiłyby gwałtu. Doskonale wiedzą, że środowisko zwykle opowiada się po stronie silniejszego - mówi Justyna Kopińska, laureatka nagród Grand Press i European Press Prize, autorka książki „Z nienawiści do kobiet”.

Kasia miała 13 lat, kiedy znajomy ksiądz zabrał ją od rodziców, pod pretekstem zorganizowania dla niej miejsca w szkole z internatem, potem wielokrotnie gwałcił, bił, poniżał. Nie uwierzyli jej rodzice, nie uwierzyli nauczyciele, uwierzył dopiero pracownik socjalny, a i to tylko dlatego że w rozmowie z nim zamiast „ksiądz” mówiła „chłopak”. Co jest takiego w przemocy seksualnej, że tak łatwo zakwestionować jej istnienie?
Nie tyle istnienie, co relacje ofiar. I chodzi tu nawet nie o wiarę, ale o odwagę, żeby wziąć stronę pokrzywdzonych.

Do empatii trzeba odwagi?
Jeśli po jednej stronie sporu mamy dziecko z biednej rodziny albo kobietę o niskiej pozycji społecznej, a po drugiej wojskowego, lekarza czy księdza, to oczywiście, że do ujęcia się za tymi pierwszymi trzeba odwagi i że niewielu się na nią zdobywa. Z moich rozmów z biegłymi sądowymi wynika, że w większości wypadków środowisko staje po stronie tego, kto ma większe wpływy. Bo co się stanie, jeśli winny uniknie kary? Co jeśli potem będzie chciał odegrać się na swoich przeciwnikach? Niektórzy niestety myślą, że nie warto ryzykować i bezpieczniej trzymać z silniejszymi.

Statystyka pokazuje, że oprawca zwykle kary unika. Do niedawna, prawie połowa wyroków w sprawach o gwałt to były kary w zawieszeniu lub najniższe wyroki przewidziane w kodeksach.
Bo nawet jeśli dowody ewidentnie wskazują na winę, wpływowego człowieka i tak będzie stać na dobrego adwokata. Weźmy opisywaną przeze mnie sprawę podpułkownika, który molestował swoje podwładne, używał wobec nich siły, zamykał, przypierał do ściany, wkładał ręce pod bieliznę. Sąd wydał wyrok w zawieszeniu, sprawca zachował wszystkie swoje przywileje np. prawo do wcześniejszej emerytury, dziś prowadzi własną kancelarię prawną. Albo przykład wspomnianego już księdza - w jego laptopie znaleziono treści pedofilskie, obciążały go zeznania Kasi, a dzięki dwóm adwokatom opłaconym przez zakon i rodzinę, poszedł do więzienia tylko na bardzo krótki czas i wkrótce zaczął odprawiać msze w podpoznańskim Puszczykowie. Kasia zaś nie miała nawet pełnomocnika, który reprezentowałby ją na rozprawach w sądzie. Przecież zakon powinien pomóc skrzywdzonemu dziecku, a nie pedofilowi! Zresztą, jak kiedyś powiedziała mi znajoma biegła sądowa, kobieta i dziecko nie są dobrymi świadkami. W Polsce, kiedy prokurator szuka świadków, to zależy mu na mężczyznach około czterdziestki, wykształconych, pracujących, w oczach wymiaru sprawiedliwości to oni są najbardziej wiarygodni.

Jak się czują ofiary po takim wyroku?
Jakby ktoś im splunął w twarz. Sędziowie najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z faktu, jak trudne dla ofiar gwałtu czy molestowania jest składanie zeznań, spotykanie oprawcy w sądzie. Wyrok w zawieszeniu, gdy sprawca ani na jeden dzień nie idzie do więzienia, to sygnał nie tylko dla nich, ale też dla innych kobiet, że walka o sprawiedliwość nie ma sensu. Nie jest warta włożonego w nią trudu, przede wszystkim tego emocjonalnego. Od znajomych policjantek usłyszałam kiedyś, że gdyby one zostały zgwałcone, nigdy nie poszłyby do sądu. Nie chcą odpowiadać na pytania sędziego w rodzaju, „jak wyglądał członek sprawcy”?

A jakiej kary by chciały?
Takiej, która jednoznacznie pokaże, że gwałt jest przestępstwem. Chcą też, żeby wyrok uniemożliwił gwałcicielowi czy pedofilowi krzywdzenie kolejnych osób. Zwykle, kiedy poszkodowani zgłaszają się do mnie, kładą nacisk właśnie na tę kwestię, mówią: niech pani to nagłośni, żeby on już nigdy nie zrobił nikomu tego, co zrobił mi. Ta motywacja wybrzmiewa zwłaszcza u osób, które były skrzywdzone w dzieciństwie. One często mówią o tym, jak straszna jest świadomość, że pedofil może ranić kolejne dzieci.

Ksiądz z pani reportażu, niedługo po wydanym przez sąd wyroku, założył profil na Facebooku, za pośrednictwem którego kontaktował się z dziećmi.
Ja oraz mój znajomy specjalizujący się w sprawach pedofilii, korespondowaliśmy z nim jako trzynastoletnia Zosia. Ksiądz pisał Zosi o podróżach i o tym, że chętnie zabrałby ją kiedyś do Stanów w walizce, zapewniał też że bardzo ją lubi i że jeśli potrzebuje się wygadać, to „zawsze może na niego liczyć czy to przez internet, czy osobiście”. Sama wybrałam się kiedyś na jedno z nabożeństw, które prowadził. To bardzo trudne doświadczenie widzieć, jak pedofil wkłada dzieciom komunię do ust. I dlaczego któreś z nich nie miałoby mu potem zaufać? Kiedy dziecko zaczepi - weźmy najprostszy przykład - pijak spod sklepu, maluchowi prawdopodobnie zapali się czerwona lampka, bo zaniedbany człowiek cuchnący alkoholem raczej nie oznacza niczego dobrego. Ale znajomy ksiądz, lekarz, nauczyciel? Ludzie pełniący ważne funkcje społeczne wzbudzają zaufanie.

Sprawcy przestępstw, o których rozmawiamy, w ogóle mają świadomość, że zrobili coś złego?
Zależy. Kiedy rozmawiałam z księdzem, odniosłam wrażenie, że jego wyrzuty sumienia są o wiele słabsze niż lęk przed tym, że zacznę pytać ludzi w Puszczykowie o jego historię. Ale są i tacy, których cieszy cudze cierpienie. To psychopaci, często niezdiagnozowani. Ci ludzie są ekstremalnie inteligentni, więc gdy gwałcą, biją czy molestują doskonale wiedzą, że źle robią, ale jednocześnie nie odczuwają współczucia dla ofiary.

A sędziowie, którzy wydają niskie wyroki? Ich raczej o psychopatię nie można posądzić.
Po nich też nie widać poczucia winy. Najlepszym przykładem są słowa sędziego, który orzekał w sprawie podpułkownika. Stwierdził on, że po pierwsze łagodna kara z pewnością nie przyczyni się do utwierdzenia winnego w przekonaniu, że można molestować kobiety. A po drugie, jak to ujął, spotkał się ze zdziwieniem znajomych wojskowych, że za tego typu zachowania może w ogóle spotkać żołnierza jakakolwiek kara.

Myślisz, że takie słowa mogłyby paść gdziekolwiek na świecie, czy Polska ma szczególny problem z ignorowaniem przemocy seksualnej?
To jest problem globalny, ale w wielu krajach jego rozwiązanie jest na dalszym etapie niż w Polsce. W Stanach czy Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkałam, kobiety częściej zgłaszają przestępstwa i rzadziej wycofują zarzuty. Mają sporą szansę na wysoki wyrok dla sprawcy.

Niskie kary, niezgłaszane przestępstwa, przemoc, która piętnuje na całeżycie - teoretycznieo tym wszystkim wiemy, wszystko to już nieraz zostało powiedziane.To dlaczego nic się nie zmienia?
Zmienia się, tylko bardzo powoli. Ja cieszę się nawet z małych rzeczy. Z tego, że po publikacji reportażu „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadecie” zostałam zaproszona do ministerstwa edukacji, żeby wziąć udział w konsultacjach na temat poprawy bezpieczeństwa w instytucjach zamkniętych dla dzieci. Z tego, że winny, który długo wymykał się wymiarowi sprawiedliwości, po moim tekście wreszcie trafia do więzienia. Z telefonów, od ofiar, które mówią, że dzięki reportażowi wreszcie chodzą z podniesioną głową. Pozytywnym sygnałem są również zmiany w prawie, jak to, że świadek pedofilii, jeśli nie zgłosi przestępstwa, także ponosi odpowiedzialność karną. Ale sporo kwestii i rozwiązań czeka jeszcze w kolejce. Jedną z nich, którą uważam za warte uwagi rozwiązanie, to testy psychologiczne dla sędziów, tak by ludzie pozbawieni empatii, psychopaci, nie wykonywali tego zawodu.

Mówisz, że cieszy cię, gdy winny po twoim reportażu trafi do więzienia. A nie boisz się, co będzie, gdy z niego wyjdzie? Tak jak boją się wszyscy ci, o których rozmawiałyśmy?
Dla mnie ważne jest, żeby nazywać rzeczy po imieniu i reagować na zło. Jeśli zaczniemy się oszukiwać, udawać że nic się nie dzieje, odwracać oczy, to przyjdzie taki dzień, kiedy nie będziemy mogli patrzeć na siebie w lustrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dla prokuratury skrzywdzona kobieta to nie jest dobry świadek - Plus Dziennik Polski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl