Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym opłacić wiejskie szkoły - zastanawia się Miastko? Gmina nie ma pieniędzy

Mateusz Węsierski
Szkoły wiejskie w gminie Miastko znowu są zagrożone likwidacją?
Szkoły wiejskie w gminie Miastko znowu są zagrożone likwidacją? fot. mateusz węsierski
Gmina Miastko zrezygnowała rok temu z likwidacji trzech wiejskich szkół, postanawiając zacisnąć pasa. Oszczędności okazały się jednak niewystarczające. Co dalej?

Na nauczycielskie pensje pieniędzy nie zabraknie, ale już na rachunki za prąd, ogrzewanie czy materiały biurowe może zabraknąć. Już teraz w oświatowym budżecie do końca roku brakuje 0,5 mln zł.

Gmina nie ma skąd wziąć tych pieniędzy, bo skromniejsze są też dochody. Fotoradar miał zarobić 2 mln zł, a udało się uzbierać zaledwie 200 tys. zł. Na sprzedaży działki przemysłowej też chciano zyskać prawie 2 mln zł, a ostatecznie sprzedano ją za niecały 1 mln zł. Wszystko to powoduje, że trzy wiejskie szkoły, uratowane rok temu pod naciskiem rodziców i nauczycieli, mogą jednak paść ofiarą oszczędności w oświacie.

- Rok temu oszczędności miało dać m.in. łączenie klas. Nie była to rewolucja. W międzyczasie spadły wpływy ze sprzedaży działek i mniejsze dochody z podatków. Wszystko to rzutuje na sytuację oświaty - mówi Bogdan Stanisz, szef Komisji Oświaty Rady Miejskiej Miastka.

Lokalni politycy wystrzegają się mówienia o likwidacji szkół. Wolą mówić o większych oszczędnościach.
- Czas pokaże, w jakiej formie wdrożymy oszczędności. Z pewnością szkołom trzeba nadać większą dyscyplinę finansową - komentuje Stanisz.

Przy zachowaniu status quo pozostało ponad 3-milionowe roczne obciążenie. To kwota, którą gmina musi dokładać do funkcjonowania szkół. Utrzymanie jednego ucznia w szkole wiejskiej kosztuje nawet 17 tys. zł, a w miejskim gimnazjum to wydatek ok. 8 tys. zł. Z budżetu państwa samorząd dostaje ok. 7 tys. zł na jedno dziecko w szkole podstawowej. Z czasem okazało się, że samorząd nie ma z czego dołożyć do funkcjonowania oświaty.

- Musimy znaleźć środki finansowe albo zastanowić się nad przeprowadzeniem oszczędności - mówi na razie oszczędnie burmistrz Miastka Roman Ramion.

Rozmowy o sposobie znalezienia brakujących środków mają się w Miastku dopiero rozpocząć, ale wiejskie szkoły mogą czuć się zagrożone. Prawdopodobnie więc szykuje się powtórka protestów, takich jak rok temu w gminie Miastko, i takich jak w lutym 2012 roku w człuchowskiej gminie Rzeczenica. Tam nauczyciele i rodzice dzieci - uczniów szkoły w Pieniężnicy - pikietowali pod Urzędem Gminy i osiągnęli swój cel. Radni z Rzeczenicy nie zgodzili się wówczas na przekształcenie szkoły w Pieniężnicy w pięcioklasową filię zespołu szkół w stolicy gminy. W czerwcu tego roku jednak nauczyciele sami zwrócili się z prośbą do radnych, aby ich placówka od września 2014 roku była filią Zespołu Szkół w Rzeczenicy.
Prawdopodobnie nie będzie też sprzeciwów, gdy w 2014 roku całkowicie zlikwidowana będzie szkoła w Międzyborzu (w pow. człuchowskim). Obecnie uczy się w niej sześcioro dzieci, a samorząd do wszystkich szkół dokłada rocznie 0,5 mln zł. W województwie można mnożyć podobne sytuacje, bo przyznawana z MEN subwencja nigdzie nie pokrywa kosztów funkcjonowania oświaty.
współ. Beata Gliwka

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki