Dariusz Gęsior: Jeśli mamy przegrywać w europejskich pucharach, to lepiej z Polakami w składzie

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Jerzy Brzęczek i Dariusz Gęsior zdobyli srebrny medal olimpijskich podczas igrzysk w Barcelonie. W kolejnych latach grali w seniorskiej reprezentacji Polski, w której Brzęczek był kapitanem.
Jerzy Brzęczek i Dariusz Gęsior zdobyli srebrny medal olimpijskich podczas igrzysk w Barcelonie. W kolejnych latach grali w seniorskiej reprezentacji Polski, w której Brzęczek był kapitanem. Bartek Syta/Polska Press
PIŁKA NOŻNA. REPREZENTACJA POLSKI. LOTTO EKSTRAKLASA. Mecze naszych drużyn w europejskich pucharach nie napawają optymizmem - mówi były reprezentant Polski i srebrny medalista igrzysk w Barcelonie Dariusz Gęsior. Selekcjoner kadry do lat 19 komentuje też wybór Jerzego Brzęczka na trener Biało-Czerwonych. - Z naszych trenerów obecnie nie było lepszego kandydata niż Jurek - twierdzi.

Jerzy Brzęczek kupił Pana swoją konferencją?
Nie oglądałem, bo w tym czasie mieliśmy konferencję trenerów w Łodzi. Z Jurkiem znamy się dosyć dobrze, to poukładany człowiek i trener. Ma swoją wizję i koncepcję. Kibicuję mu. Przejmuje kadrę w trudnym momencie. Pięć lat Adama Nawałki w reprezentacji Polski było bardzo dobre, pomijając oczywiście mistrzostwa świata. To będzie sprawdzian dla następcy. Jurek się go podjął i trzymam za niego kciuki.

Zaskoczył Pana jego wybór, a nie trenera z zagranicy?
Kilka dni przed ogłoszeniem decyzji siedziałem ze znajomym i tak luźno sobie rozmawialiśmy, kto zostanie selekcjonerem. Obaj typowaliśmy Jurka (śmiech). Słyszałem różne opinie, także o obcokrajowcach, ale żadną się nie sugeruję. Prezes Zbigniew Boniek decyduje, co i jak ma wyglądać. Zdecydował się na opcję polską i z naszych trenerów obecnie nie było lepszego kandydata niż Jurek. Jest tylko jedno „ale” - to szkoleniowiec z małym stażem. Wprawdzie pracuje w zawodzie od blisko dziesięciu lat, to jednak nie ma jeszcze doświadczenia na poziomie międzynarodowym. Natomiast jeśli chodzi o jego osobowość i możliwości, to na pewno jedno i drugie ma spore.

Są tacy, którzy obawiają się o jego autorytet wobec kluczowych piłkarzy.
Śmieszą mnie takie głosy. Co to za problem współpracować z najlepszymi polskimi zawodnikami? To nie jest największy problem. Jurek jest inteligentnym człowiekiem, elastycznym, grał na wysokim poziomie, był kapitanem drużyny olimpijskiej, później seniorskiej, pełnił też tę rolę. Zawsze miał coś do powiedzenia, nikt nie podważał jego autorytetu. Graliśmy razem w kadrze przez jakieś cztery lata i nikt się z nikim nie pokłócił. Choć różne były momenty, to Jurek zawsze ze swojej pozycji się wywiązywał. Jeśli coś się działo, to momentalnie Jurek reagował. Zawsze tak u niego było i podejrzewam będzie. A przecież byliśmy ekipą, w której było mnóstwo mocnych osobowości. Wszyscy szliśmy w jednym kierunku. Na tym to polega. Dlatego nie ma o czym rozmawiać. Znam go dobrze i jestem pewny, że kłopotów z dogadywaniem się czy wdrażaniem swojej koncepcji mieć nie będzie. Zresztą takie głosy też były, jak Jurek szedł pracować do Wisły Płock. I co? Dzięki pracy tam jego akcje wzrosły.

Ma Pan problem z Andrzejem Woźniakiem, który brał udział w korupcji, za co został ukarany, a Brzęczek wybrał go do sztabu jako trenera bramkarzy?
Nie moja sprawa. Jurek ma swój pomysł na reprezentację i dobiera współpracowników, do których ma zaufanie. Przeszłość zostawmy, kibicujmy drużynie.

Jakie są największe wyzwania przed Brzęczkiem?
Mimo wszystko najważniejsze są wyniki. O szkoleniu, szukaniu nowych twarzy możemy mówić przy drużynach młodzieżowych. Już na starcie Jurek ma trudne zadanie, bo mecze z Włochami i Portugalczykami w Lidze Narodów. Ale myślę, że to będzie etap przygotowania zespołu do eliminacji mistrzostw Europy. Awans na nie to główny cel. Swoją drogą, nie mówmy, że nie mamy drużyny. Ona jest, ale nowy trener zawsze wprowadza jakieś zmiany. Na to potrzeba czasu i cierpliwości. Nawet mistrzostwa świata pokazują, że małe rzeczy decydują o rezultacie.

Po mundialu spodziewa się Pan wielu zmian?
Raczej nie. Tym bardziej że na każdej pozycji nie mamy wachlarza kandydatów. Trener ma ograniczone pole manewru, żeby stworzyć zespół na poziomie międzynarodowym. Oczywiście nowych graczy i młodszych będzie musiał wprowadzać, ale na rewolucje nie ma szans.

Zwłaszcza że coraz trudniej o dobrych następców, co widać m.in. po formie polskich klubów w kwalifikacjach do europejskich pucharów.
Ich mecze nie napawają optymizmem. O lidze mówimy, że każdy może wygrać z każdym, ale jak już ktoś ruszy za granicę, to zwykle kończy się to źle. Każdy się napina, żeby być w trójce na koniec sezonu, ale jakość w następnym spada. Nie mówię tylko o polskich piłkarzach, bo jednak większość klubów gra zagranicznymi. Jeśli chcemy mieć silną reprezentację, to lepiej, żeby Polacy grali. Nawet jak będą przegrywać, to i tak zdobędą doświadczenie.

Legia Warszawa przegrała ze Spartakiem Trnawa, którego prowadzi Radoslav Latal, trener zwolniony z Piasta Gliwice, a w drużynie są gracze, którzy nie przebili się w polskiej lidze.
Różnice między zawodnikami obu drużyn nie są duże. W żadnej nie ma gwiazd. Widać było, że determinacja, agresja i zaangażowanie były po stronie słowackiej ekipy. Być może akurat w danym dniu, bo to w pucharach bardzo ważne. W rewanżu wszystko może się odwrócić. Nie wykluczam, że Legia wygra 3:0, ale to wróżenie z fusów. Tak czy inaczej dobrze funkcjonujący Spartak ograł Legię słowackimi zawodnikami. W wyjściowym składzie miał dwóch obcokrajowców.

Z jednej strony często narzekamy, że polskie kluby szybko zwalniają trenerów. Z drugiej - czekamy, kiedy Legia zwolni Deana Klafuricia.
Niełatwo pracuje się trenerom w polskich klubach. Po drugiej czy trzeciej porażce już szukani są kandydaci na następcę. Brakuje komfortu. Z drugiej strony w trudnych chwilach szkoleniowiec musi reagować. Wiadomo, że jest presja, ale na wysokim poziomie trzeba umieć wytrzymać. Dlatego sytuacja z Klafuriciem jest trudna, bo jednak niedawno uporządkował drużynę i doprowadził ją do podwójnej korony. Czy pomysł, żeby zastąpił go Adam Nawałka, jest dobry? Nie lubię gdybać, wolę fakty.

Fakty są takie, że w eliminacjach Ligi Europy Lech Poznań zremisował 1:1 z Szachtiorem Soligorsk, Górnik Zabrze przegrał 0:1 z AS Trenčín, a Jagiellonia Białystok wygrała 1:0 z Rio Ave.
I dobrze będzie, jeśli przynajmniej trzy nasze drużyny zobaczymy w kolejnej rundzie, ale... ciężko. Żaden zespół nie jest w komfortowej sytuacji. Wydawałoby się, że Jagiellonia, ale czeka ją rewanż w Portugalii. Górnik chyba ma największy problem. Szczególnie, że ma młody zespół, ale to może zaprocentuje w przyszłości. W przypadku Lecha dobrze, że strzela w końcówkach, bo to pokazuje, że gra do końca. Tylko czas, żeby wszedł na odpowiedni poziom.

Zbigniew Boniek: Jestem przekonany, że za rok będziemy świętowali awans na ME

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl