Dla nich mniej znaczy lepiej. Coraz więcej osób z zaburzeniami odżywiania

Aleksandra Kaźmierczak
Aleksandra Kaźmierczak
Twitter, Tumblr i zamknięte dla niezarejestrowanych użytkowników fora internetowe to najpowszechniej znane dostępne w internecie miejsca, gdzie osoby z zaburzeniami odżywiania nawzajem się wspierają. Nie jest to jednak wsparcie w walce o powrót do zdrowej wagi - polega ono na motywowaniu siebie nawzajem do utraty kilogramów, aby osiągnąć cel, który nigdy nie będzie wystarczający.

Pochodząca z Ryk 22-letnia Tosia w dzieciństwie nie różniła się zbytnio od rówieśniczek - jak inne dzieci była energiczna, dobrze się uczyła i w miarę normalnie odżywiała. W miarę, bo jak sama przyznaje, w dzieciństwie była raczej niejadkiem.
- Zawsze marudziłam przy obiedzie, ale potrafiłam zjeść niemal każdą ilość słodyczy. W pewnej chwili coś się zmieniło i w wieku ośmiu lat zaczęłam zastanawiać się nad tym, czym są kalorie. Wtedy jeszcze nie rezygnowałam ze swoich ulubionych rzeczy, ale nie jadłam, gdy nadarzały się ku temu okazje - mówi Tosia i dodaje, że pierwszy raz zaczęła unikać posiłków podczas wycieczek szkolnych. - Niechęć do jedzenia tłumaczyłam wychowawcom obawą przed wystąpieniem choroby lokomocyjnej, gdy będziemy wyjeżdżać na zwiedzanie.

Kasia, dwudziestojednoletnia studentka z Lublina zaczęła mieć problemy ze swoim wyglądem mniej więcej w tym samym wieku, co Tosia. Mając dziewięć lat była trochę okrąglejsza, przez co doświadczyła tzw. fat-shameingu, czyli stygmatyzacji otyłości ze strony swoich bliskich.

- Od tamtej pory przestałam się sobie podobać. Zastanawiałam się nad tym, co mogę, a czego nie mogę zjeść, czy powinnam stosować głodówki, ile czasu poświęcać na ćwiczenia i, przede wszystkim, czy nacisk ze strony bliskich skończy się, kiedy schudnę - mówi. - Na szczęście Internet nie był jeszcze na tyle rozwinięty, bym mogła znaleźć porady jak szybko stracić na wadze. Postanowiłam porzucić pomysł o odchudzaniu i żyć pełnią życia, jednak uwagi na temat wyglądu co jakiś czas wracały, zarówno od bliskich, jak i w mojej głowie.

Kasia wspomina również, że jej przyjaciel usłyszał, jak ich trener pływacki powiedział o niej, że jest „po prostu gruba”. Poskarżyła się mamie, która od razu zareagowała. Trener przeprosił ją, jednak nie wiedział, jaką szkodę w psychice Kasi wyrządziły te słowa.

Mniej, coraz mniej

Będąc w gimnazjum, Tosia podjęła decyzję o zmianie diety. Ćwiczenia fizyczne pojawiły się już wcześniej - w szkole podstawowej trenowała siatkówkę, w połowie szóstej klasy zaczęła także swoją przygodę z karate.

- W pierwszej kolejności zmniejszyłam ilość jedzonych posiłków - mówi Tosia. - Było to o tyle łatwiejsze, że po powrocie ze szkoły rodzice wciąż byli w pracy.

Czasem coś wtedy zjadłam, jednak częściej zdarzało się, że brudziłam naczynia, a jedzenie pakowałam do woreczka, który wyrzucałam podczas spaceru bądź wyjścia na trening karate.

Normalnie jadłam właściwie tylko wtedy, kiedy byli w domu. Mając 168 centymetrów wzrostu ważyłam 64 kilogramy, a moją wagą docelową było 45 kilogramów.

Dla nich mniej znaczy lepiej. Coraz więcej osób z zaburzeniami odżywiania

Tosia przyznaje, że trudno było jej zrezygnować ze słodyczy i fast-foodów, przez co zdarzały jej się napady obżarstwa. Po nich prowokowała wymioty, bądź stosowała środki przeczyszczające.

- Wiedziałam, że to bulimia, ale ważniejsza niż zdrowie była szczupła sylwetka

- wspomina Tosia. - Gdy już będąc w liceum ważyłam 57 kilogramów przy wzroście 175 centymetrów, zaczęłam dodatkowo ćwiczyć w domu, znalazłam także wsparcie na forum ruchu pro-ana, czyli w społeczności dziewczyn, które anoreksję traktują jako coś pięknego. I wspierałyśmy się nawzajem w niejedzeniu i obsesyjnym liczeniu kalorii.

Jak się przejem, mogę zwrócić

Z napadami obżarstwa i epizodami bulimicznymi zmierzyła się również Kasia. Wspomina, że po zajęciach w gimnazjum często wychodziła ze znajomymi coś zjeść, na początku drugiej klasy zamknęła się w sobie z powodu swojej wagi. Po kłótni z przyjaciółkami została sama i właśnie wtedy, wraz z depresją, pojawiły się zaburzenia odżywiania.

- Okropnie się przejadałam, potrafiłam dziennie zjeść dwie paczki chipsów, duże słodzone jogurty, mnóstwo słodyczy i wielkie posiłki, pijąc przy tym colę. Niedługo potem odkryłam, że kiedy się przejem, mogę wszystko zwrócić. Ważyłam wtedy najwięcej w stosunku do wzrostu, bo aż 75 kilogramów przy 162 centymetrach. Dopiero kiedy pod koniec drugiej klasy pogodziłyśmy się z przyjaciółkami, przestałam się tak objadać i zaczęłam więcej się ruszać i wychodzić.

Wszystko układało się dobrze do czasu, kiedy Kasia pogrążyła się w środowisku pro-ana na portalu Tumblr, gdzie przeglądała zdjęcia wychudzonych modelek. To platforma, na której można stworzyć własnego bloga, a także przeglądać blogi innych. Kasia chciała się zmienić - stać się zdrową i aktywną osobą, stosującą zdrową dietę i ćwiczenia. Dzięki odrzuceniu niezdrowego jedzenia, piciu wody i aktywności fizycznej, Kasia chudła szybciej.

- Im dłużej byłam na diecie, tym bardziej bałam się niezdrowych potraw. Chciałam chudnąć jeszcze szybciej, a pro-ana przyszła mi na ratunek - wspomina.

- Przez to łatwo sama zmanipulowałam swoje myślenie żeby przestać jeść i utwierdzać się w przekonaniu, że chude ciało to coś, co da mi szczęście. Nie dała mi jednak nic innego niż to, że znerwicowana liczyłam kalorie, a poza bulimią doszła jeszcze anoreksja, ortoreksja, dysmorfia ciała i depresja.

W obawie przed przytyciem, Kasia spędzała wolny czas w domu, gdyż wyjścia do miasta ze znajomymi często równały się ze zjedzeniem posiłku. Przed maturami Kasia zwiększyła ilość spożywanych pokarmów, żeby mieć siłę na naukę, lecz w wakacje znów zaczęła chudnąć. Gdy ze znajomymi wyjechała na festiwal jadła niskokaloryczne produkty i ciągle zastanawiała się nad tym, ile kalorii zjadła i ile spaliła podczas tańca. Po powrocie spróbowała środków odurzających, które powodują m.in. brak apetytu. Idąc na studia, przy wzroście 173 centymetrów, ważyła zaledwie 47 kilogramów.

Coraz więcej zachorowań

Na zaburzenia odżywiania zapadają najczęściej dziewczęta w wieku licealnym. Chorują także osoby młodsze i starsze, jednak w przypadku np. studentek bardzo często okazuje się, że pierwsze objawy pojawiały się już wcześniej.

- Pochodzenie zaburzeń odżywiania, w tym anoreksji, nie jest do końca znane - mówi psychiatra, dr n. med. Gustaw Kozak, który zajmuje się m.in. zaburzeniami odżywiania. - Bardzo często przyczyną jest kryzys funkcjonowania rodziny, ale wciąż prowadzone są badania genetyczne i społeczne, które mają na celu dowieść, dlaczego zachorowań jest coraz więcej.

Z doświadczenia lekarza wynika, że pacjentki bardzo rzadko same chcą się leczyć. Najczęściej są to młode dziewczyny, które nie widzą swojej choroby i zapewniają, że czują się i wyglądają świetnie. Jak mówi dr Kozak - zdarzają się również zachorowania wśród mężczyzn, choć bardzo rzadko, bo są to maksymalnie cztery przypadki na 100 chorych.

- Opór jest ogromny, leczenie anoreksji mało kiedy udaje się przeprowadzić bez hospitalizacji. Dodatkowo, nie ma skutecznej terapii farmakologicznej

- wyjaśnia doktor Kozak. - Najbardziej skuteczna jest psychoterapia, szczególnie rodzinna. Leczenie przeważnie jest kilkuletnie. Możliwości w Polsce są jednak słabe, głównie przez bardzo długi czas oczekiwania do specjalistów i wysoki wskaźnik śmiertelności choroby.

Dr Gustaw Kozak zauważa również, że bardzo rzadko zdarza się, by chorzy na anoreksję sami chcieli podjąć leczenie, a proces ten trwał kilka miesięcy.

Trzy dni bez jedzenia

Idąc na studia Tosia osiągnęła swoją najniższą wagę. Przy wzroście 175 centymetrów ważyła 54 kilogramy i zamierzała chudnąć dalej zwłaszcza, że przeprowadziła się wtedy do Lublina.

- Wyprowadzka z rodzinnego domu oznaczała, że nie będę w żaden sposób kontrolowana

- wspomina. - Mieszkanie w innym mieście dało mi w tym więcej swobody, nie musiałam już udawać, że jem, nie kupowałam też zbyt dużo jedzenia, a zaoszczędzone na produktach spożywczych pieniądze wolałam wydać na wyjście do kina, płytę ulubionego zespołu czy książkę. Potrafiłam nie jeść przez trzy dni, ale czułam się coraz gorzej.

Wsparcie od osób na forum już nie wystarczało. Szybko znalazła podobną społeczność na Twitterze, gdzie młode dziewczyny dążące do szczupłej sylwetki oznaczały swoje posty odpowiednimi hashtagami.

- Przeglądałam zdjęcia szczupłych modelek i zamieszczane przez inne dziewczyny przepisy na niskokaloryczne posiłki. Zapewne brnęłabym w to dalej, gdyby nie pojawiły się u mnie stany lękowe. Nie osiągnęłam jeszcze swojego celu, ale po dowiedzeniu się więcej na temat skutków anoreksji zaczęłam się bać. Wychudzenie może doprowadzić do niewydolności serca, a ja nie chciałam umierać - wspomina. - Pewnego dnia nie wytrzymałam i powiedziałam o wszystkim mojej najbliższej przyjaciółce, która przemówiła mi do rozsądku. Też studiowała w Lublinie, dzięki czemu mogła pomóc mi na miejscu, wyjść ze mną na miasto by wspólnie coś zjeść, albo coś wspólnie ugotować. Nie mam pojęcia, co bym bez niej zrobiła.

Po rozpoczęciu studiów, Kasia zachowywała się podobnie - kontynuowała odchudzanie korzystając z tego, że zamieszkała sama. Jak sama wspomina, nie obchodziło jej to, że wypadają jej włosy, paznokcie się łamią, a zęby psują. Ważną decyzję podjęła, kiedy pojawiły się u niej problemy z koncentracją i zapamiętywaniem materiału na studia. Powiedziała o swoich problemach rodzicom, którzy okazali jej wsparcie. Wszystko szło dobrą drogą, a Kasia jadła, i szukała w Internecie porad, jak poradzić sobie z zaburzeniami odżywiania. Odwiedziła również psychiatrę, od której usłyszała, że wszystko zmierza ku dobremu. W grudniu 2019 roku znów schudła - tym razem do 44 kilogramów. W tym samym miesiącu poznała także chłopaka, w którym odnalazła ogromne wsparcie. Wraz z nim zaczęła się zdrowo odżywiać, dzięki czemu przybrała na wadze.

- Zaburzenia odżywiania uśmierciły moje ciało i moją osobowość, ale nie wiedziały, że jestem od nich zdecydowanie silniejsza i odrodzę się na nowo mocniejsza, lepsza i piękniejsza - mówi Kasia i życzy tego samego wszystkim osobom borykającym się z zaburzeniami odżywiania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dla nich mniej znaczy lepiej. Coraz więcej osób z zaburzeniami odżywiania - Plus Kurier Lubelski

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl