Decyzja w sprawie wyborów prezydenckich potrzebna od zaraz

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Adam Jankowski
Przed nami trudne, tak społecznie jak gospodarczo czasy. Prezydent musi być osobą, której wybór nie będzie wzbudzał najmniejszych kontrowersji. Dlatego politycy powinni poszukać jakiego kompromisu i dogadać się w kwestii wyborów prezydenckich. Tym bardziej, że świat walczący z pandemią koronawirusa z niesmakiem i niedowierzaniem patrzy na polskie wyborcze przepychanki

„Financial Times” porównuje Jarosława Kaczyńskiego do Viktora Orbana, redaktorzy amerykańskiego magazynu VICE umieszczają Polskę na liście 30 państw, w których rządzący wykorzystują sytuację pandemii koronawirusa dla własnych korzyści politycznych oraz ograniczania i łamania praw obywateli. Wszystko przez planowane majowe wybory prezydenckie, do których prze Prawo i Sprawiedliwość.

John Dalhuisen, były dyrektor Amnesty International na Europę przypomina na łamach „FT”, że niedawno PiS przegłosował w Sejmie ustawę, na mocy której wybory prezydenckie miałyby się odbyć wyłącznie w sposób korespondencyjny.

„To niepotrzebne szaleństwo mówi wiele o politycznej celowości PiS i jego pogardzie dla demokratycznych norm” - czytamy w jego artykule. Dalej jest o krajach, które zdecydowały się przełożyć wybory, a nie jest ich mało, żeby wspomnieć chociażby Francję, Serbię, Rumunię czy Macedonię Północną. Nawet Władimir Putin zdecydował, że głosowanie poprawek do konstytucji, które umożliwią mu pozostanie na kolejną kadencje prezydentem Rosji, trzeba odłożyć na późniejszy termin.

John Dalhuisen wysuwa odważną tezę, pisze, że wygrana Andrzeja Dudy wcale nie jest przesądzona. Pandemia pokazuje bowiem także, a może przede wszystkim, słabe strony państwa, choćby trudną sytuację służby zdrowia, a to nie sprzyja rządzącym. Dalhuisen porównuje prezesa Kaczyńskiego do węgierskiego premiera Viktora Orbana, bo ci politycy, zdaniem byłego dyrektora AI na Europę, wykorzystują pandemię, by wzmocnić swoją polityczną pozycję.

Podobnego zdania są redaktorzy amerykańskiego magazynu VICE.

„Moglibyśmy wymienić całą masę nowo wprowadzonych zasad, które pojawiły się dopiero wraz z pandemią. W wielu miejscach politycy wykorzystują ten kryzys nie tylko dla swoich politycznych korzyści, ale miejscami także po to, aby ograniczać wolność obywateli” - mówi w rozmowie z VICE Allie Funk z amerykańskiej organizacji Freedom House, która działa na rzecz obrony demokracji i wolności.

Eksperci ONZ ds. praw człowieka już zaapelowali o powstrzymanie się od wprowadzania nowych zasad, które skutkowałyby ograniczeniem swobód obywatelskich. „Nowe ograniczenia mające na celu ochronę obywateli muszą być ściśle dostosowane do sytuacji danego kraju i powinny być skoncentrowane na ochronie zdrowia publicznego. Na pierwszym miejscu zawsze powinna stać praworządność i kwestia ochrony praw człowieka” – napisali w oficjalnym oświadczeniu przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Polska na liście 30 państw, w których rządzący wykorzystują sytuację pandemię dla własnych korzyści politycznych oraz ograniczania i łamania praw obywateli, znalazła się obok takich krajów jak Chiny, Rosja czy Filipiny.

„Podczas, gdy wszyscy kandydaci na stanowisko prezydenta formalnie odwołali swoje kampanie, rząd PiS za wszelką cenę dąży do zorganizowania zaplanowanych na maj wyborów prezydenckich” - czytamy w artykule amerykańskiego magazynu VICE.

Zgadza się. Głosami posłów PiS Sejm uchwalił ustawę, która zakłada przeprowadzenie wyborów prezydenckich poprzez głosowanie korespondencyjne 10 maja, za niecałe cztery tygodnie. Projekt mówi o tym, że listonosze powinni dostarczyć pakiety wyborcze w terminie od siedmiu dni do dnia przypadającego na dzień wyborów. Każda osoba uprawniona do głosowania powinna znaleźć w przesyłce kopertę zwrotną, kartę do głosowania, kopertę na kartę do głosowania, instrukcję głosowania korespondencyjnego oraz oświadczenie o osobistym i tajnym oddaniu głosu. Po oddaniu głosu trzeba będzie wrzucić kartę do głosowania do skrzynki nadawczej, potem pakiety wyborcze mają trafić do gminnych komisji wyborczych. Te będą weryfikować ważność dostarczonych kart w szczególności weryfikując imię i nazwisko wyborcy oraz numer PESEL z danymi zawartymi w spisie wyborców. Z kolei karty do głosowania zostaną wrzucone do urn wyborczych. Kiedy już wszystkie się tam znajdą, zacznie się liczenie głosów. W skład gminnych komisji wyborczych wchodzić będzie, w zależności od wielkości gminy, od trzech do 45 osób.

Politycy opozycji, ale nie tylko oni, także wielu prawników, zwłaszcza konstytucjonalistów podnosi, że tak przeprowadzone wybory będą niekonstytucyjne, że łamana jest demokracja. Pomijając już fakt, że narażani są tak listonosze, jak członkowie komisji wyborczych, że nie każdy posiada skrzynkę pocztową, że nie wszyscy mieszkają pod swoimi adresami zameldowania, to tak naprawdę trudno mówić o kampaniach wyborczych prowadzonych przez poszczególnych kandydatów. Nie mówiąc już o tym, że Trybunał Konstytucyjny lata temu orzekł, iż zmian w kodeksie wyborczym nie wolno wprowadzać później niż pół roku przed wyborami.

„W demokratycznym państwie wybory to nie tylko głosowanie, to skomplikowany mechanizm, w którym uczestniczą zarówno wyborcy, kandydaci, jak i organy administracji publicznej organizujące proces wyborczy. (…). Proces ten, z uwagi na swoje znaczenie i złożony kształt, musi opierać się na jasnych i jednoznacznych normach wyprowadzanych wprost z Konstytucji. Obowiązujące w państwie przepisy muszą zagwarantować, że reguły rywalizacji politycznej będą jasne i równe dla wszystkich, a wynik wyborów będzie urzeczywistniał wolę narodu. Dla realizacji tego celu prawo wyborcze musi być stabilne, w szczególności proces jego modyfikacji nie może budzić żadnych wątpliwości prawnych" – napisali członkowie Państwowej Komisji Wyborczej w piśmie, w którym zwrócił się do Głównego Inspektora Sanitarnego z prośbą o ustalenie o procedur bezpieczeństwa dotyczących przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości zdają się jednak tymi wątpliwościami nie przejmować.

Projekt ustawy trafił do izby wyższej. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki już zapowiedział, że izba najprawdopodobniej wykorzysta przysługujące jej 30 dni na rozpatrzenie zapisów ustawy o głosowaniu korespondencyjnym, co oznacza, że ustawa wrócili do Sejmu w okolicach szóstego, siódmego maja. Jeśli tak, trudno będzie przeprowadzić wybory trzy dni później. Może dlatego, projekt daje także nowe prawo marszałkowi Sejmu, który, jeśli na terytorium Polski ogłoszono stan epidemii, może zarządzić zmianę terminu wyborów. Mówi się, że Elżbieta Witek wyznaczy wybory nie na dziesiątego, a ma siedemnastego maja, co da rządzącym dodatkowe siedem dni na ich przygotowanie.

Ale i tak, biorąc pod uwagę szalejącą pandemię wybory w tym terminie mogą się nie odbyć i prawdopodobnie się nie odbędą. Co zatem dalej?

Jarosław Gowin proponował zmianę Konstytucji, która umożliwiłaby przeprowadzenie wyborów za dwa lata. Prezydent Andrzej Duda sprawowałby więc swój urząd siedem lat i nie mógłby się ubiegać o reelekcję, ale na takie rozwiązanie nie chce się zgodzić opozycja. Ta domaga się wprowadzenia stanu klęski żywiołowej i przełożenia wyborów na wiosnę przyszłego roku. Rządzący mówią, że to niemożliwe powołując się m.in. na gigantyczne odszkodowania jakie państwo musiałoby zapłacić za wszystkie utracone wpływy, czy dochody.

Tymczasem prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku, była Rzeczniczka Praw Obywatelskich, była sędzia NSA, w rozmowie z OKO.press stwierdziła, że „to blef, szwindel, interesowna manipulacja, by obrzydzić stan klęski żywiołowej”.
„Na podstawie ustawy z 2002 roku o odszkodowaniach za ograniczenie praw obywatelskich z powodu wprowadzenia stanów nadzwyczajnych, wielomilionowe odszkodowania w ogóle nie są możliwe” - dodała sędzia.

Pozostaje także pytanie, co zrobią poszczególni kandydaci startujący w wyścigi do Pałacu Prezydenckiego. Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej, zawiesiła kampanię i wezwała do bojkotu majowych wyborów. Prezes PSL i kandydat na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz, z zawodu lekarz, stwierdził, że jest gotowy do pracy w szpitalu w sytuacji, gdy będą potrzebni dodatkowi medycy. Gdyby tak się stało, trudno mówić o prowadzeniu jakiejkolwiek kampanii. Wszyscy główni kandydaci opozycji apelują o przełożenie terminu wyborów, nie jest też tajemnica, że spotykają się i ze sobą rozmawiają.

- Wszystkie rozwiązania są dzisiaj możliwe, dla nas najważniejsze jest życie i zdrowie Polaków, ktoś, kto zachęca do wzięcia udziału w tych wyborach, będzie miał krew na rękach - ocenił Borys Budka, lider Platformy Obywatelskiej.

Sytuacja wydaje się patowa, ale politycy muszą poszukać jakiego kompromisu.

Tym bardziej, Polacy nie chcą wyborów w maju - ani zwykłych, ani korespondencyjnych – przynajmniej tak wynika z sondażu przeprowadzonego pięć dni temu przez Instytut Badań Pollster dla „Super Expressu”. 78 proc. badanych uważa, że należy przełożyć je na późniejszy termin, 14 proc. - że nie należy ich przekładać, a 8 proc. nie ma zdania.

Inna rzecz: przed nami trudne, tak społecznie jak gospodarczo czasy. Prezydent musi być osobą, której wybór nie będzie wzbudzał żadnych kontrowersji.

„Prezydent Duda mógłby teraz wygrać, ale on, czy ktokolwiek inny, który by wygrał, nie otrzymałby wiarygodnego mandatu. Zwycięzca wyborów zostałby koronowany na „koronaprezydenta”. Trudno byłoby uścisnąć takiemu dłoń” – pisze na łamach „FT” John Dalhuisen. I trudno się z nim nie zgodzić.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl