Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla premiera i jego Platformy zaczął się zjazd po równi pochyłej

Rozmawiał Włodzimierz Knap
FOT. TOMASZ HOŁOD
Rozmowa Prof. ANTONI DUDEK, kierownik Katedry Współczesnej Polityki Polskiej UJ – o sytuacji rządu.

– Donald Tusk nie poda się do dymisji, ale nie wykluczył przedterminowych wyborów. Jak rozumieć to stwierdzenie?

– Jako próbę wyjścia z pogłębiającego się kryzysu.

– Udaną?

– Nie. Donald Tusk, który przez lata był mistrzem w reagowaniu na sytuacje kryzysowe, teraz idzie od błędu do błędu.

– Kiedy popełnił pierwszy?

– Gdy w poniedziałek nie odwołał szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza.

– Premier jednak walczy?

– Tak, choć wczoraj był w głębokiej defensywie. Nie potrafił np. skłonić dziennikarzy, by starali się przyjrzeć problemowi od strony odpowiedzialności za państwo. Nie dziwi mnie natomiast, że nie podaje się do dymisji, bo oznaczałoby to poddanie się bez walki. To zaś, że mówi o przedterminowych wyborach, zaskoczyło mnie.

– Dlaczego?

– Taki scenariusz powinna głosić opozycja i robi to. Tusk na wczorajszej konferencji robił wrażenie polityka zdezorientowanego, który zamiast starać się wyciszyć sprawę, eskaluje ją, zapowiadając kolejne konferencje. Jeżeli codziennie będzie występował, pogubi się. Już zresztą zaczął błądzić, bo np. w poniedziałek mówił, że Sienkiewicz jest kompetentnym ministrem, a teraz zapowiada, iż przyjrzy się jego działalności. Co się zmieniło w ciągu kilku dni?

– Może wcześniejszymi wyborami tylko wszystkich straszy?

– Zapewne premier chce w ten sposób zmobilizować własny obóz i pogrozić koalicjantowi. Jednak PiS-owi na rękę byłyby wybory jeszcze tej jesieni.

– A nie lepiej byłoby PiS-owi czekać, liczyć na to, że notowania PO zaczną pikować?

– Jesienią tego roku PiS wygrałoby wybory, co do tego nie mam wątpliwości. Zagadką jest, z jaką przewagą. Dla PO lepiej jest nie przyspieszać ich terminu, m.in. dlatego, że sytuacja gospodarcza poprawia się. Kluczowe jednak znaczenie ma to, że wybory rządzą się emocjami, a afera taśmowa siedzi teraz mocno w głowach Polaków.

– Czy dla premiera rozwiązaniem nie byłoby złożenie wniosku o wotum zaufania?

– Uważam, że tak powinien postąpić, ale wcześniej dokonać rekonstrukcji gabinetu, pozbywając się przede wszystkim ministrów, którzy skompromitowali się, dając się podsłuchać. Nie wykluczam, że premier wie, iż taka sytuacja nie dotyczy jednego Sienkiewicza, lecz większej grupy ministrów.

– Gdyby Tusk tak postąpił, czyli najpierw rekonstrukcja, potem wniosek o wotum zaufania, to...

– ...miałby realne szanse wygrać takie głosowanie w Sejmie. Koalicja ma nadal większość, a postawiona pod ścianą, poparłaby premiera. Przypomnę jednak, że na podobny krok zdecydował się Leszek Miller w 2003 r., by przełamać kryzys spowodowany przez aferę Rywina. Głosowanie wygrał, ale kolejna afera (starachowicka) zmiotła go po kilku miesiącach. Oceniam, że dla Tuska też zaczął się zjazd po równi pochyłej. Może już tylko zarządzać tempem zjazdu.

– Gdzie będą odchodzić rozczarowani wyborcy PO?

– Większość z nich przejdzie do SLD. Głównym beneficjentem afery może być Sojusz, a nie PiS. Wyborcy PO obawiają się powrotu do władzy tego stronnictwa.

– Tusk powinien obawiać się PSL?

– Tak. Janusz Piechociński ze­chce pokazać, że jest twardym partnerem dla Tuska. Generalnie jednak rozpad koalicji nie jest dziś dobrym wyjściem dla PSL, ale ludowcy mogą przelicytować.

– Jak afera taśmowa może rzutować na pozycję prezydenta?

– Bronisław Komorowski może najwięcej zyskać. Władzę sprawuje premier, lecz gdy słabnie, do głosu dochodzi prezydent. Ale warto pamiętać, że dla niego znaczenie ma to, czy wybory prezydenckie odbędą się przed, czy po parlamentarnych. W interesie Komorowskiego jest zatem podtrzymywanie obecnego gabinetu, by nie znalazł się w sytuacji, że wybory prezydenckie odbędą się po dojściu do władzy PiS-u w wyniku wcześniejszego głosowania.

– Co afera taśmowa mówi o stanie państwa?

– Wystawia kiepskie świadectwo najważniejszym ludziom stojącym na jego czele. Pokazuje, jak marne mamy newralgiczne dla państwa instytucje, m.in. prokuraturę i służby specjalne. Dodatkowy kłopot leży w tym, że nie mamy alternatywy.

– A PiS?

– Po tym, jak rządziło, jestem sceptyczny. Gdyby teraz doszło do władzy, to naprawiałoby państwo wspólnie z Januszem Korwin-Mikkem. Taka alternatywa nie nastraja mnie optymistycznie. Państwem polskim od wielu lat kierują ludzie, których takie zadanie przerasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski