16 stycznia br., radni Warszawy przyjęli uchwałę krajobrazową, która ma regulować sposób funkcjonowania zewnętrznych nośników reklamowych. Uchwała zakłada m.in. podzielenie stolicy na cztery strefy, wyodrębnia też ciągi komunikacyjne. W strefie śródmiejskiej mają być dopuszczalne jedynie reklamy na miejskich słupach i na niewielkich nośnikach. Billboardy o pow. 18 m.kw. będą mogły istnieć przy największych ciągach komunikacyjnych. Na budynkach z oknami nie będzie można wieszać siatek wielkoformatowych. Uchwała ogranicza prawo do instalowania wyświetlaczy i ekranów reklamowych.
Uchwała dotyczy też szyldów, które będą mogły być umieszczone jedynie na wysokości parteru. A ponieważ nie wszystkie informacje umieszczane przez banki, sklepy czy apteki zamieszone w witrynach można zakwalifikować jako szyld, więc z witryn zostaną zdjęte wszelkie reklamowe informacje. Tutaj najbardziej ucierpią duże przedsiębiorstwa, przede wszystkim banki, które mają witryny lokali usługowych oklejone własnym brandingiem – uchwała uderzy więc ewidentnie w sektor bankowo-finansowy. Ucierpią też instytucje Skarbu Państwa, które podnajmują swój teren pod reklamę i stracą wpływy do budżetu za wynajem powierzchni. Okres przejściowy przewidziany na dostosowanie się do regulacji wynosi w przypadku szyldów 3 lata a dla reklam 2 lata.
Po decyzji warszawskich radnych w mediach rozległy się krytyczne głosy przedstawicieli branży reklamowej. M.in. zwracają uwagę, że Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która daje samorządom prawo do podejmowania uchwał krajobrazowych, czeka na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego (TK) o jej zgodności z Konstytucją. Wniosek do TK skierował Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) w wyniku decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu, który stwierdził nieważność tamtejszej uchwały. A warszawscy radni podjęli uchwałę nie czekając na decyzję TK.
Co mówi branża reklamowa? Że warszawska uchwała może rozkołysać falę procesów odszkodowawczych, bo narusza zasadę, wedle której prawo nie działa wstecz, więc firmy czy właściciele nieruchomości zmuszeni do demontowania czy dostosowywania legalnych tablic lub urządzeń reklamowych, mogą chcieć kierować skargi do TK i roszczeń odszkodowawczych w stosunku do Skarbu Państwa. Ograniczenie właścicielom możliwość dysponowania własną nieruchomością w celach reklamowych może też godzić w zasadę wolnorynkowej gospodarki i ograniczać swobodę działalności gospodarczej.
Zdaniem branży, istnieje szereg przesłanek prawnych do stwierdzenia nieważności uchwały, np. podważenie konstytucyjnych zapisów ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym poprzez brak dokonania w uchwale zróżnicowania sytuacji prawnej legalnych urządzeń reklamowych i tablic reklamowych z tymi, które zostały wzniesione nielegalnie. Lub wprowadzenia maksymalnej ilości tablic i urządzeń reklamowych, choć ustawa nie daje upoważnienia do wprowadzania ograniczeń reklamowych. Zdaniem krytyków, w uchwale brakuje rozwiązań wspierających koncepcje budowy nowoczesnego miasta – Smart City, w których wykorzystywana jest technologia wyświetlania obrazu oraz dostawania treści w czasie rzeczywistym, przy czym nowoczesne nośniki cyfrowe służą nie tylko do reklamowania treści, ale również pełnią funkcje społeczne, związane z bezpieczeństwem publicznym mieszkańców.
Na pewno gra toczy się o duże pieniądze. Wartość rynku reklamy zewnętrznej wg. Kantar Media (cały 2018 rok) wynosi 1,8 mld zł (przed udzieleniem rabatów), firmy reklamowe płacą znaczne kwoty z tytułu podatku CIT i VAT, a w branży reklamowej na rynku warszawskim zatrudnionych jest tysiące osób pracujących w domach mediowych, firmach reklamowych czy w drukarniach.
Nie wszystkie reklamy znikną z przestrzeni publicznej. Uchwała likwiduje w I strefie wszystkie reklamy z wyjątkiem małych formatów CLP (1,20 x 1,80). A ten format posiadają tylko i wyłącznie dwie firmy: ogólnopolska AMS S.A. (Agora S.A.) i będąca miejską spółką Warexpo. I tak np. AMS mająca na podstawie umowy z miastem prawo eksploatacji wiat przystankowych, dzięki nim zachowa ponad 5 tys. nośników. Dlatego klienci w praktyce nie będą mieli innego wyboru, jak tylko zamawiać reklamy AMS. Inne duże firmy, gdyby chciały zamontować format CLP, musiałyby uzyskać zgodę od miasta, które nie jest zainteresowane posadowieniem dużej liczby tablic w centrum. Stąd pozostali najwięksi gracze nie odbudują nigdy swojego obecnego stanu posiadania.
- Władze stolicy tworzą sytuację, w której na rynku będzie dominować dwóch graczy. Pytanie, czy argumenty, które wykorzystują władze, przekonają Wojewodę Mazowieckiego do tego, żeby część rynku zamordować – konkluduje Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. Powstaje też pytanie, czy wojewoda uwzględni groźbę monopolizacji rynku przez dwie, a może w praktyce jedną firmę.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?